Spór o autorstwo planu bitwy warszawskiej wciąż budzi skrajne emocje. Narodził się niemal równocześnie ze zwycięstwem, a jego temperaturę przez lata podsycały waśnie polityczne. 100 lat później nie powinniśmy jednak patrzeć na tę kwestię przez pryzmat mitów, lecz trzymać się faktów. A te są jasne.

Już samo określenie „Cud nad Wisłą” oraz data Święta Wojska Polskiego (od 1923 do 1939 roku Święto Żołnierza), przypadająca 15 sierpnia, czyli w dniu Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, niosą ze sobą duży ładunek emocjonalny. Jak zauważył przed laty Norman Davies:

Krzyż wzniesiony na miejscu śmierci księdza Ignacego Skorupki w Ossowie, 1933 r. (fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe, sygn. 3/1/0/9/4567/2)

w kraju katolickim urok tego powiedzenia był nieodparty. Werbalizowało klimat, który rozbrzmiewał ze wszystkich ambon: dawało wyraz wierze każdego pobożnego katolika, że ziemia wybrana została ocalona mocą Boską. Wiara ta zrodziła całą serię objawień, podczas których Czarna Madonna z Częstochowy, Święta Patronka Ojczyzny, schodziła z ognistej chmury nad okopami Radzymina, by porazić hordy bolszewickie.

Takiej interpretacji sprzyjała atmosfera panując w miastach, zwłaszcza w Warszawie, której przejawem były liczne procesje i msze święte mające dopomóc w pokonaniu nieprzyjaciela. Za taką interpretacją opowiadali się dowódcy i politycy związani z narodową demokracją, choćby gen. Józef Haller. Lansowali ją, co zrozumiałe, hierarchowie kościelni. Prymas Aleksander Kakowski wiązał przełom w bitwie, który jego zdaniem nastąpił 15 sierpnia, ze śmiercią ks. Ignacego Skorupki, gdyż poległ on pod Ossowem, modląc się nad konającym żołnierzem. W rzeczywistości bohaterski kapłan zginął dzień wcześniej, tj. 14 sierpnia, a przełom w samej bitwie nastąpił 16 sierpnia, kontrofensywa ruszyła bowiem już po godzinie 24.00 w nocy z 15 na 16 sierpnia.

Dezawuowanie daty 15 sierpnia z wyżej wymienionych powodów nie ma jednak sensu, choć i takie głosy pojawiają się w historiografii. Stanowi ona symbol, który znajduje umocowanie w sukcesach operacyjnych odniesionych tego dnia w 1920 roku. Nie były one wprawdzie punktem zwrotnym w ujęciu strategicznym, lecz niewątpliwie zwiastowały przełom na korzyść Wojska Polskiego. 5 Armia gen. Władysława Sikorskiego wyparła wówczas oddziały Sowieckie za Wkrę, wchodząc na linię kolejową Warszawa–Działdowo i zagrażając w ten sposób prawemu skrzydłu XV Armii nieprzyjaciela, a 1 Armia gen. Franciszka Latinika odbiła Ossów i Radzymin. To z kolei dało niezbędny czas do wyprowadzenia uderzenia z linii Wieprza w głąb ugrupowania nieprzyjaciela.

To zwycięstwo jest zwycięstwem polskim

„Cud nad Wisłą” ma również drugą stronę medalu. Określenie to, wzorowane na francuskim „Cudzie nad Marną”, nie tylko przypisywało zwycięstwo nad Sowietami siłom nadprzyrodzonym, ale miało na celu umniejszenie roli Wodza Naczelnego – Józefa Piłsudskiego. Znalazło to odzwierciedlenie w postępowaniu hrabiego Maurycego Zamoyskiego, który będąc członkiem Komitetu Narodowego, oficjalne podziękowania za bitwę złożył na ręce rządu francuskiego, widząc głównego triumfatora w generale Maximie Weygandzie.

Gen Maxime Weygand (fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe, sygn. 3/1/0/17/4523/1)

Dzisiaj wiemy, że Francuz odegrał istotną rolę z punktu widzenia pracy sztabu, ale nie wniósł niczego do decyzji o manewrze znad Wieprza, gdyż forsował wzorem Marny kontruderzenie od strony północnej. Sam zainteresowany wcale tego nie krył, lecz został wykorzystany do rozgrywek wewnętrznych przez prezydenta Francji Alexandre’a Milleranda, który nie mógł po prostu przepuścić okazji do pomnożenia kapitału politycznego. Pod te działania podpiął się także, wyjątkowo cyniczny, premier Wielkiej Brytanii David Lloyd George. Weygand konstatował tymczasem:

To zwycięstwo, które jest powodem wielkiego święta w Warszawie, jest zwycięstwem polskim. Przewidujące operacje wojskowe zostały wykonane przez generałów polskich na podstawie polskiego planu operacyjnego. Moja rola, jak też rola oficerów z misji francuskiej, ograniczyła się do wypełnienia kilku braków w szczegółach wykonania. Współpracowaliśmy z najlepszą chęcią w tym zadaniu. Nic ponadto. To bohaterski naród polski sam się uratował. Francja ma dosyć własnej chwały wojennej i nie ma roszczeń do chwały przyjacielskiej Polski.

