W XIX wieku kolekcjonerstwo można było traktować różnie: jako tworzenie repozytorium narodowych pamiątek, jako hobby łączące małżonków czy wreszcie jako sposób na zdobycie żony. Wszystko jednak zostawało w rodzinie…

Ponoć Izabela Czartoryska szczyciła się, że w swoich zbiorach posiada dwie czaszki słynnego astronoma: Kopernika-dziecka oraz Kopernika u kresu życia. Bez względu na to, ile z tej anegdoty jest prawdą, należy podkreślić, że XIX wiek to czas, w którym zamki, pałace i dworki zamieniają się w repozytoria narodowych pamiątek. To właśnie wówczas wspomniana Izabela Czartoryska tworzy pierwsze na ziemiach polskich muzeum: w Domku Gotyckim oraz Świątyni Sybilli w Puławach. Do dziś zresztą w zbiorowej polskiej pamięci żona Adama Kazimierza Czartoryskiego funkcjonuje jako ta, która jako pierwsza stworzyła świątynię narodowych pamiątek.

Niewielki neogotycki budynek z czerwonej cegły, w stylu angielskim. Jedna ze ścian ozdobiona ostrołukowymi arkadami wykonanymi z piaskowca i zamykającymi podcień.
Domek Gotycki w Puławach (fot. Grzegorz Hałaś, Ghalas, CC BY-SA 3.0)

Podczas gdy Izabela kolekcjonowała czaszki Kopernika, jej córka, Zofia Zamoyska miała nie lada problem – musiała wydać swoją najstarszą córkę za mąż. Do ręki Gryzeldy Celestyny kandydował m.in. Adam Konstanty Czartoryski czy książę Jabłonowski. Był jeszcze jeden kandydat – ziemianin z Wielkopolski. Zofia nie traktowała go jednak poważnie, pomimo faktu, że jego siostra, Klaudyna Potocka, przyjaźniła się z Celestyną. Wielkopolanin ujął jednak babkę panny młodej swoją kolekcjonerską pasją. Ponoć Izabeli tak bardzo spodobał się ten kandydat, że nie tylko za nim lobbowała, ale także – po wyrażeniu zgody na ślub przez rodziców Celestyny – wyprawiła młodej parze huczne wesele w Puławach. Osobą, która tak bardzo ujęła Czartoryską i pokonała konkurentów w walce o rękę Celestyny, był nie kto inny, jak Tytus Działyński.

Rama dla historycznych pamiątek

Rękopisy, starodruki czy wreszcie artefakty przypominające o chwalebnej przeszłości Polski były oczkiem w głowie Tytusa Działyńskiego. To im podporządkował rozbudowę kórnickiego zamku, który przypadł mu podczas podziału spadku. Chciał, by rezydencja ta była „przepyszną ramą do tych pamiątek historycznych, do tych księgozbiorów, których się czuję wobec narodu stróżem”. Swoim zapałem dla tworzenia miejsca, w którym zgromadzone będą wszystkie te zbiory, ujął wielu sobie współczesnych – nie tylko księżną Czartoryską. W 1820 roku Józef Maksymilian Ossoliński tak pisał o młodym Działyńskim do swojego przyjaciela, Ambrożego Grabowskiego:

Mam ci zaś prawdziwą obligacją za adresowanie do mnie JW. Działyńskiego. Prawdziwą mi pociechę przyniosła znajomość z nim, ile że niegdyś z ojcem i stryjem do szkół chodziłem. Ma obszerne i użyteczne zamysły. Wcale zdaje się być do wykonywania ich skrzepł.

Działyński nie był jednak jedyną osobą w Wielkopolsce, która powzięła zamiar stworzenia czegoś na kształt muzeum. Nieco wcześniej, bo w latach 1814–1816 Edward Raczyński przebudował pałac w Rogalinie i urządził tam również gotycką zbrojownię, w której swoje miejsce znalazł zbiór militariów oraz innych pamiątek historycznych. Kilka lat później Raczyński postawił w centrum Poznania gmach biblioteki – marzył zresztą także o wybudowaniu budynku muzealnego, jednak władze pruskie nie wydały na to zgody.

