Wykorzystywanie uzbrojenia zdobytego na nieprzyjacielu jest zjawiskiem tak starym, jak sama wojna. Rosnący stopień skomplikowania sprzętu spowolnił ten proces, lecz go nie zatrzymał. Wystarczy spojrzeć na czołgi.

Historia broni pancernej jest dosyć krótka. Czołgi pojawiły się na froncie w 1916 roku i od tego czasu – z różnym skutkiem – goszczą na każdym ważniejszym polu bitwy XX wieku. Jasne, to już ponad 100 lat, niemniej w porównaniu do kawalerii czy artylerii to nadal mocno niepełnoletni rodzaj broni. Niniejszy materiał nie jest jednak poświęcony ich historii, lecz zagadnieniu nie mniej ciekawemu i złożonemu, czyli korzystaniu z czołgów zdobytych na nieprzyjacielu w czasie II wojny światowej.

Wielka Wojna i jeszcze większa kradzież

Debiut bojowy czołgów, czy też: Lądowych Okrętów Jej Królewskiej Mości, przypadł na pamiętną bitwę nad Sommą, gdzie nie osiągnęły większych sukcesów. Mark I nękały liczne awarie, załogom brakowało doświadczenia, a Niemcom udało się zniszczyć lub uszkodzić sporą część maszyn, które wyjechały na pole bitwy. Obie strony wyciągnęły z tego starcia dość skrajnie przeciwstawne wnioski – Brytyjczycy zabrali się za poprawianie „czołgu”, a Niemcy zasadniczo zlekceważyli te nowe maszyny.

Na pierwszą rzeczywiście udaną operację z użyciem czołgów trzeba było poczekać aż do listopada 1917 roku, kiedy to rzucono do akcji ok. 400 maszyn. Tym razem osiągnięto bardzo wymierne efekty, co zmusiło Niemców na zajęcie się tym problemem na poważnie.

Brytyjski czołg, przechwycony przez Niemców i wykorzystany przez nich w walce, po wjechaniu na minę, Szampania 1918 r. (fot. ze zbiorów Biblioteki Kongresu USA)

Wiedząc, że zaspali w dziedzinie broni pancernej, Niemcy ochoczo zwrócili się w kierunku wykorzystania czołgów zdobytych na nieprzyjacielu. O skali tego procederu najlepiej mogą świadczyć liczby. Przed końcem wojny Niemcy wyprodukowali zaledwie 20 sztuk własnych czołgów A7V, mając jednocześnie (w sierpniu 1918) 170 czołgów zdobycznych, z czego we wrześniu tego samego roku raportowano przygotowanie 35 z nich do walki. Do końca 1918 roku miało być ich już 75, co dalece przekraczało liczbę pancernych wozów gąsienicowych stworzonych w Rzeszy.

Jak więc widać, już podczas Wielkiej Wojny Niemcy popisali się sporymi zdolnościami w dziedzinie remontowania i wykorzystywania wrogich czołgów przeciwko byłym właścicielom. Podczas kolejnej wojny światowej doprowadzili swe umiejętności w tej dziedzinie praktycznie do perfekcji. Warto jednak zauważyć, że tym razem mieli konkurencję.

Zawsze warto być przygotowanym na zdobycie wrogiego czołgu! Fragment instrukcji wydanej przez Armię Krajową w 1943 r. (il. Biblioteka Narodowa, sygn. mf. 57600)

Po co kraść czołgi?

Zamiast zagłębiać się z miejsca w konkretne przykłady, państwa, modele etc., warto spróbować odpowiedzieć na jedno podstawowe pytanie: dlaczego w ogóle wprowadzano do służby zdobyczne czołgi?

Najprostszą odpowiedzią, obejmującą bardzo szeroki wachlarz przypadków, jest to, że w pewnym sensie jest to czołg „za darmo”. Ktoś inny zapłacił za surowce i robociznę niezbędną do jego wytworzenia, ktoś inny poniósł koszt wykonania wszystkich drogich i czasochłonnych w produkcji elementów. Zwycięzca, zdobywając czołg, zyskuje to wszystko, choć za to nie zapłacił. Jest to więc wóz pancerny zwiększający możliwości własnej armii, którego wprowadzenie do służby nie obciążyło gospodarki danego kraju.

Równie silną motywacją do wprowadzenia do użytku danej maszyny był sam fakt jej istnienia. Przepraszam, jeśli narażę się na zarzut trywializacji tematu, niemniej zastanówcie się Państwo: gdyby ktoś nie miał czołgu, to nie kombinowałby, co z nim zrobić. A jeśli już taki zdobędzie? O, wtedy może zacząć się zastanawiać nad jego efektywnym wykorzystaniem.