Mimo to na Zachodzie przez wiele lat widziano we Francuzie głównego autora zwycięstwa pod Warszawą. Obecnie nikt już nie lansuje tej tezy, gdyż konflikt ogniskuje się na linii Piłsudski–Rozwadowski. Dla jasności trzeba dodać, że ma on charakter „internetowo- publicystyczny”, gdyż na gruncie naukowym jest rozstrzygnięty.

Skąd się wzięły wątpliwości?

Po zakończeniu wojny dokumenty wojskowe były gromadzone w Archiwum Wojskowym, ale wiele z nich pozostawało ściśle tajnych nawet dla wyższych oficerów. Obejmowały one akta wytworzone w otoczeniu Naczelnego Wodza oraz Biurze Szyfrów, które funkcjonowało przy oddziale II Sztabu Generalnego. Wynikało to z faktu, że Sowieci nie zdawali sobie sprawy z tego, że Polacy złamali ich szyfry i znali rozkazodawstwo dowództwa Armii Czerwonej. I to nie tylko meldunki o sytuacji na froncie, ale również kluczowe decyzje dotyczące planów operacyjnych, w tym Ordre de Bataille. Dzięki temu codziennie sporządzano raporty na temat sił sowieckich: ich liczebności, wyposażenia oraz dyslokacji. Po drugie nasłuch trwał nadal i nie zaniechano go nawet w czasie II wojny światowej.

Gen. Marian Kukiel, szef Biura Historycznego przy Sztabie Generalnym, nad mapą, 1925–1926 r. (fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe, sygn. 3/1/0/7/255/1)

Przygotowując swoją pracę na temat bitwy warszawskiej, znawca historii wojskowości gen. Marian Kukiel, szef Biura Historycznego przy Sztabie Generalnym, nie miał dostępu do tych materiałów. W 1925 roku opublikował on pracę, w której sformułował odważną tezę, że autorem planu bitwy warszawskiej, a konkretnie myśli strategicznej rozkazu do przegrupowania nr 8358, wydanego 6 sierpnia 1920 roku przez oddział III Naczelnego Dowództwa WP dla 4 i 3 Armii, nie był marszałek Józef Piłsudski, lecz gen. Tadeusz Rozwadowski.

Spotkało się to z ostrą reakcją Komendanta, który już wcześniej przestrzegał badaczy na łamach prasy, że dokumentacja jest zwodnicza, tym bardziej że część z niej została poddana niewłaściwej archiwizacji. Po przewrocie majowym Kukiela odsunięto od pracy w biurze historycznym i przeniesiono w stan spoczynku, choć specjalna komisja historyczna powołana do zbadania zarzutów marszałka orzekła, że uczony postępował rzetelnie, mimo iż jej członkowie również nie mieli wglądu do zastrzeżonych dokumentów.

W 1927 roku powołano Wojskowe Biuro Historyczne, którego szefem został gen. Julian Stachiewicz. Rok później napisał on list do prezesa Komisji Historycznej Polskiej Akademii Umiejętności w Krakowie ks. Jana Fijałka (Kukiel współpracował z PAU), w którym wskazał na dwie kwestie: niewłaściwe obchodzenie się z dokumentacją wojskową zaraz po wojnie poprzez nanoszenie na nią opisów i dat ex post, a także wyciąganie przez Kukiela błędnych wniosków.

Generał-historyk dołączył do swojej pracy „Szkic koncentracji 1-ej Armii na przedmościu warszawskim, skreślony ręką Wodza Naczelnego, zapewne 5 lub 6 sierpnia”, dodając przy tym, że plan powstał w Sztabie Generalnym. Stachiewicz tymczasem stwierdził, że szkic zrobił gen. Kazimierz Sosnkowski, podczas wojny wiceszef Ministerstwa Spraw Wojskowych, a marszałek ani 5 sierpnia, ani rano dnia następnego w Sztabie nie był. Sosnkowski tę wersję potwierdził, a trzeba dodać, że po przewrocie majowym nie był w najlepszych stosunkach z Piłsudskim.

Myśl strategiczna Naczelnego Wodza

Na poparcie tezy, że to Rozwadowski był autorem planu bitwy warszawskiej. zwykle powoływano się na relację samego generała:

kazałem przygotować dla Naczelnego Wodza referat, który nawet dnia 5 sierpnia w całkiem ogólnych zarysach na posiedzeniu Rady Obrony Państwa przedstawiłem. W nocy z 5 na 6 sierpnia zgodził się Wódz Naczelny po długiej i żywej ze mną dyskusji na zarządzenie odwrotu ku Wiśle, z wyklinowaniem rezerw ku Dęblinowi i na dolny Wieprz.

