W 1945 roku polscy politycy i wojskowi w Londynie byli przekonani, że wkrótce dojdzie do kolejnej wojny – tym razem państw zachodnich z ZSRS – a Wojsko Polskie odegra w niej znaczącą rolę. Polska armia na Zachodzie miała liczyć kilkaset tysięcy żołnierzy i wywalczyć sobie drogę powrotną do kraju.

Główną bolączką Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie był brak uzupełnień. Wojsko formowane w oderwaniu od kraju i normalnej bazy rekrutacyjnej zmagało się z ciągłymi niedoborami kadrowymi. Dopływ żołnierzy z obozów w Rumunii i na Węgrzech ustał wraz z przejęciem internowanych przez Niemców i wywiezieniem ich do Rzeszy. Z pokonanej przez Wehrmacht Francji udało się ewakuować latem 1940 roku zaledwie około 20 tys. żołnierzy. Z kolei uciekinierzy z okupowanego kraju stanowili faktycznie niewielkie źródło rekrutów.

Realną szansą na rozbudowę i znaczące wzmocnienie Wojska Polskiego była natomiast ewakuacja ze Związku Sowieckiego armii gen. Andersa. W 1942 roku udało się stamtąd wyprowadzić ponad 115 tys. osób, w tym prawie 80 tys. żołnierzy. Plany z nimi związane były bardzo ambitne. Początkowo z ewakuowanych utworzono Armię Polską na Wschodzie liczącą około 64 tys. żołnierzy i oficerów. Dość szybko jednak okazało się, że w wyniku ciężkich doświadczeń w ZSRR, niedożywienia, osłabienia i chorób spadała liczba mężczyzn zdolnych do służby wojskowej, a zwłaszcza służby w jednostkach liniowych. Wymusiło to zmianę planów i redukcję zamierzeń: Armię zmniejszono do Korpusu.

Kucharze polskiej armii wydają jedzenie żołnierzom i cywilom, prawdopodobnie obóz w Buzułuku, 1941 r. (fot. ze zbiorów Imperial War Museum, nr kat. MH 1833, IWM Non Commercial Licence)

Dysponując tak wąską bazą kadrową (w dodatku z zachwianą strukturą, tj. nadmiarem oficerów i podoficerów a niedoborem szeregowych) polskie dowództwo stanęło przed niełatwym zadaniem przygotowania obsady planowanych dużych jednostek (brygad i dywizji), zapewnienia uzupełnień dla walczących formacji (lotnictwa, marynarki oraz Samodzielnej Brygady Strzelców Karpackich w Afryce Północnej w okresie 1941–1942), a także obsadzenia licznych instytucji, organów i placówek administracji wojskowej.

Z dywizji korpus, z korpusu armia

Kwestia odpowiedniej rozbudowy sił zbrojnych nabierała wagi wraz z przybliżaniem się perspektywy otwarcia drugiego frontu. Polskie czynniki kierownicze (rząd i Naczelny Wódz) uznały wtedy, że pożądany będzie udział polskiego wojska na głównym kierunku walk, gdyż zauważalny polski wysiłek zbrojny wzmocni późniejszą pozycję negocjacyjną rządu podczas powojennych ustaleń politycznych i granicznych.

Niszczyciele czołgów M10 i czołgi Sherman z 1 Dywizji Pancernej w czasie bitwy pod Falaise, 18 sierpnia 1944 r. (fot. ze zbiorów Imperial War Museum, sygn. HU 52366, IWM Non Commercial Licence)

Chodziło więc o szybki rozwój organizacyjny wojska: stworzenie związku taktycznego zdolnego od uczestnictwa w inwazji na kontynent, jego udział w walkach, a następnie znaczącą rozbudowę. Związkiem takim miała być 1. Dywizja Pancerna. Dywizji towarzyszyć miały jednostki kadrowe, które dałoby się szybko rozwinąć i doprowadzić do gotowości operacyjnej. Rozbudowane jednostki utworzyłyby następnie samodzielny polski związek operacyjny (korpus), a potem armię polową.

W memoriale polskich naczelnych władz wojskowych skierowanym do władz brytyjskich w sierpniu 1944 roku postulowano połączenie całości polskich sił na terenie Francji w jedną armię pod polskim dowództwem. Złożyć się na nią miały: I Korpus, 1. Dywizja Pancerna, Brygada Spadochronowa oraz Polskie Siły Powietrzne. Uważano, że Wojsko Polskie ma po pierwsze moralne prawo, a po drugie zasługi, by w końcowym etapie wojny jako całość organizacyjna walczyć na głównym kierunku natarcia i stamtąd otworzyć sobie drogę do ojczyzny.

