Niewiele jest osób, które nigdy nie widziały choćby odcinka meksykańskiej telenoweli. Choć „Esmeralda” czy „Nie igraj z aniołem” mają już lata triumfów za sobą, to nadal emitowane są ich powtórki, ich odcinki można też znaleźć w Internecie. Ale skąd wziął się ten gatunek telewizyjnej rozrywki?

Na początku kilka uwag. W tym tekście zajmę się tylko telenowelą meksykańską. Oczywiście inne państwa Latynoameryki, takie jak Wenezuela, Brazylia, Argentyna (niezapomniany „Zbuntowany anioł” z Natalią Oreiro) czy Kolumbia też mają swoje osiągnięcia w tym zakresie. W ostatnim czasie popularność zyskały także tureckie produkcje, ze „Wspaniałym stuleciem” na czele. Jednak przedstawienie historii rozwoju gatunku we wszystkich tych krajach stanowczo wykraczałoby poza ramy tego artykułu. Poza tym Meksyk jest prawdziwym mocarstwem w dziedzinie produkcji telenowel, tym bardziej zatem warto zwrócić na niego uwagę.

Telenowela czy opera mydlana

Natalia Oreiro, gwiazda „Zbuntowanego anioła”, w 2018 r. (fot. DonSimon, CC0 1.0)

Kolejną kwestią, o której warto wspomnieć, jest nazewnictwo. W Polsce telenowelami często określa się opery mydlane, takie jak na przykład „Klan” albo „Moda na sukces”. Choć oba gatunki mają wiele wspólnego, to telenowele – w przeciwieństwie do oper mydlanych – opowiadają historię, która ma swój początek i koniec. Oczywiście, wszystko co wydarza się po drodze jest skomplikowane i zagmatwane, jednak zmierza ku szczęśliwemu finałowi. Przyjmuje się, że jedna taka produkcja liczy między 100 a 180 odcinków, nie ciągnie się więc niemal w nieskończoność

Skąd w ogóle wzięła się telenowela jako specyficzny gatunek telewizyjnej rozrywki? Wskazuje się, że dalekich początków należy szukać w osiemnastowiecznym melodramacie. Chodzi rzecz jasna tylko o konstrukcję fabuły, w której dobrze wiadomo, kto jest dobry, a kto zły, jak również to, że ci źli na koniec przegrają. Tego rodzaje historie stały się szczególnie popularne w dziewiętnastowiecznym Meksyku. W tym samym czasie na Kubie pojawiło się kolejne zjawisko, które miało wpływ na powstanie telenoweli. Mowa o historiach czytanych robotnikom pracującym w fabrykach cygar. Była to żmudna i jednostajna praca, więc aby trochę rozerwać pracowników, czytano im nieskomplikowanie opowieści o miłości. Po wynalezieniu radia i jego popularyzacji w pierwszej połowie XX wieku zaczęto emitować takie historie za pośrednictwem nowego medium i w ten sposób narodziła się radionowela.

Radionowela i fotonowela

Radionowela od samego początku była kierowana raczej do kobiecej części publiczności, ponieważ godziny emisji przypadały na czas, kiedy mężczyźni przebywali w pracy. Interes szybko zwęszyli producenci kosmetyków i środków czystości, którzy reklamowali swoje produkty w czasie emisji najpopularniejszych audycji. Z rosnącą popularnością radionowel przyszła również profesjonalizacja samego procesu ich tworzenia. Lektorem opowieści dla kubańskich robotników w fabrykach mógł być w zasadzie każdy, o ile oczywiście umiał czytać i miał dobry głos. W radiu do nagrywania kolejnych odcinków zatrudniano profesjonalnych aktorów, muzyków i specjalistów od dźwięku.

Pewną wadę słuchowisk radiowych stanowił fakt, że nie można było zobaczyć ich bohaterów, jednak Meksykanie znaleźli rozwiązanie również tego problemu. Była nim fotonowela, czyli rodzaj drukowanych historii obrazkowych, coś podobnego do komiksu, z tym że zamiast rysunków używano zdjęć. Fotonowela okazała się zaskakująco żywotna, wiele tego rodzaju czasopism ukazywało się nawet po rozpowszechnieniu się telewizji. Szczyt popularności radionoweli w Meksyku przypadł, mniej więcej, na lata 1940–1960, kiedy produkowano nawet 27 takich słuchowisk rocznie. Jednak już w 1946 roku zaczął wyrastać poważny, choć z początku niepozorny, konkurent.