Frontowa elewacja budynku Biblioteki Raczyńskich. Na boniowanym cokole stoi dwanaście par żeliwnych, wykonanych w porządku korynckim kolumn, na których wspiera się architraw zwieńczony balustradą częściowo zakrywającą czterospadowy dach kryty miedzianą blachą. Na osi symetrii znajduje się trójkątny tympanon. Cofnięcie pierwszego i drugiego piętra stworzyło loggię, której sufit zdobią stiukowe ornamenty.
Biblioteka Raczyńskich w Poznaniu (fot. Historia3012, CC BY-SA 4.0)

Mając tę sytuację w pamięci, Działyński nie zdecydował się na budowę nowego gmachu i wybrał przystosowanie wnętrz kórnickiego zamku do przechowywania w nim narodowych pamiątek. Ponieważ budynek musiał stanowić godną oprawę dla drogocennych zbiorów, Tytus nie chciał iść na żadne ustępstwa. Jego wnuczka, Maria Zamoyska, zapisała w swoich wspomnieniach:

Gdy pan Tytus Działyński żądał od miejscowego rzemieślnika, by mu ją w ten sposób wyrzeźbił, ten się bronił, mówiąc, panie hrabio, ja nie dam temu rady, nie mam odpowiednich narzędzi, a mój dziadek do niego: człowieku jak nie możesz łapami to zrób zębami, ale musi być.

Działyński zadecydował o przebudowie zamku w stylu neogotyckim. Dla narodowych pamiątek miało to tworzyć odpowiednią oprawę nawiązującą do średniowiecza i będącą manifestacją ciągłości tradycji. O świetności dawnych lat miała przypominać dekoracja Sali Jadalnej – na jej stropie umieszczono siedemdziesiąt tarcz herbowych rycerstwa polskiego, które odwzorowane zostały na podstawie „Klejnotów” Jana Długosza.

Spadki, prezenty, zakupy…

Zwrócony w lewą stronę mężczyzna w wieku ok. 35 lat, z wąsami i bokobrodami, ukazany od pasa w górę. Ubrany jest w granatowy mundur z białymi epoletami obszytymi frędzlami.
Tytus Działyński w mundurze wojska polskiego z czasów powstania listopadowego, ok. 1831 r.

Podwaliny pod muzealną kolekcję położyły pamiątki po przodkach: kolekcja złotnicza odziedziczona po Pawle i Magdalenie z Leszczyńskich. Oczkiem w głowie właściciela Kórnika były militaria – w głównej mierze odziedziczone po Władysławie Gurowskim i dziadku Augustynie Działyńskim – w tym „koncerz usarski” i buzdygan „szczerozłoty” oraz broń: dwie pary „staroświeckich” pistoletów. Zdarzały się także dary. Zaprzyjaźniony z Działyńskimi Leon Sapieha podarował Tytusowi zbroję husarską ze skrzydłem, która do dziś znajduje się w zamkowych zbrojowniach. Z kolei w 1857 roku generał Józef Załuski wręczył Tytusowi pałasz Żółkiewskiego ze skarbca Lubomirskich. Prezentami były także przedmioty wykraczające poza czasy świetności Polski. Od córki swojej kuzynki, Wincenty z Błędowskich Jaźwińskiej, otrzymał miecz znaleziony w korycie Dniestru, pochodzący najprawdopodobniej z IX lub VIII w. p.n.e.

Oczywiście kolekcja Działyńskiego nie była jedynie spuścizną po przodkach oraz zbiorem prezentów – znany z zamiłowań kolekcjonerskich Działyński chętnie nabywał również różnego rodzaju artefakty. Najważniejsze były dla niego dwa pytania: „do kogo przedmiot należał?” oraz „z jakim okresem historycznym się wiązał?”. Zbierał więc uzbrojenie polskiego rycerstwa, kolekcje malarstwa, pasy kontuszowe, rzędy końskie, przedmioty użytkowe i meble. W 1851 roku, wracając z Wystawy Światowej w Londynie, Działyński zatrzymał się w Kilonii, gdzie nabył „szyszak i miecz polski dziwnie ciekawe”. To także on zapoczątkował kórnickie zbiory numizmatyczne. Wielokrotnie podkreślał konieczność gromadzenia tego typu zabytkowych przedmiotów i przypominał, jak wiele istotnych dla polskiej świadomości zbiorów już zaginęło lub zostało zniszczonych, jak np. klejnoty koronne, szczerbiec Bolesława czy zasób biblioteki Załuskich. Mawiał:

Ja nie dla mego imienia, ale dla mego kraju zbierałem. Więc czy Czartoryski, czy Zamoyski będzie te zbiory posiadał, mniejsza mi o to, bylebym widział, że familia jest zachętą i rękojmią do posługi kraju.