Linia frontu w wojnie polsko-bolszewickiej w przededniu bitwy warszawskiej (rys. Halibutt, CC BY-SA 3.0)

Rozwadowski nie napisał wprawdzie wprost, że to on wpadł na pomysł kontrofensywy znad Wieprza, ale czytając jego wypowiedź można odnieść takie wrażenie. Należy podkreślić, że Kukiel przed napisaniem artykułu przeprowadził z gen. Rozwadowskim wywiad listowny, generał nie pamiętał jednak wówczas szczegółów. Udzielił takiej odpowiedzi na zasadnicze pytanie:

Czy koncept rozkazu nr 8358/III wyszedł spod ręki Pana Generała, czy był dyktowany, względnie poruczono komuś redakcję? Czy pierwsza redakcja była następnie prezentowana Marszałkowi?

Odpowiedź: koncept tego rozkazu był mi przedłożony przed południem 6 sierpnia i że zmiany w nim zanotowane przez płk [Tadeusza] Piskora nakazane były przez mnie w czasie omawiania wydać się mających zarządzeń.

Józef Piłsudski napisał z kolei w „Roku 1920”, że koncepcję manewru opracował samodzielnie, co zresztą okupił dużym wysiłkiem:

Z ciężarem tym najwięcej miałem do czynienia, gdym wieczorem 5-go sierpnia i w nocy na 6-ty, nie na jakiejś naradzie, lecz samotnym pokoju w Belwederze, przepracowywałem siebie samego do wydobycia decyzji. Istnieje cudowne określenie największego znawcy duszy ludzkiej na wojnie – Napoleona, który mówi, że gdy postępuje do dania ważnej decyzji na wojnie, jest jak dziewczyna, która rodzi. […]

w tej męce trwożliwej nie mogłem sobie najwięcej dać rady z nonsensami założenia dla bitwy, nonsensem pasywności dla gros moich sił, zebranych w Warszawie. Kontratak, zdaniem moim, z Warszawy i Modlina prowadzony być nie mógł. Wszędzie uderza on frontalnie na przeciwnika, na jego główne siły, w całości […] Zestawiwszy po kilka razy wszystkie próby rachunku, zdecydowałem dwie rzeczy: wycofać ku południowi większą część naszej 4-ej armii i zaryzykować osłonę południową, wyciągając z niej dwie dywizje.

Początek bitwy warszawskiej (rys. Halibutt, CC BY-SA 3.0)

Dalej marszałek wspominał moment przybycia Rozwadowskiego:

Gdy 6-go rano zameldował się u mnie po rozkazy gen. Rozwadowski, wszedł do mego gabinetu ze szkicem, jako jeszcze jedną propozycją czy kombinacją [pierwsza dotyczyła uderzenia z Modlina]. Szkic właściwie przedstawiał próbę rozstrzygnięcia, co z 4-tą armią robić, gdy cofać się ona musi widocznie na odcinek Wisły bez mostów i bez szybkiej możności przekroczenia tej szerokiej przegrody. W tym szkicu próbował gen. Rozwadowski wykorzystać wsteczny ruch 4-ej armii, by ją, jak sobie przypominam, w okolicach Garwolina w liczbie paru dywizji skoncentrować, a przypuszczając, że nieprzyjaciel zgromadza swoje siły wyraźnie na Warszawę, uderzyć tą skoncentrowaną grupą ku północy, tzn. ku Warszawie.

Odrzuciłem od razu ten projekt i tę myśl, mówiąc, że wątpię by w tych warunkach nawet koncentracja mogła się udać. Nieprzyjaciel, który dotąd ma przewagę, z łatwością nie dopuści do zmiany frontu i wtedy koncentrująca się grupa musi albo zmykać do Warszawy, albo – co gorsze – rzucaną będzie ku Wiśle, co może skończyć się dla niej katastrofą. Wskazałem mu też od razu, że 4-ta armia w swojej większości musi odejść bardziej na południe, by tam się skoncentrować i przejść do kontrataku.

Bitwa Warszawska – faza II (rys. Halibutt, CC BY-SA 3.0)

Wielka kombinacja marszałka

Powyższy cytat wskazuje, że to Piłsudski przedstawił Rozwadowskiemu swoją myśl strategiczną, po czym polecił mu przygotowanie rozkazów wykonawczych. Zamysł marszałka, który dostrzegał próżnię operacyjną po stronie Armii Czerwonej, wynikającą z podziału jej frontów rozdzielonych Polesiem, był całkowicie prawidłowy. Odcięcie podstaw operacyjnych Frontu Tuchaczewskiego było głównym zwornikiem tego planu.