Ogromny rezerwuar ludzi

Książka pracy (niem. Arbeitsbuch) – dokument identyfikacyjny dla robotnika przymusowego w III Rzeszy – wraz z naszywką z literą P, jaką musieli nosić na ubraniu robotnicy z Polski

Tylko skąd wziąć ludzi potrzebnych do zbudowania takiej armii? Odpowiedzi udzielał opracowany przez Sztab Naczelnego Wodza już w lipcu 1944 roku Plan Rozbudowy Wojska na okres Przejściowy, zwany Planem P. Przewidywał on, że w pierwszej kolejności uzupełnień dostarczą skupiska polonijne na wyzwolonych terenach Francji i Belgii oraz polscy żołnierze internowani w Szwajcarii. Francuscy i belgijscy Polacy mieli zostać poddani mobilizacji (podobnie jak w 1939–1940 roku). Ze Szwajcarii zamierzano pozyskać 2. Dywizję Strzelców Pieszych internowaną tam w 1940 roku. Łącznie zasoby te oceniano na około 40 tys. ludzi.

Jednak głównym źródłem rekrutacji mieli być Polacy z terenu Niemiec: jeńcy wojenni z kampanii wrześniowej, przymusowi robotnicy oraz wcieleni do Wehrmachtu i Organizacji Todta. W 1944 roku Międzynarodowy Czerwony Krzyż podawał, że w obozach jenieckich w Niemczech przebywa około 17 tys. oficerów i 38 tys. szeregowych. Dochodziło do tego około 400 tys. jeńców wojennych przeniesionych na status cywilny i zmuszanych do pracy. Sztab Naczelnego Wodza szacował, że latem 1942 roku w Niemczech przebywało 1,25 mln robotników przymusowych i 262 tys. robotnic przymusowych. Dwa lata później, w czerwcu 1944, miały się tam znajdować już ponad 2 mln Polaków i Polek. Z kolei w Wehrmachcie służyło około 600 tys. przymusowo wcielonych rodaków.

Był to rzeczywiście ogromny rezerwuar ludzi, których potencjalnie można było wykorzystać do rozbudowy polskiego wojska. Oddział Operacyjny Sztabu Naczelnego Wodza przewidywał w czerwcu 1944 roku, że do powiększenia stanów i stworzenia nowych jednostek potrzeba będzie 15 tys. oficerów i 300 tys. szeregowych. Taki zastrzyk osobowy pozwoliłby na stworzenie 7–8 wielkich jednostek. Umożliwiłoby to dodanie trzecich brygad do dywizji piechoty w II Korpusie we Włoszech, sformowanie dwóch zupełnie nowych korpusów piechoty, każdy po dwie dywizje piechoty i jednej brygadzie czołgów, rozbudowę 1. Samodzielnej Brygady Spadochronowej w dywizję oraz utworzenie broni i służb dla planowanej armii.

Przewidywano też sformowanie batalionów wartowniczych i granicznych o stanie 30 tys. żołnierzy oraz tak samo licznych batalionów etapowych. Ochotnicy mieli wzmocnić szeregi lotnictwa i marynarki wojennej oraz administrację wojskową. Nowe jednostki zamierzano wyposażyć i uzbroić w zdobyczny sprzęt niemiecki.

Polski krążownik ORP Dragon u wybrzeża w pobliżu Liverpoolu, 10 września 1943 r. (fot. D.C. Oulds, ze zbiorów Imperial War Museum, nr A 19213, IWM Non Commercial Licence)

7 tys. dział, 2,5 tys. czołgów…

Osobne plany mobilizacji i rozbudowy wojska powstały w 1943 roku w Komendzie Głównej Armii Krajowej pod nazwą Plan Odtwarzania Sił Zbrojnych w Kraju. W pierwszej fazie przewidywały one tworzenie jednostek w centralnej Polsce, w dawnych okręgach wojskowych: krakowskim, lubelskim, kieleckim, łódzkim, warszawskim, białostockim i toruńskim. Miało tam powstać 16 dywizji piechoty, 2 brygady pancerne, 4 brygady kawalerii motorowej, 4 bazy lotnicze (przyszłe pułki lotnicze), 3 pułki artylerii ciężkiej, 1 pułk artylerii przeciwlotniczej oraz zalążki służb centralnych i okręgowych.

Do szeregów miało trafić od 230 do 250 tys. ludzi – żołnierzy konspiracji, zmobilizowanych rezerwistów oraz osób powracających z niewoli i obozów koncentracyjnych. Wyposażenie i sprzęt pochodziłyby z zapasów konspiracyjnych, zdobyczy oraz dostaw z Zachodu. Tak odbudowane siły krajowe miały w jak najkrótszym czasie opanować teren, wyprzeć nieprzyjaciela i wytyczyć granice państwa.