Warto zaznaczyć, iż Działyńskiego nie interesowały wyłącznie eksponaty muzealne. Dbał również o to, by gromadzone przez niego przedmioty użytku codziennego były estetyczne. O zakupie mebli decydowały względy artystyczne. Kupował je w antykwariatach oraz na aukcjach; zdarzało się także, że zlecał miejscowym stolarzom wykonanie mebli na podstawie dostarczonych rysunków. Cenił sobie meble gdańskie, uchodzące za reprezentacyjne i polskie. Dbał także o powiększanie się kórnickiej galerii – z jednej strony zależało mu na obrazach przedstawiających jego przodków, z drugiej na kupowaniu dzieł przedstawiających osoby i wydarzenia związane z historią Polski.

Działyński niezwykle troszczył się o zgromadzone przedmioty. Choć brakowało mu pieniędzy na suknie dla córek, fortunę wydawał na zakupy kolejnych pamiątek historycznych oraz ich konserwację. Zachował się rachunek rusznikarza, Pawła Wolframa z 1828 roku za konserwację dwudziestu ośmiu sztuk broni i zakup jednej nowej strzelby, opiewający na kwotę 100 talarów. Właściciel Kórnika zadbał także o właściwe przechowywanie militariów – w liście do żony Celestyny prosił, by sporządziła rysunek szafy na broń, która znajdowała się w jej rodzinnym domu, Pałacu Błękitnym w Warszawie. Zbiory Działyńskiego, w tym m.in. zbroja husarska, prezentowane były na Wystawie Starożytności i Zabytków Sztuki w Krakowie w 1858 roku.

Niebo i ziemia dla zbrojowni, biblioteki i zbiorów

Tytus Działyński zmarł w w 1861 roku, a kórnicki zamek trafił na mocy testamentu w ręce jego syna Jana, który od czterech lat żonaty był z Izabelą z Czartoryskich. Małżonków dzieliło wiele. Wychowana w Paryżu Izabela, której późniejszą biografię zatytułowano Panna Lodowata, nie potrafiła odnaleźć się w wielkopolskiej rzeczywistości. Jeśli jednak było coś, co łączyło małżonków, była to niewątpliwie kolekcjonerska pasja.

Zimowy widok na zamek w Gołuchowie z widocznym dziedzińcem. Renesansowa budowla przebudowana w stylu romantycznym, z czterema niskimi wieżami o charakterystycznych strzelistych dachach.
Zamek w Gołuchowie (fot. Diego Delso, CC BY-SA 4.0)

Początkowo siedzibą młodych Działyńskich był Gołuchów, który Izabela przejęła od męża w 1872 roku. Jan poszukiwał artefaktów do swojej kolekcji głównie w Paryżu, gdzie często przebywał ze względu na rodzinę żony oraz działalność konspiracyjną. Jeszcze za życia ojca Jan często donosił mu o znaleziskach, które mogłyby go zainteresować, np. o „ślicznej fuzyi z herbami Polski, Litwy i Saksoni”. Również w Paryżu Jan kupił w 1856 roku rzeczy zastawione przez generała Józefa Bema, w tym jego szpadę. Do wyszukiwania eksponatów na wystawy namawiał również pozostałych członków swojej familii – kiedy jego siostra, Jadwiga Zamoyska, przebywała w Stambule, tłumaczył jej: „Powinnaś się szczerze wziąć do tego, żeby poruszyć ziemię i niebo dla zbrojowni, biblioteki i zbiorów numizmatycznych Gołuchowa”.

Do 1869 roku Janowi udało się zgromadzić kolekcję ponad stu naczyń antycznych, kupiony w czasie podróży do Italii: Rzymu, Neapolu i Noli. Działyński osobiście opłacał wykopaliska prowadzone w pobliżu tej ostatniej miejscowości. Jego zbiory szybko zdobyły rozgłos w Paryżu – na ich temat powstały nawet prace naukowe, opublikowane przez Jana de Witte oraz Henriego Longperiera. Na mocy umowy między małżonkami kolekcja ta przeszła wraz z dobrami gołuchowskimi w ręce żony Izabeli z Czartoryskich.