Początki meksykańskiej telewizji

Okładka fotonoweli z 1974 r.

Właśnie w 1946 roku, a konkretnie 7 września, rozpoczął emisję pierwszy kanał meksykańskiej telewizji. Początki, tak jak chyba na całym świecie, były trudne. Sygnał obejmował wówczas tylko Dolinę Meksyku, czyli obszary najbliższe stolicy, okolice miasta Puebla i północną granicę kraju. Ze względu na niewielką liczbę potencjalnych widzów obawiano się kosztów związanych z produkcją telewizyjnych odpowiedników radionowel. Poza tym słuchowiska były mniej absorbujące i pozwalały na zajęcie się innymi obowiązkami, jak sprzątanie czy gotowanie, czego nie można już powiedzieć o telewizji.

Bezpośrednim poprzednikiem telenoweli był teleteatr, jednak jego wadę stanowiło to, że emitowano go na żywo, a przez to trudniej było produkować odcinki w takim tempie, by codziennie wychodził jeden. W teleteatrze grali profesjonalni aktorzy, ale ponieważ telewizja jeszcze raczkowała, to ich ekspresja była taka, jak na scenie, a więc trochę przesadna – „teatralna” właśnie. Później ten sposób gry przejęli mniej profesjonalni aktorzy grający w telenowelach.

Wejście na zakazaną ścieżkę

Z powodu powolnej ekspansji zasięgu telewizji w Meksyku kraj musiał poczekać na swoją pierwszą telenowelę aż do 1958 roku, kiedy to na małym ekranie miała swoją premierę „Senda prohibida” („Zakazana ścieżka”). Początki nie były łatwe, choć nowoczesne wynalazki, takie jak zastosowanie taśmy filmowej, trochę ułatwiały sprawę, przede wszystkim pozwalając na nagrywanie i powtarzanie scen. Było to dość istotne, ponieważ, jak wspomniałem wyżej, w telenowelach rzadko występowali profesjonalni aktorzy.

Najważniejszą jednak zaletą użycia taśmy filmowej była możliwość sprzedaży ukończonych już produkcji za granicę. To właśnie stało się podstawą rozwoju meksykańskiego przemysłu telewizyjnego. Drugim istotnym wynalazkiem, który pojawił się w 1970 roku i niezwykle ułatwił seryjne kręcenie kolejnych odcinków, była niewielka słuchawka, nazywana chícharo, czyli groch. Dzięki niej aktorzy nie musieli już uczyć się swoich kwestii, mogli po prostu słuchać i powtarzać to, co słyszeli. Nie wpłynęło to najlepiej na jakość produkcji, ale nie to chyba było najważniejsze.

Większość odcinków kręcono we wnętrzach, pracę kamery ograniczając do minimum. Akcję popychały do przodu dialogi, a zamiast pokazywać zdarzenia, opisywano je. Mimo tych niedociągnięć interes kręcił się bardzo dobrze. Do 2006 roku wyprodukowano w Meksyku 897 telenowel, zatem tempo było naprawdę imponujące.

Silvia Derbez jako Nora w „Senda prohibida”

Najbardziej lubimy, to co już znamy

Skąd jednak popularność tego mało skomplikowanego, trzeba przyznać, gatunku telewizyjnej rozrywki? Przede wszystkim chętnie oglądamy to, co już znamy. Zasadniczo w telenoweli można wyróżnić zaledwie sześć schematów fabularnych.

Pierwszy, najbardziej popularny, opowiada o parze rozdzielonych z jakiegoś powodu kochanków, którzy próbują się zejść ze sobą. Oczywiście, wszystko kończy się dobrze, najczęściej ślubem. Drugi schemat to historia kopciuszka, który dzięki swoim przymiotom wychodzi z biedy i osiąga sukces. Trzeci to historia miłosnego trójkąta, czwarty opowieść o zemście, piąty przedstawia losy syna (a czasem córki) marnotrawnego. Wreszcie, ostatni mówi o bohaterze, który poświęca się dla innych.

