Kiedy Adolf Hitler wyszedł z więzienia, postanowił zdobyć władzę w sposób legalny. Nie dotyczyło to podatków. Przywódca nazistów ukrywał dochody i odliczał od nich ogromne sumy, a kiedy został Führerem, jego dług wobec fiskusa anulowano. Nic dziwnego, że tolerował korupcję w swoim otoczeniu.

Adolf Hitler opuścił więzienie w Landsbergu 20 grudnia 1924 roku. Do czasu objęcia stanowiska kanclerza Rzeszy deklarował wobec bawarskiego fiskusa, że jego zawód to pisarz polityczny i używał tego twierdzenia do ciągłego wykręcania się od płacenia podatków. Robił to niezbyt finezyjnie, ale skutecznie, a zaczął już w 1925 roku.

Uczestnicy puczu monachijskiego w czasie procesu. To za tę próbę przewrotu skazano Hitlera na odsiadkę w więzieniu w Landsbergu (fot. Heinrich Hoffmann, Bundesarchiv, Bild 102-00344A, CC-BY-SA 3.0)

To się wrzuci w koszty

Chociaż przyszły dyktator utrzymywał, że w 1924 roku i w pierwszym kwartale 1925 roku nie miał żadnych dochodów, kupił w tym czasie samochód za 20 tys. reichsmarek (Hitler był wielkim fanem motoryzacji), a zdziwionym urzędnikom wyjaśnił, że udało mu się to dzięki kredytom.

Adolf Hitler ćwiczy wystąpienia publiczne, 1927 r. (fot. Heinrich Hoffmann, Bundesarchiv, Bild 102-13774, CC-BY-SA 3.0)

Z kolei za trzeci kwartał 1925 roku Hitler zadeklarował dochód w wysokości 11 231 RM, od którego odliczył jednak raty pożyczek w wysokości 2245 RM oraz wydatki na działalność polityczną w wysokości 6540 RM. Na te drugie składały się m.in. koszty podróży samochodem oraz pensje prywatnego sekretarza, asystenta i szofera. W trzystronicowym elaboracie przywódca nazistów wyjaśniał, że wszystko to jest niezbędne, by zapewnić mu rozpoznawalność oraz materiały do przygotowywania publikacji politycznych.

Z konieczności ograniczam moje osobiste potrzeby tak dalece, że całkowicie powstrzymuję się od spożywania alkoholu i palenia tytoniu, a posiłki spożywam w najskromniejszych restauracjach. Oprócz minimalnego czynszu za mieszkanie nie dokonuję żadnych wydatków, które nie byłyby związane z zawodem pisarza politycznego. […]. Również samochód jest dla mnie wyłącznie środkiem do celu, gdyż umożliwia mi wykonywanie mojej codziennej pracy.

Bawarski urząd podatkowy tylko częściowo zgodził się z tą argumentacją i zaakceptował pomniejszenie dochodu o połowę ze wspomnianych wyżej wydatków. W kolejnych latach Hitler wciąż jednak odliczał od swoich zarobków pensje szofera i pracowników biurowych oraz koszty podróży, choć fiskus nie zmienił zdania w tej kwestii.

Według akt podatkowych Hitlera jego szofer i asystent zarabiali po 200 RM miesięcznie, a prywatny sekretarz 300 RM. Co roku przywódca nazistów kupował książki za ok. 1700 RM, a 2000 RM kosztowało go ubezpieczenie samochodu i podatki związane z jego posiadaniem. Najwięcej kosztowały go podróże: w 1930 roku wydał na nie prawie 17 000 RM, a w 1932 roku już 26 000, przy czym miał to być zaledwie ułamek jego rzeczywistych nakładów na ten cel.

Finansowy cud, czyli znikające długi

W latach 1925–1297 Hitler wielokrotnie twierdził, że nie jest w stanie zapłacić podatków i prosił o ich odroczenie. W 1926 roku zadeklarował całkowity dochód w wysokości 15 903 RM oraz wydatki w wysokości 31 209 RM, a różnicę pokrył rzekomo dzięki pożyczkom. W kolejnym roku przywódca nazistów zanotował stratę 1958 RM i zaciągnął w związku z tym kolejny kredyt.