Józef Piłsudski w sierpniu 1920 r. (fot. Centralne Archiwum Wojskowe)

Marszałek już w lipcu dążył do uderzenia w lewą flankę Frontu Zachodniego w oparciu o twierdzę w Brześciu: Armia konna Budionnego została związana bitwą pod Brodami (29 lipca–3 sierpnia) z zamiarem jej neutralizacji, by nie zagroziła tyłom polskich dywizji [rozkaz nr 7433/III z 9 lipca „Dyrektywy operacyjne dla kontrofensywy”]. Akcja ta zakończyła się fiaskiem wobec niemożności utrzymania linii Bugu. Warto dodać, że ówczesnym szefem sztabu był gen. Stanisław Haller (Rozwadowski przejął tę funkcję dopiero 22–26 lipca). Manewr znad Wieprza był kontynuacją tego zamysłu. Piłsudski miał jednak zasadniczy dylemat, który musiał rozwiązać:

Warszawę skazywałem z góry na pasywną rolę, na wytrzymanie nacisku, który szedł na nią. Lecz wtedy z pasywną rolą wiązać nie chciałem ogromnej większości sił moich. Gdy znowu myślałem o zmniejszeniu obsady pasywnej, to bać się zaczynałem o to, czy Warszawa wytrzyma.

W protokołach posiedzeń Rady Obrony Państwa z 6 sierpnia po południu odnotowano wypowiedź marszałka: „dziś podjąłem bardzo poważną decyzję”. Z kolei już po bitwie warszawskiej, także na posiedzeniu ROP, 27 sierpnia w obecności dowództwa, rządu i oficerów francuskich, Piłsudski mówił: „Rozwadowskiego [plan] został przez mnie zasadniczo zmieniony”. W załączniku do protokołu ROP zatytułowanym „Relacja wspólna gen. broni Rozwadowskiego i gen. dyw. Sosnkowskiego o genezie operacji warszawskiej 1920 /sierpień/” stwierdzono:

Większą kontrakcję planował Naczelny Wódz jeszcze podczas walk nad Bugiem, lecz gdy okazała się konieczność cofnięcia armji aż na Wisłę, zapoczątkowało odnośne przegrupowanie już podczas tych marszów.

Wreszcie, 15 sierpnia Rozwadowski pisał do znajdującego się w Dęblinie Piłsudskiego:

Mam wrażenie ogólne, że cała akcja rozwija się bardzo korzystnie i że właśnie co do czasu mamy korzystne warunki, tak jak je p. Komendant przewidział. Dotychczas obawiałem się, że nas bolszewicy nie zaatakują dość serio, aby móc liczyć na wydatne uderzenie z flanki. Tymczasem wypadki pod Radzyminem widocznie ich zachęciły, a umyślnie ociąganie się Sikorskiego również ośmieliło.

Uderzenie główne siły pana Komendanta trafi więc doskonale, a lepiej że dopiero jutro rano ten atak wyruszy, byle był party silnie naprzód wypoczętymi siłami. […] Więc i tutaj zupełnie w myśl rozkazu pana Komendanta wykonanie jest już w toku. Skoordynowanie akcji 4 i 3 Armii uważam za bardzo szczęśliwie pomyślane […] Uzgodnienie akcji 4 Armii z 1 doskonale p. Komendant przygotował.

Gen. Władysław Sikorski ze sztabem 5 Armii w czasie bitwy warszawskiej (fot. Centralne Archiwum Wojskowe)

Jałowy spór

Rozkaz nr 8358/III, który zawierał plan bitwy warszawskiej, został pod względem technicznym przygotowany przez Sztab Generalny, ponieważ taka była jego rola. Zadaniem Naczelnego Wodza nie było wydawanie rozkazów operacyjnych związkom taktycznym. W wojsku obowiązuje zasada jednoosobowego dowodzenia, a każdy dowódca odpowiada za podległy mu oddział na swoim szczeblu. Wódz Naczelny brał zatem na siebie odpowiedzialność za całą armię, w tym przyjęcie i realizację planu kontrofensywy. Piłsudski nieprzypadkowo przecież mianował Rozwadowskiego szefem Sztabu Generalnego.  W 1922 roku Marszałek przygotował zestaw opinii o polskiej generalicji, gdzie wskazał:

Gen. Tadeusz Rozwadowski (fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe, sygn. 3/1/0/7/451/1)

Bardzo zdolny, szybko orientująca się głowa. Człowiek o wielkiej wiedzy fachowej i żywej inteligencji. Żadnych zdolności organizacyjnych i administracyjnych. Przypominałby mocno znaną historyczną postać Prądzyńskiego, robiącego na poczekaniu kilka planów jeden za drugim, nie mając mocy charakteru, by którykolwiek konsekwentnie przeprowadzić. Zapala się łatwo do każdej rzeczy, do każdej myśli, by natychmiast przerzucać się do innej.