Choćby nam przeciwnicy wszystko zabrać chcieli…

Napierśnik husarski z naramiennikami, szyszakiem i kolczugą pod spodem na stojaku w sali muzealnej. W tle inne zbiory i obrazy na ścianach.
Zbroja husarska w muzeum na zamku w Kórniku (fot. Stanley Krawczyk, CC BY-SA 4.0)

Najsłynniejszym pomieszczeniem kórnickiego zamku pozostaje Sala Mauretańska, inspirowana dziedzińcem lwów w andaluzyjskiej Alhambrze. Według Kamili Kłudkiewicz miała być ona ukrytym kodem znaczeń. Sala Mauretańska znajdowała się w obrębie pozornie bezpiecznych warownych murów kórnickiego zamku, który znajdował się na terytorium wrogiego zaboru pruskiego. Podobnie jak Alhambra, muzułmańska oaza w środku chrześcijańskich ziem, była symbolem narodu, który czeka na swoje odrodzenie. W 1861 roku Jan Działyński przeznaczył Salę Mauretańską na cel muzealny, natomiast na poddaszu zdecydował się umieścić bibliotekę.

Gość Działyńskich rozpoczynał zwiedzanie od zbrojowni, by następnie przejść w kierunku Sali Mauretańskiej, która miała być miejscem eksponującym potęgę stanu szlacheckiego. Poszczególne przedmioty posegregowano nie w ujęciu chronologicznym, lecz w oparciu o jego przeznaczenie: naczynia, klejnoty, medale, pasy czy makaty. Jan Działyński wyeksponował także pamiątkę po swojej ciotce – fortepian siostry Tytusa, czyli Klaudyny Potockiej, na którym, zgodnie z tradycją rodzinną, grał sam Fryderyk Chopin. Warto jednak zaznaczyć, że wówczas kórnickich zbiorów nie udostępniano w ramach stałej ekspozycji, dostępnej dla wszystkich chętnych – prezentowane były one głównie na wystawach. Część zgromadzonych skarbów nie znajdowała się w części muzealnej, lecz mieszkalnej, jako przedmioty codziennego użytku lub w czarnych, oszklonych szafach-witrynach. Osobno przechowywane były także pasy kontuszowe, dla których w 1860 roku zamówiono specjalne urządzenie ze szpulami do ich nawijania.

Część zbiorów – z powodu braku odpowiedniego miejsca do ich przechowywania – była przewożona pomiędzy posiadłościami Działyńskich. Paczki z zabytkami wędrowały więc pomiędzy Kórnikiem, poznańskim pałacem stojącym przy Starym Rynku, a Gołuchowem. Poza tym Jan Działyński prezentował też swoją kolekcję poza Kórnikiem: na Wystawach Powszechnych w Paryżu w 1867 i 1878 roku – podczas tej ostatniej osobiście doglądał ich rozmieszczenia w Pałacu Trocadero.

Pomimo tego, że Jan podążał własną ścieżką podczas tworzenia kolekcji i nie podążał ślepo za kolekcjonerskimi preferencjami ojca, pod wieloma względami przypomniał Tytusa. W 1875 roku w lokalnym dwutygodniku „Kórniczanin” pojawił się krótki artykuł napisany przez Zygmunta Celichowskiego, sekretarza Jana oraz zarządcę kórnickich zbiorów. Tekst był najprawdopodobniej konsultowany z Działyńskim, a autor artykułu nawoływał do zachowywania wszelkich pamiątek i zabytków historycznych.

choćby nam przeciwnicy nasi wszystko zabrać chcieli, to wydrzeć nam nie mogą pamięci świetnej o naszej przeszłości […] zachowujmy tedy w sercu te czyny świetne będące naszą chlubą a pochodnią dla następnych pokoleń i starajmy się bronić od zatraty wszelkie pomniki i zabytki […] wszystko to są świadkowie przemawiający o tym […], że i my byliśmy […] potężnym i zasłużonym w dziejach narodem.