Oczywiście nie zawsze jest tak, że w jednej produkcji obecny jest tylko jeden schemat fabularny. Czasem opowieść traktuje trochę o Kopciuszku, a trochę o trójkącie miłosnym. Bywa, że jedna z wymienionych fabuł dotyczy głównych bohaterów, a inna drugoplanowych. Jednak pewne jest to, że na końcu, mimo licznych zwrotów akcji, zwycięży dobro. Bardzo istotne są ponadto emocje bohaterów, w kolejnych odcinkach cały czas ktoś płacze, gniewa się, śmieje, boi lub entuzjazmuje.

Fernando Colunga i Leticia Calderón jako José Armando i Esmeralda („Esmeralda”, 1997)

Bardzo często „standaryzacji” podlega nie tylko fabuła, ale także postacie. Jest dość zaskakujące, że w kraju tak zróżnicowanym etnicznie jak Meksyk zdecydowana większość aktorów grających w telenowelach jest biała. Główni bohaterowie niemal zawsze są młodzi, atrakcyjni i szczupli. Jeśli pojawią się osoby o ciemnej karnacji (które stanowią większość ludności kraju), to prawie zawsze grają postacie drugoplanowe pochodzące z niższych klas społecznych.

Meksykańska telenowela jest bardziej konserwatywna od swoich odpowiedników z innych krajów Ameryki Łacińskiej. Choć ubóstwo na ogół wiąże się w telenowelach z zaletami, takimi jak na przykład szczerość czy uczciwość, to biedni czują się dobrze w swoim miejscu i nie marzą o awansie społecznym. Podobnie jest w przypadku tradycyjnych ról męskich i kobiecych, choć w ostatnich latach zaczęło się to zmieniać.

Przywiązaniu widzów sprzyja to, że odcinki są emitowane codziennie, przez co oglądanie staje się rytuałem. Dodatkowo każdy odcinek kończy się (a przynajmniej powinien kończyć) zawieszeniem akcji w jakimś dramatycznym momencie, czyli tzw. cliffhangerem, żeby zmotywować publiczność do obejrzenia kolejnego epizodu.

Budynek meksykańskiego koncernu medialnego Televisa w mieście Meksyk. Televisa jest producentem wielu telenowel, a jedną z jej poprzedniczek była firma Telesistema Mexicano, która wyprodukowała „Senda prohibida” (fot. JEDIKNIGHT1970, CC BY-SA 2.5)

Co będzie dalej?

Oczywiście meksykańska telenowela zmienia się z upływem lat. Już „Nada personal” („Nic osobistego”) z 1996 roku odchodziła nieco od tradycyjnego czarno-białego schematu przedstawiania postaci. Poza tym produkcja pokazywała realia życia w ówczesnym Meksyku, u schyłku rządów Partii Rewolucyjno-Instytucjonalnej, co wcześniej się raczej nie zdarzało. Zmianę przyniósł także rozwój Internetu. Choć dalej produkuje się tradycyjne historie o nieszczęśliwej miłości, to gatunek ewoluuje, stając się nieco bardziej autoironiczny, tak jak w przypadku serialu „La Casa de las Flores” („Dom kwiatów”) dostępnego na jednej z platform streamingowych.

Bibliografia

  • Adrien Charlois, Ficciones de la historia e historias en ficción La historia en formato de telenovela: el caso de „Senda de Gloria”, Universidad de Guadalajara Centro Universitario de Ciencias Sociales y Humanidades, Guadalajara 2010.
  • Susana Herrera Guerra, Orígenes, desarrollo y actualidad de la telenovela mexicana, „Telos”, vol. 21, nr 1, 2019, s. 162–176.
  • Adrien Charlois , De la historia de la telenovela a la telenovela histórica. Las caracteristicas del formato de la telenovela a través del desarollo de la industria televisiva, „Folios, revista de la Facultad de Comunicaciones”, vol. 26 (2012), s. 129–150.

1 KOMENTARZ

  1. Zawsze mi się wydawało, że to Ameryka Południowa jest prawdziwą kolebką tego typu produkcji. Okazuje się, że Meksyk to także potęga w tej gałęzi sztuki.

Skomentuj. Jesteśmy ciekawi Twojej opinii!