Opinia ta znalazła potwierdzenie w relacjach innych dowódców, w tym płk węgierskiego sztabu Gézy Dormándiego. Pomimo tego Piłsudski cenił Rozwadowskiego, ponieważ:

właśnie w tym ciężkim dla nas okresie niemałe położył zasługi. Wybrałem go jako szefa sztabu nie dlatego, by był do tej funkcji najlepszym, lecz dlatego, że stanowił szczęśliwy i zaszczytny wyjątek pomiędzy większością ówczesnych starszych generałów. Nie tracił nigdy sprężystości ducha, energii i siły moralnej; chciał wierzyć w nasze zwycięstwo.

Na końcu należy również podkreślić, że często podnosi się, że gen. Rozwadowski był autorem kilku rozkazów, które były podstawą operacyjną manewru znad Wieprza. Chodzi tutaj o tzw. „Ogólną instrukcję obronną” z 4 sierpnia oraz „rozkaz” o fikcyjnym numerze 10 000/III z 8 sierpnia. W rzeczywistości pierwszy z nich był jedynie brulionem referatu oddziału III Naczelnego Dowództwa WP (najpewniej autorstwa płk T. Piskora), który nie odnosił się nawet do kontrofensywy, drugi zaś nigdy nie został włączony do komunikatów operacyjnych NDWP, gdyż był rękopisem Rozwadowskiego zawierającym wariant rozkazu nr 8358/III, a jego wprowadzenie w życie uzależnione było od działań nieprzyjaciela.

Marszałek podpisał go i upoważnił generała do samodzielnego wydawania rozkazów podczas nieobecności Naczelnego Wodza w Warszawie, lecz jednocześnie „polecił gen. Sosnkowskiemu i płk. Piskorowi pilnować bardzo skrupulatnie gen. Rozwadowskiego, aby [ten] nie robił w tej dziedzinie jakichś nieobliczalnych w skutkach posunięć”. Inaczej mówiąc, aby generał nie zmieniał już wytycznych rozkazu nr 8358/III, który przed 10 sierpnia uległ modyfikacji pod wpływem członków Francuskiej Misji Wojskowej oraz gen. Józefa Hallera, którzy naciskali na wzmocnienie północnego skrzydła polskiej armii, jak to zapisano w rozkazie 10 000/III. Nie był to więc efekt inicjatywy Rozwadowskiego.

Wymuszona (częściowo politycznie) zmiana spotkała się z dezaprobatą marszałka, gdyż ten uważał wówczas, że „zaprzecza to logice i wszelkim zdrowym prawom wojny”, osłabiając Front Środkowy, wydzielony do przeprowadzenia kontrofensywy. Krytyka ta, jak się okazało, była przesadzona, gdyż wzmocniona 5 Armia wywiązała się ze swojego zadania, wypychając Sowietów za Wkrę. Piłsudski, wyjeżdżając do Puław w celu objęcia dowództwa nad grupą manewrową, przekazał premierowi Witosowi swoją dymisję, przewidując w razie klęski, że Ententa będzie żądała, by ustąpił. Witos schował dokument do sejfu.