Założenia i realizacja tego ambitnego planu w warunkach trwającej jeszcze okupacji lub przechodzącego frontu wydają się zupełnie nierealne, jednak wiara w możliwości mobilizacyjne i organizacyjne kraju była duża także w Londynie. Wspomniany Plan P również przewidywał szeroko zakrojone odtworzenie krajowych sił zbrojnych. Sztab Naczelnego Wodza oceniał miejscowe zasoby ludzkie na 9 tys. oficerów i 150 tys. żołnierzy. Dołączyliby do nich Polacy wracający z niewoli lub robót przymusowych w Niemczech.

Oddział partyzancki OP-11 Armii Krajowej, apel z okazji 3 maja, 1944 r. (fot. domena publiczna)

Zakładano, że uda się z nich sformować 3 dywizje piechoty, 10 dywizji terytorialnych, 10 batalionów czołgów oraz bronie i służby armijne. Dopuszczano także stworzenie dyspozycyjnej dywizji pancernej. Całość liczyłaby 27 tys. oficerów i 550 tys. szeregowych i potrzebowałaby m.in. 30 tys. sztuk broni maszynowej, 7 tys. dział, 2,5 tys. czołgów, 2,5 tys. samochodów pancernych, 20 tys. motocykli i 75 tys. samochodów…

Wolna Francja mówi „nie”

Jak w praktyce wyglądała realizacja tych ambitnych zamierzeń? Nie udało się zrealizować pomysłu mobilizacji Polaków mieszkających na wyzwalanych terenach Francji. Rząd gen. de Gaulle’a przeciwny był bowiem formowaniu narodowych jednostek z obywateli francuskich innych narodowości, które w dodatku nie byłyby kontrolowane przez rząd francuski.

Lepiej poszły rozmowy z władzami belgijskimi. Strona polska rozpoczęła pertraktacje z rządem premiera Huberta Pierlota i w sierpniu 1944 roku uzyskała zgodę na zaciąg na wyzwolonych terenach Belgii. 1 października odbyła się w Brukseli polsko-aliancka konferencja. Naczelne Dowództwo Alianckich Sił Ekspedycyjnych zgodziło się na zaciąg ochotniczy w liczbie 10 tys. ludzi ze starej emigracji na terenach Francji i Belgii.

Żołnierze 1 Dywizji Pancernej rozmawiają ze wziętym do niewoli Polakiem wcielonym siłą do Wehrmachtum, sierpień 1944 r. w Normandii (fot. domena publiczna)

Niezależnie od oficjalnych ustaleń nieformalny ochotniczy zaciąg do polskich jednostek rozpoczęto już wcześniej. Robiła to 1. Dywizja Pancerna gen. Stanisława Maczka, do której wcielano – nieraz od razu na polu bitwy – wziętych do niewoli Polaków z Wehrmachtu. Z kolei we Włoszech i w południowej Francji werbunek ochotników i wcielanie jeńców prowadził II Korpus gen. Władysława Andersa.

Zdemobilizować i odesłać

Jakie były efekty tych działań? Na terenie Francji pod koniec 1944 roku do jednostek zgłosiło się 10 tys. Polaków. Historycy oceniają, że był to słaby wynik spowodowany wspomnianą niechęcią administracji francuskiej oraz obojętnością czynników brytyjskich. Natomiast z terenów Niemiec udało się pozyskać tylko 28 tys. poborowych, głównie byłych żołnierzy armii niemieckiej i byłych przymusowych robotników. Ustalona w Brukseli liczba 10 tys. ochotników również nie została osiągnięta. Lepiej poszło ze wziętymi do alianckiej niewoli Polakami z Wehrmachtu. W porozumieniu z władzami brytyjskimi ustalono zasady ich wydobywania z obozów jenieckich, sposoby selekcji i wcielania do PSZ. Stało się to główną podstawą uzupełniania Sił Zbrojnych w latach 1944–1945. W ten sposób pozyskano aż 89 tys. ludzi.