To właśnie zrodziło niezliczone konwersje zdobycznych pojazdów: od montowania działa 6-funtowego w wieży francuskiego czołgu S-35 czy instalacji wieżyczki z karabinem maszynowym na opancerzonym ciągniku gąsienicowym, do prowadzenia przebudów na przemysłową skalę, tak jak robili to Sowieci z Su-76I (na podwoziu Pz.Kpfw. III) czy Niemcy z Baukommando Becker, przerabiając francuskie lekkie czołgi jeszcze w 1943 i 1944 roku.

Kolejnym elementem odpowiedzi są walory sprzętu pozyskiwanego w taki sposób. Jeśli wrogi pojazd, zdobyty w stanie nadającym się do wykorzystania, ma zalety przewyższające cechy własnego sprzętu w stopniu uzasadniającym podjęcie trudu przeglądu/remontu pojazdu, przeszkolenia załogi i wprowadzenia go do służby, wtedy „przechrzczenie” takiego czołgu jest bardzo prawdopodobne. Świetnym przykładem będzie tu podejście Niemców do sowieckich ciężkich KW czy historia „Kukułki” – Pantery zdobytej i użytej przez Brytyjczyków.

„Kukułka” w akcji (29 listopada 1944). Brytyjczycy cenili ten wóz ze względu na właściwości balistyczne jego armaty (fot. Laing, ze zbiorów Imperial War Museum, nr kat. B 12184, IWM Non Commercial Licence)

Nie wszystko złoto, co się świeci

Rozważania dotyczące wprowadzania do służby zdobycznego sprzętu pancernego nie byłyby kompletne bez choćby pobieżnego omówienia pewnych minusów takiego postępowania.

Zacznijmy od rzeczy oczywistej – czołgi to szalenie skomplikowane urządzenia techniczne. Jeśli ktoś powątpiewa w prawdziwość tego twierdzenia, niech zajrzy do jednej z dziesiątków instrukcji dostępnych w Internecie. Delikatnie podpowiem też, że współczesne filmy są pełne kłamstw na temat obsługi wozów bojowych. Z powodu tej złożoności technicznej historia wykorzystania niektórych zdobycznych czołgów była bardzo krótka i kończyła się na pierwszej poważniejszej awarii.

Pierwszeństwo w dostępie do nowych czy po prostu wcześniej nieznanych konstrukcji wroga powinni mieć naukowcy i inżynierowie. Testy, przeprowadzane na krajowych poligonach, mogą być źródłem bezcennej wiedzy na temat stanu nieprzyjacielskiego przemysłu. Na zdjęciu zdobyty we Włoszech niemiecki sprzęt w czasie rozładunku w USA, 1944 r. (il. ze zbiorów National Archives, id. 138926510)

Nawiązując w pewnym stopniu do poprzedniego akapitu i mając na uwadze walki w Europie czy Afryce, warto przypomnieć sobie o jeszcze jednej często pomijanej rzeczy. Nie wszystkie państwa biorące udział w II wojnie światowej posługiwały się systemem metrycznym. O ile przedstawiciele państw kontynentalnej Europy mogli w miarę swobodnie posługiwać się własnym sprzętem (pomijam kwestie związane z amunicją, kalibrami etc.), to ktoś marzący o szerokim korzystaniu ze zdobycznych amerykańskich czy brytyjskich pojazdów mógłby natrafić na pewne niedogodności związane z wymiarowaniem części w innych jednostkach miary.

Pewnym problemem mogła być również – acz nie musiała – kwestia uzbrojenia. Istnieje tu jednak zbyt wiele możliwości i wariacji, żeby omówić każdą z nich. Pisząc więc w skrócie – jeśli zdobywcy podobał się stan zastany, to go nie zmieniał, a jeśli nie, to dokonywał modyfikacji lub też w ogóle rezygnował z zajmowania się danym pojazdem.

Czasem po prostu nie ma czego pozyskiwać (1941 r. gdzieś na froncie wschodnim) (fot. Fortepan/Hajdu Fedő Károly)

Najwięksi pancerni złodzieje

Które z państw biorących udział w II wojnie światowej było rekordzistą w dziedzinie korzystania ze zdobycznego sprzętu pancernego? Cóż, to zależy od przyjętych kryteriów.