Dopiero w 1928 roku dochód przywódcy nazistów przewyższył nieznacznie wydatki, a już w 1929 roku twierdził on, że nie posiada już długów. Biorąc pod uwagę, że deklarował wówczas dochód nawet nieco mniejszy niż w latach 1925–1926, nastąpił prawdziwy finansowy cud. Tym bardziej, że oficjalne kwoty przeznaczone przez przywódcę nazistów na spłatę zobowiązań były znacznie mniejsze niż cena samego tylko samochodu. Co więcej, na podstawie dokumentów podatkowych nie sposób wyjaśnić, jak udało mu się w 1929 roku wynająć i urządzić luksusowy apartament w Monachium, opłacić pracującą w nim służbę oraz wynająć i utrzymać willę w Berchtesgaden w Alpach.

Wjazd do rezydencji Hitlera w Berchtesgaden, 1933 r. (fot. Bundesarchiv, Bild 183-1999-0412-502, CC-BY-SA 3.0)

Hitler twierdził, że jego jedynymi dochodami były zyski ze sprzedaży „Mein Kampf”. Nie mógł ich zataić, gdyż rachunki jego wydawcy były kontrolowane. Przyszły dyktator ukrywał jednak najwyraźniej inne dochody, np. nigdy nie zgłosił do opodatkowania licznych podarunków, które otrzymywał od swoich zwolenników, ani też jakichkolwiek honorariów czy diet wypłacanych przez partię.

„Mein Kampf” bestsellerem

Dzięki zachowanym rachunkom wydawnictwa Hitlera wiadomo, że „Mein Kampf” przynosiła autorowi roczny dochód od nieco ponad 20 000 RM w 1925 roku do zaledwie ok. 11 500 RM w latach 1927–1928. Zmieniło się to wraz ze wzrostem popularności partii nazistowskiej i jej przywódcy. W latach 1931–1933 przywódca NSDAP mógł cieszyć się z wypłat wynoszących od ok. 40 000 RM do ponad 62 000 RM. W roku przejęcia władzy przez Hitlera sprzedaż jego książki poszybowała w górę (rozeszło się ponad milion egzemplarzy) i do listopada 1933 roku zapewniła mu wpływy o wysokości ponad 861 000 RM.

Adolf Hitler wykonuje nazistowskie pozdrowienie w stronę maszerujących nazistów, Weimar 1930 r. (fot. Georg Pahl, Bundesarchiv, Bild 102-10541, CC-BY-SA 3.0)

Po przejęciu władzy Hitler nie zamierzał już płacić żadnych podatków. Krótko po objęciu stanowiska ogłosił, że całą swoją pensję kanclerza będzie przekazywał na fundusz opieki nad rodzinami członków SS, SA i policji, którzy zginęli w zamieszkach politycznych poprzednich lat. Na bazie tej deklaracji jego urzędowe wynagrodzenie zostało oddzielone od innych dochodów i zwolnione z podatku. Już rok później dyktator po cichu cofnął swoją decyzję o zrzeczeniu się poborów

Wkrótce Hitler otrzymał kolejny przywilej: ministerstwo finansów w końcu zgodziło się na odliczenie od podstawy opodatkowania połowy dochodów przywódcy państwa ze względu na jego wydatki służbowe. Mimo to dyktator wciąż miał do zapłacenia duży podatek od reszty zysków ze sprzedaży „Mein Kampf”. Na koniec pierwszego kwartału 1934 roku jego zaległości wynosiły już 405 494 reichsmarek. Sporządzono wezwanie do zapłaty, lecz nikt nie odważył się go wysłać.

Adolf Hitler wygłasza przemówienie radiowe do narodu jako świeżo mianowany kanclerz, 1 lutego 1933 r. (fot. Bundesarchiv, Bild 183-1987-0703-506, CC-BY-SA 3.0)

Przez kolejne miesiące urzędnicy zastanawiali się, co z tym fantem zrobić, aż w końcu w grudniu 1934 roku zapadła decyzja: Führer został uznany za całkowicie zwolnionego z podatków, choć nie dokonano w tym celu zmiany obowiązującego prawa. Tymczasem w kolejnych latach „Mein Kampf” sprzedawała się w nakładzie blisko miliona egzemplarzy i to bez uwzględnienia edycji obcojęzycznych…

Bibliografia

  • Oron James Hale, Adolf Hitler: Taxpayer, „The American Historical Review”, Vol. 60, No. 4 (July 1955), s. 830–842.
  • Peter Longerich, Biografia, Prószyński i S-ka, Warszawa 2017.
  • Volker Ullrich, Narodziny zła 1889–1939, Prószyński i S-ka, Warszawa 2015.

Skomentuj. Jesteśmy ciekawi Twojej opinii!