General Stanisław Maczek (pierwszy po prawej, bez koszuli), dowódca 1 Dywizji Pancernej, rozmawia z oficerem z jednego ze szkockich pułków, sierpień 1944 r. (fot. ze zbiorów Imperial War Museum, nr MH 1399, IWM Non Commercial Licence)

O ile alianci w zasadzie popierali rozbudowę Wojska Polskiego i jego użycie w walce, to sytuacja zmieniła się wraz z końcem działań wojennych. Utrzymywanie, a tym bardziej powiększanie polskich oddziałów stało się zbędne, a Brytyjczycy zażądali wstrzymania zaciągu. Jesienią 1945 roku Polskie Siły Zbrojne na Zachodzie liczyły około 250 tys. żołnierzy, a ich utrzymanie kosztowało 2,5 mln funtów miesięcznie. Rządowi brytyjskiemu zależało teraz na jak najszybszej demobilizacji Polaków i odesłaniu ich do kraju.

Stało to, oczywiście, w sprzeczności z zamierzeniami polskich władz cywilnych i wojskowych. Uważały one, że niebawem dojdzie do kolejnej wojny, tym razem państw zachodnich ze Związkiem Sowieckim, a Wojsko Polskie odegra w nim znaczącą rolę. Dlatego najważniejszym zadaniem miała być rozbudowa PSZ i utrzymanie ich w gotowości bojowej.

Gorącym zwolennikiem takiego postępowania był gen. Władysław Anders. Postulował on wcielenie do szeregów wojska jak największej liczby Polaków przebywających w Niemczech i innych krajach. Chciał też, aby wszystkie polskie jednostki (I i II Korpus, Dywizja Pancerna, Brygada Spadochronowa, lotnictwo) zostały skoncentrowane na terenie Niemiec, a stamtąd ruszyły do Polski i w razie potrzeby otworzyły sobie do niej drogę w orężnej walce z armią sowiecką. Gdyby to nie było możliwe, powinny pozostać na obszarze okupowanych Niemiec i czekać na wybuch konfliktu z ZSRR.

Żołnierze 1 Samodzielnej Brygady Spadochronowej, 1944 r. (fot. ze zbiorów Imperial War Museum, nr kat. MH 1965, IWM Non Commercial Licence)

Polski Legion w US Army

Przez cały czas – wbrew zaleceniom i rozkazom strony brytyjskiej – prowadzono akcję wcielania do szeregów nowych żołnierzy. Przodował w tym stacjonujący we Włoszech II Korpus, do którego ściągnięto z Niemiec około 20 tys. byłych jeńców z kampanii wrześniowej i powstania warszawskiego. Docierali do niego także Polacy z kraju. Stan osobowy formacji przekroczył w ten sposób 100 tys. żołnierzy. By powstrzymać liczebny wzrost Korpusu, dowódca włoskiego teatru operacyjnego marsz. Harold Alexander wydał rozkaz zwolnienia przyjętych i odesłania ich do obozów uchodźców. Gdy gen. Anders odmówił, marszałek zagroził wstrzymaniem przeznaczonych dla nich racji żywnościowych i żołdu.

Gen. Władysław Anders, obraz T. Rommla (il. ze zbiorów Imperial War Museum, nr kat. Art.IWM ART LD 5980)

5 lipca 1945 roku Brytyjczycy cofnęli uznanie polskiemu rządowi w Londynie, następnie przejęli faktyczne dowództwo nad Polskimi Siłami Zbrojnymi i przystąpili do ich wygaszania. Jako że zdecydowana większość polskich żołnierzy nie chciała wracać do rządzonego przez komunistów kraju, zdecydowano się umożliwić im pozostanie w Wielkiej Brytanii lub wyjazd do któregoś z państw Wspólnoty Brytyjskiej. W 1946 roku powołano Polski Korpus Przysposobienia i Rozmieszczenia, w którym żołnierze mieli przygotowywać się do życia cywilnego. Trafiło do niego 114 tys. osób, które następnie, po nauce zawodu i języka, wyjechały do USA, Kanady, Australii, państw Ameryki Południowej lub osiedliły się w Wielkiej Brytanii.

Tymczasem polscy politycy i wojskowi nadal snuli plany utrzymania narodowego wojska w warunkach emigracji. Rozważano zachowanie wśród emigrantów jakiejś formy organizacji wojskowej, pozwalającej zachować spoistość i więzi na wypadek rychłej potrzeby odbudowy armii. Brano pod uwagę pozostawienie szkieletowych struktur dowodzenia, a nawet stworzenie polskich oddziałów w obcych armiach.

Ten ostatni pomysł propagowali generałowie Władysław Anders i Tadeusz Bór-Komorowski. Znalazł on pewne uznanie u części amerykańskich polityków. Senator Cabot Lodge z Bostonu wezwał rząd USA do utworzenia przy US Army legionu polskich uchodźców. Z kolei Hugh Butler z Nebraski wnioskował o wcielenie do armii amerykańskiej 200 tys. polskich żołnierzy, a Elbert D. Thomas z Utah gorąco orędował za stworzeniem z Polaków amerykańskiego Legionu Granicznego w Europie. Większość polityków uważała jednak, że w obecnej chwili najważniejsze jest zakończenie wojny i utrzymanie pokoju. Zimna wojna miała dopiero nadejść.