Bibliografia

  • CAW-WBH, sygn. I.400.3458.
  • Jan Bańbor, Manewr znad Wieprza, „Rocznik Mińsko-Mazowiecki”, t. VII, 2001, s. 58–80.
  • Bitwa warszawska, t. 2, Bitwa nad Wisłą 7.VII–12.VIII.1920, ks. 1, cz. 1, Główna Drukarnia Wojskowa, Warszawa 1939.
  • Bitwa warszawska, t. 2, Bitwa nad Wisłą 7.VIII–12.VIII.1920, ks. 1, cz. 2, Dokumenty, Główna Drukarnia Wojskowa, Warszawa 1939.
  • Norman Davies, Orzeł Biały, Czerwona Gwiazda. Wojna polsko-bolszewicka 1919–1920, Znak, Kraków 1998.
  • Andrzej Garlicki, Józef Piłsudski 1867–1935, Czytelnik, Warszawa 1990.
  • Tadeusz Krząstek, Koncepcje i plany kontrofensywy polskiej przeciwko Frontowi Zachodniemu Michaiła Tuchaczewskiego w 1920 r., „Rocznik Mińsko-Mazowiecki”, t. 7 (2001), s. 9–31.
  • Aneta Niewęgłowska, Fakty i mity w wojnie polsko-rosyjskiej 1919–1921 roku, [w:] Od bitwy warszawskiej do Traktatu Ryskiego, red. Tadeusz Skoczek, Muzeum Historii Polskiego Ruchu Ludowego–Muzeum Niepodległości, Warszawa 2014.
  • Grzegorz Nowik, Zanim złamano „Enigmę”… Polski radiowywiad podczas wojny z bolszewicką Rosją 1919–1920, t. 2, RYTM, Warszawa 2010.
  • Janusz Odziemkowski, Bitwa warszawska 1920 roku, Mazowiecki Ośrodek Badań Naukowych, Warszawa 1990.
  • Tenże, Józef Piłsudski. Wódz i polityk, Wydawnictwo MON, Warszawa 2007.
  • O niepodległą i granice. Komunikaty oddziału III Naczelnego Dowództwa Wojska Polskiego 1919–1921, oprac. Marek Jabłonowski, Adam Koseski, Uniwersytet Warszawski. Wydział Dziennikarstwa i Nauk Politycznych–Wyższa Szkoła Humanistyczna w Pułtusku, Warszawa–Pułtusk 1999.
  • Józef Piłsudski, Rok 1920, [w:] Pisma Zbiorowe. Józef Piłsudski, wstęp Józef Moszczeński, t. 7, Instytut Józefa Piłsudskiego, Warszawa 1937.
  • Spis Władz Wojskowych 19181921, mps Wojskowego Biura Historycznego, Warszawa 1936.
  • Piotr Stawecki, Generał Marian Kukiel jako szef Biura Historycznego Sztabu Generalnego i jego konflikt z marszałkiem Józefem Piłsudskim w 1925 r., „Przegląd Historyczny”, r. 78 (1987), nr 3, s. 493–516.
  • Polska generalicja w opiniach Marszałka Piłsudskiego, wstęp Andrzej Czesław Żak, Wydawnictwo CAW, Warszawa 2012.
  • Jerzy Strychalski, Spór o autorstwo planu bitwy warszawskiej 1920 r., „Wojskowy Przegląd Historyczny”, r. 35 (1990), nr 1–2, s. 3–40.
  • Marek Tarczyński, Cud nad Wisłą. Bitwa warszawska 1920, Instytut Wydawniczy Związków Zawodowych, Warszawa 1990.
  • Bolesław Waligóra, Bój na przedmościu Warszawy w sierpniu 1920 roku, Oświęcim 2015.
  • Lech Wyszczelski, Bitwa na przedpolach Warszawy (13–25 sierpień 1920) – fakty, mity, interpretacje, „Szkice Podlaskie”, nr 9 (2001), s. 105–122.
  • Tenże, Operacja warszawska sierpień 1920, Bellona, Warszawa 2005.
Maciej A. Pieńkowski
Maciej A. Pieńkowski, doktor nauk humanistycznych w zakresie historii. Autor monografii „Trudna droga do władzy w Rzeczypospolitej. Sejm koronacyjny Zygmunta III 1587/1588 i sejm pacyfikacyjny 1589 roku” (Wydawnictwo Sejmowe, Warszawa 2021) oraz artykułów i recenzji naukowych publikowanych w monografiach zbiorowych, czasopismach (m.in.: „Almanach Warszawy”, „Czasopismo Prawno-Historyczne”, „Klio”, „Niepodległość i Pamięć”, „Przegląd Historyczno-Wojskowy”, „Polski Przegląd Dyplomatyczny”) i seriach wydawniczych („Studia nad staropolską sztuką wojenną” i „Studia historyczno-wojskowe”). Popularyzator historii w czasopismach „Mówią Wieki” i „Polska Zbrojna. Historia”. Jego zainteresowania badawcze koncentrują się wokół dziejów Rzeczypospolitej XVI–XVII w., a także wojny polsko-sowieckiej. Naukowo związany z seminarium prowadzonym przez prof. dr hab. Mirosława Nagielskiego na Uniwersytecie Warszawskim. Stały współpracownik Fundacji Zakłady Kórnickie oraz edukator w Muzeum Łazienki Królewskie w Warszawie. Historyk Sekcji Badań nad Wojskiem do 1945 r. w Wojskowym Biurze Historycznym im. gen. broni Kazimierza Sosnkowskiego w Warszawie.

4 KOMENTARZE

  1. Zagrożenie ze strony północnej nie było należycie oceniane przez Piłsudskiego (był samoukiem wojskowosci to była przyczyną jego lęku o którym pisał). Rozumieli tę sytuację zawodowi oficerowie miedzy innymi Władysław Sikorski i Józef Haller znający biegle kilka jezyków ,uczeń elitarnej wojskowej szkoły w Wiedniu, bez moralnych problemów związanych relacjami damsko-męskimi, z którymi kłopot miał zawsze Marszałek.