Dla przechowania i uczczenia pamięci najszlachetniejszych wśród obcych

Po śmierci Jana Kórnik – wraz z biblioteką i muzealiami – przeszedł w ręce siostrzeńca ostatniego Działyńskiego, czyli Władysława Zamoyskiego. On jednak przez długi czas przebywał poza Wielkopolską, a kórnickimi skarbami zainteresował się dopiero na początku XX wieku. W obawie przed ingerencją zaborcy w kolekcję zastanawiał się nawet nad sprzedażą rodzinnego pałacu przy poznańskim Starym Rynku. Kupcem miał być Witold Kazimierz Czartoryski, a po sprzedaży pałac miał stać się „rodzinną instytucją”, która łączyłaby zbiory z Kórnika i Gołuchowa (jego właścicielka zmarła w 1899 roku). Plany te nie doszły jednak do skutku. Sam Zamoyski złożył w zamku kolekcję etnograficzną przywiezioną z podróży po Australii.

Południowa fasada zamku w Kórniku skąpana w ciepłym świetle wschodzącego słońca. Woda w fosie pokryta cienką warstwą lodu. Budowla neogotycka w stylu gotyku angielskiego.
Zamek w Kórniku od strony południowej (fot. Diego Delso, CC BY-SA 4.0)

W 1924 r. Zamoyski przekazał całe swoje dobra – w tym zamek, kolekcję dzieł sztuki, zbiory bibliofilskie oraz arboretum – narodowi polskiemu. Spełniło się w ten sposób marzenie Tytusa Działyńskiego, by pamiątki były w odrodzonej Polsce obiektami muzealnymi. Do idei twórcy Biblioteki Kórnickiej odwoływał się także czwarty punkt ustawy z dnia 30 lipca 1925 roku o „Zakładach Kórnickich”, który głosił:

Utrzymanie Zamku w Kórniku, ku pamięci tego, co Polska przecierpiała, jak się jej synowie Ojczyźnie zasłużyli, dla przechowania i uczczenia pamięci najszlachetniejszych wśród obcych, którzy wobec Polski zasługi położyli, jej się w czasach prześladowań i najsroższych ucisków przyjaciółmi okazali.

Zbiory zgromadzone przez Tytusa i Jana Działyńskich oraz Władysława Zamoyskiego przetrwały do dziś i wciąż przyciągają do Kórnika rzesze turystów. Wiele z nich zostanie wkrótce zdigitalizowanych w ramach projektu: „Cyfrowe udostępnianie zasobów Polskiej Akademii Nauk – Biblioteki Kórnickiej”.

Bibliografia

  • Bątkiewicz Edyta, Tytus Działyński (1796–1861). Polityk. Społecznik. Twórca kultury, [w:] Repozytorium Uniwersytetu im. A. Mickiewicza, [dostęp: 11 listopada 2017], <https://repozytorium.amu.edu.pl/handle/10593/1063>.
  • Dolczewska Barbara, Dolczewski Zygmunt, Historia Zbrojowni Zamkowej, „Pamiętnik Biblioteki Kórnickiej”, z. 28 (2007), s. 183215.
  • Kłudkiewicz Karolina, Kolekcjoner na rozdrożach. Jan Działyński i kórnicka kolekcja dzieł sztuki w drugiej połowie XIX wieku – ekspozycja pomiędzy romantycznym duchem patriotyzmu a nowoczesnym ujęciem naukowym, „RIHA Journal”, 27 maja 2011 [dostęp: 20 kwietnia 2018 roku], <http://www.riha-journal.org/articles/2011/2011-apr-jun/kludkiewicz-kolekcjoner-na-rozdrozach>.
  • Mężyński Andrzej, Jan Działyński 1829–1880. Ostatni z rodu, Biblioteka Kórnicka, Kórnik 2002.
  • Naganowski Tomasz, Udostępnianie zbioru pamiątek historycznych w Kórniku w okresie zaborów, „Pamiętnik Biblioteki Kórnickiej”, z. 19 (1982), s. 111160.
  • Potocki Mikołaj, Maria Zamoyska. Wspomnienia o zamku i tradycjach rodowych Działyńskich i Zamoyskich, „Pamiętnik Biblioteki Kórnickiej”, z. 33 (2016), s. 209234.
  • Potocki Stanisław Kazimierz, Wysocka Barbara, Tytus Działyński 1796–1861, Biblioteka Kórnicka, Kórnik 2014.

Artykuł ukazał się pierwotnie w serwisie Histmag.org i dostępny jest na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa – Na tych samych warunkach 3.0 Polska.

Skomentuj. Jesteśmy ciekawi Twojej opinii!