III wojna światowa

Polski Sztab Główny opracował w lutym 1946 roku Założenia do planu MOB „E”, w których przewidywał, że w razie konfliktu Zachodu z ZSRS i wybuchu III wojny światowej (co miało nastąpić w ciągu 2–10 lat) Polskie Siły Zbrojne powinny zostać odtworzone i wziąć udział w walce o wyzwolenie kraju. Przewidywano utrzymanie szkieletowych struktur Generalnego Inspektoratu Sił Zbrojnych, MON, Sztabu Głównego i Dowództwa Wojska. Zalążki oddziałów miały funkcjonować w formie 75 Kół Oddziałowych skupiających byłych żołnierzy i dowódców w liczbie ponad 16 tys. członków.

Tadeusz Bór Komorowski, premier polskiego rządu na uchodźstwie od 2 lipca 1947 r. do 7 kwietnia 1949 r. (fot. domena publiczna)

We wrześniu 1947 roku opracowano kolejną koncepcję odbudowy polskiego wojska. Przewidziano stworzenie jednostek lądowych w liczbie około 47 tys. żołnierzy. Złożyliby się oni na 15-tysięczną Dywizję Pancerną, 4-tysięczną Brygadę Spadochronową 500-osobowy Sztab oraz jednostki skadrowane. W marynarce wojennej znalazłoby się 1,1 tys. marynarzy, którymi obsadzono by w zależności od przyjętego wariantu: 1) jeden niszczyciel i 4–6 trałowców, 2) jeden niszczyciel i dwa okręty podwodne, 3) dwa niszczyciele, 4) jeden lekki krążownik. Lotnictwo miało liczyć 6,1 tys. ludzi, którzy sformowaliby dywizjony: myśliwski, bombowy lekki, dwa transportowe oraz rozpoznawczy.

Rozbudowa odtworzonej armii miała nastąpić w oparciu o Polaków mieszkających w różnych krajach. Z Wielkiej Brytanii pozyskano by 100 tys. osób, z USA 1,1 tys., z Kanady 5,1 tys., z Argentyny 6 tys., z innych krajów Ameryki – 1,2 tys. a 94 tys. ludzi zamierzano zaciągnąć z Niemiec i Europy Zachodniej. W efekcie powstałoby wojsko liczące ponad 200 tys. żołnierzy. Autorzy koncepcji podkreślali, że ważne będzie zawarcie z rządami USA, Wielkiej Brytanii i innych państw porozumień przewidujących możliwość powołania do WP polskich emigrantów oraz zapewniających dostawy sprzętu i uzbrojenia.

Gen. Anders prowadził rozmowy na temat odtworzenia armii z amerykańskimi i zachodnioeuropejskimi politykami jeszcze w latach 50. Rzeczywistość pokazała, że III wojna światowa nie wybuchła, PSZ nie zostały odtworzone, a większość polskich żołnierzy nigdy nie wróciła do kraju.

Bibliografia

  • Mieczysław Nurek, Gorycz zwycięstwa. Los Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie po II wojnie światowej 1945–1949, Wydawnictwo Uniwersytetu Gdańskiego, Gdańsk 2009.
  • Polskie Siły Zbrojne na Zachodzie po II wojnie światowej. Klęska zwycięzców, red. J. Smoliński, Rytm, Warszawa 2016.
  • Aleksander Smoliński, Polskie formacje wojskowe okresu I wojny światowej i Wojsko Polskie z lat 1918–1939 – węzłowe problemy oraz stan badań i postulaty badawcze, [w:] „Studia z Dziejów Wojskowości”, t. VI, 2017, s. 179–295.
  • Józef Smoliński, Koncepcja odbudowy Polskich Sił Zbrojnych na terenie Francji i Niemiec w 1944 roku, [w:] „Łambinowicki Rocznik Muzealny”, t. 39, 2016, s. 55–68.
  • Józef Smoliński, Polskie władze wojskowe na uchodźstwie 1939–1946, Rytm, Warszawa 2017.
  • Janusz Zuziak, Wysiłek mobilizacyjno-organizacyjny Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie w drugiej wojnie światowej, [w:] „Piotrkowskie Zeszyty Historyczne”, t. 5, 2003, s. 235–246.

Skomentuj. Jesteśmy ciekawi Twojej opinii!