  2. Mamy opinie Piłsudskiego o generale Rozwadowskim. Wiec może dla równowagi warto przytoczyć co sądził o Piłsudzkim, ktoś spoza Polski, na przykład pierwszy ambasador USA ( 1919-1924 ), w Polsce, Hugh Gibson. ” Generał to starszy pan, czarująco ludzki z długimi wąsami i krzaczastymi brwiami. Czułem sie swobodnie w jego towarzystwie i nie trzeba było przełamywać żadnych lodów ” Tak pisał Gibson w 1919 roku. Ale już w 1920 miał o Piłsudskim zupełnie inne zdanie ” Główną cechą osobowości Piłsudskiego niewątpliwie jest egotyzm, zwłaszcza w odniesieniu do spraw wojskowych. Należy pamietać że nigdy nie został przeszkolony w dowodzeniu dużymi zgrupowaniami wojsk i nigdy nie uczył sie gruntownie wojskowości. Niemniej najmniejsza nawet krytyka jego działań militarnych wystarczy, żeby stał sie do końca życia wrogiem krytykującego. Ma niewielu zaufanych ludzi ( o ile nie jest tak, że niema żadnych ) i rzadko kiedy informuje ministrów o swoich planach. Naczelnik Państwa nie kieruje sie raczej wskazówkami swoich odpowiedzialnych ministrów, jego otoczenie składa sie niemal wyłącznie z kliki wojskowych „. ” Nie należy jednak sądzić, że Piłsudskiemu brakuje jakichkolwiek zalet. Jest pracowity i wytrwały, ma wielką zdolność pobudzania wyobrazni publicznej i umiejetności radzenia sobie z niesfornymi elementami lewicy. Gdyby można było go skłonić do wyzwolenia sie spod wpływu swojego otoczenia i wprowadzić pewną liczbe ludzi, którzy chetnie pracowaliby z nim dla dobra Polski, niezależnie od poglądów, mógłby ujawnić niektóre ze swoich skrywanych cech i stać sie bezcennym czynnikiem wywierającym wpływ na Wschodzie. Nie ma niestety żadnych oznak ze planuje czegokolwiek takiego dokonać i jeśli nie nastąpi jakaś radykalna zmiana, to należy sie obawiać, że nadal pozostanie godną pewnego współczucia postacią, która niewątpliwie oddała wielkie usługi swojemu krajowi, mającą wielkie możliwości, nigdy nieprzynoszące jednak pełnych owoców ze wzgledu na jego własne ograniczenia i metody stosowane przez grupke otaczających go intrygantów „. ” Nieszczeście polega na tym, że marszałek Piłsudski ma skrajnie wąski pogląd na sprawy rządowe, zarówno wewnetrzne jak i zagraniczne, a jego dawne wyszkolenie ograniczało sie do zamierzeń i metod postepowania konspiratora politycznego. Wyraznie w coraz wiekszym stopniu uważa, że jeżeli czegoś pragnie to jest to z konieczności rzeczą pożadaną z narodowego punktu widzenia. To jednak absolutnie nie zaprzecza jego abstrakcyjnej uczciwości osobistej „. ” Z drugirj strony jeżeli marszałek Piłsudski utraci stanowisko, jest mało prawdopodobne żeby zadowolił sie spokojną emeryturą. Jego potrzeba działania, intryg i podniet jest silna, a sądząc po jego przeszłości, zapewne można założyć, że byłby gotów wywołać konflikt wewnetrzny, aby zrealizować własne zamierzenia. Pozostaje pytanie czy jest dla kraju mniej niebezpieczny jako jego oficjalny przywódca, czy jako emeryt „.Jednym słowem Piłsudski to NARCYZ z przerostem własnego ego, dodatkowo uważający sie za najmądrzejszego i nieomylnego, do tego otoczony przez grono pochlebców z I Brygady, młodszych od niego o 20-30 lat, którzy bezkrytycznie wykonywali polecenia swojego guru uważając je za prawde objawioną. Z Piłsudskim nie chciały współpracować żadne wybitne osobistości bo miały swoje własne zdanie, podczas kiedy Piłsudski potrzebował dworu który bedzie mu potakiwał i wykonywał jego polecenia. Co do kwalifikacji wojskowych, to Piłsudski nigdy w żadnym wojsku nie służył, nie był nawet szeregowym. Ten zawodowy rewolucjonista z PPS, którego jedyną kwalifikacją był napad na pociąg w Bezdanach, zresztą to była jego jedyna akcja bojowa w PPS. Został przez swojego oficera prowadzącego – bo był Piłsudski agentem wywiadu wojskowego Austro-Wegier HK Stelle o pseudonimie Stefan 2 ( Stefanem 1 był Sławek ) – pózniejszego gen. Rybaka, polecony jako dowódca Legionu Zachodniego, pózniejszej I Brygady LP, i mianowany z cywila na stopień – Brygadiera – coś jak pułkownik. Kolejny jego awans miał miejsce już w WP, gdzie …sam siebie mianował marszałkiem. To taka kariera w styli Idi Amina, Mobutu, Kadaffiego, Batisty lub Trujillo, którzy tez po przewrocie wojskowym zostali dyktatorami, tak samo jak Piłsudski w 1926, co Gibson przewidział już w 1924. Był Piłsudski wojskowym dyletantem o czym świadczy dowodzona przez niego wyprawa na Kijów w 1920 roku, która nie tylko że nie osiągneła swojego celu czyli rozbicia Bolszewickich armii, które sie wycofały. Ale dodatkowo poprzez rozciągniecie Polskich linii zaopatrzeniowych oraz niepotrzebnych, rotacje cześci wojska z południa na północ i z powrotem doprowadziło do tego ze Bolszewicy w ciagu 2 miesiecy znalezli sie pod Warszawą i przekroczyli Bug. Tak dowodził Piłsudski i swojej nieudolności nie zwali tu na gen. Rozwadowskiego, który był prawdziwym dowódcą i Naczelnym Wodzem w bitwie Warszawskiej. Po tym jak Piłsudski, 12.08 1920, po złożeniu na rece Witosa w obecności Skierskiego i Daszyńskiego – rezygnacji z funkcji Naczelnego Wodza i Naczelnika Państwa., Wyjechał z Warszawy autem w towarzystwie Prystora, niby do Puław a w rzeczywistości, do Bobowej, na południe od Tarnowa, gdzie spotkał sie ze swoja kochanką Szczerbińską ( żyła wtedy jego żona Maria, dla której zmienił wyznanie na Luteranizm ), spotkanie to miało miejsce 13.08, tak wiec w Puławach mógł zjawić sie dopiero najwcześniej 14.08, bo z Warszawy do Bobowa jest ponad 300 kilometrów, wiec podróż trwała co najmniej 8 godzin w jedna strone, a wszystko zależy od tego, ile czasu spedził tam Piłsudski. Na pewno był w Puławach w dniu 15.08, bo brał udział w ceremoni chrztu, jako ojciec chrzestny swojego imiennika Józefa, są na to dowody w postaci ksiąg parafialnych w Puławach i wspomnień Szczerbińskiej która pisze o swoim pobycie w okolicach Krakowa i wizycie Piłsudskiego. Natomiast Rozwadowski zawodowy wojskowy w 1914 w stopniu generała-majora, dowodził w bitwie pod Gorlicami, w 1915 roku kiedy zatrzymał natarcie Rosjan samym ogniem artyleryjskim. Był to tzw. ruchoma zasłona ogniowa, czyli przesuwaniu ognia artylerii przed swoją piechotą co spowodowało zwyciestwo wojsk Austriackich i odwrót wojsk Rosyjskich. W 1919, bronił Rozwadowski Lwowa, który Piłsudski chciał oddać Ukraińcom, skąd został odwołany i wysłany do Francji, z której powrócił po tym jak w wyniku nieudolnego dowodzenia WP, przez Piłsudskiego, Bolszewicy znalezli sie pod Warszawą. Natomiast Piłsudski żadnych planów, nie mógł sporządzić bo sie zwyczajnie na tym nie znał, mógł jedynie zatwierdzić to co mu gen. Rozwadowski przedstawił, a że były dwa to któryś musiał wybrać. To gen. Rozwadowski, był prawdziwym dowódcą, który nie uciekał przed wrogiem bo nie zrobił tego ani pod Gorlicami, skąd uciekli Austriaccy dowódcy, ani we Lwowie, ani w Warszawie, bo był żołnierzem, a nie zawodowym rewolucjonista jak Piłsudski przywieziony specjalnym pociągiem ( lokomotywa i jeden wagon ) w 1918 przez Niemców z Berlina, dokąd przywiezli go Niemcy z willi w Magdeburgu gdzie mieszkał zresztą razem z Sosnkowskim. Podobnie jak w 1917 roku wysłali Niemcy specjalnym pociągiem, do Petersburga, Lenina zresztą znajomego Piłsudskiego i też zawodowego rewolucjoniste.

  3. „Natomiast Piłsudski żadnych planów, nie mógł sporządzić bo sie zwyczajnie na tym nie znał, mógł jedynie zatwierdzić to co mu gen. Rozwadowski przedstawił, a że były dwa to któryś musiał wybrać” – tak pisze ktoś kto nie ma pojęcia jak działa wojsko i jaka jest rola Naczelnego Wodza. Na wojnie wygrywa ten kto popełnia mniej błędów, Piłsudski popełnił ich mniej od Tuchaczewskiego, dlatego wynik wojny był taki, a nie inny. Tyle w temacie.

  4. Za sukces , ale i za klęskę odpowiada NACZELNY DOWÓDCA i chyba nikt łącznie z krytykami Piłsudskiego tego nie zmieni. Podgryzanie Piłsudskiego po stu latach jest po prostu śmieszne.To tak jakby dziś Francuzi zaczęli twierdzić , że bitwy wygrywał nie Napoleon tylko jego szef sztabu Berthier.I jeszcze jedno . Hannibal , Juliusz Cezar czy Fryderyk Wielki też nie ukończyli szkół wojskowych.

Skomentuj. Jesteśmy ciekawi Twojej opinii!