Jeżeli spróbować spojrzeć na omawiane zagadnienie, biorąc pod uwagę wyłącznie suche liczby, intuicja podpowiada, że na prowadzenie wysuną się Niemcy i ZSRS, z III Rzeszą zajmującą bezsprzecznie pierwsze miejsce. Gdyby jednak spróbować określić, ile procent sił pancernych danego państwa stanowiły pojazdy pozyskane na nieprzyjacielu, wtedy bardzo mocnym pretendentem do zwycięstwa byłaby Finlandia.

Albert Speer na terenie poligonu w Kummersdorfie zaznajamia się z amerykańskim czołgiem M4A1 zdobytym w Tunezji. Na pancerzu widać zaznaczoną grubość i nachylenie pancerza, jak również naniesione jeszcze w Afryce ostrzeżenie dla potencjalnych łowców pamiątek (fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe, sygn. 3/2/0/-/12933/1)

Podstawą fińskich wojsk pancernych przed wybuchem Wojny Zimowej były dwie kompanie (łącznie 20 wozów) Renault FT (11 z działami, reszta z karabinami maszynowymi). Wykazując się wyjątkowo zdroworozsądkowym podejściem, Finowie wykorzystywali te przestarzałe pojazdy wyłącznie do szkolenia i w roli holowników, w czym zresztą okazały się bardzo pomocne – przypisuje się im ewakuowanie przynajmniej 27 zdobycznych pojazdów pancernych. Wkrótce jednak te zużyte i awaryjne maszyny przeznaczono do wykorzystania w roli improwizowanych schronów bojowych.

Zdając sobie sprawę ze znikomej sprawności bojowej posiadanej floty pancernej, w 1936 roku Finowie zamówili 32 brytyjskie czołgi 6-tonowe produkcji firmy Vickers. Zakładano, że m.in. uzbrojenie główne do nich zostanie wyprodukowane przez krajowe firmy, więc wozy zamówiono bez dział czy karabinów maszynowych. Niestety, dostawy szły opornie, a produkcja dział znacznie się opóźniła. Do końca Wojny Zimowej udało się dostarczyć wojsku zaledwie 18 maszyn.

Piękne zdjęcie obrazujące zależność Finów od sprzętu zdobycznego. Na fotografii widzimy: T-26, T-50, zakupiony w Szwecji Landsverk Anti II, BT-42 (haubica kal. 114 mm zabudowana w wieży osadzonej na kadłubie BT-7), T-34 i T-28 (fot. sa-kuva.fi)

Na początku tzw. wojny kontynuacyjnej Finowie dysponowali 34 zdobycznymi T-26, ok. dwudziestoma T-37 i dwoma T-28. Wkrótce dołączyły do nich zdobyczne BT różnych wersji, T-34, a nawet KW-1. Jak widać – aż do rozpoczęcia dostaw niemieckiego sprzętu (15 Pz.Kpfw. IV J i 59 StuG III G) w latach 1943–1944 – podstawą fińskich jednostek pancernych były pojazdy zdobyczne, co – moim zdaniem – czyni z nich największych pancernych złodziejaszków II wojny światowej, przynajmniej w ujęciu procentowym.

Podsumowanie

Historia „podkradania” czołgów jest prawie tak stara, jak sama broń pancerna, a rozmiar procederu regulowany jest tylko i wyłącznie rozległością samego konfliktu zbrojnego. Osoby zainteresowane tą tematyką kojarzą zresztą zapewne historię powstania izraelskich czołgów Tiran czy transporterów Achzarit.

Uśmiechnięty Australijczyk w zdobycznym włoskim czołgu M13/40. Wyraźnie widać oznaczenia naniesione przez nowych właścicieli; Libia, 4 marca 1941 r. (fot. Geoffrey John Keating, ze zbiorów Imperial War Museum, nr kat. E 2138, IWM Non Commercial Licence)

Z historycznego punktu widzenia naprawianie i wprowadzanie do użytku zdobycznych czołgów przeciwnika to fascynujący proces, bardzo mocno związany z rozwojem techniki jako takiej. Nie jest to z pewnością zagadnienie nieznane czy niezbadane, jako że historycy, gracze i modelarze zagłębiają się w ten proceder od lat. Mimo wszystko warto od czasu do czasu przypominać o tym procederze, jego historii, zasięgu i skutkach.

Bibliografia

  • Philip Jowett, Brent Snodgrass, Finland at War 1939–45, Osprey Publishing, Oxford 2006.
  • Fred Koch, Beutepanzer im Erste Weltkrieg. Britische, französische und russische Kampf-und Panzerwagen im deutschen Heer, Podzun-Pallas, Freiburg 1994.
  • Werner Regenberg, Horst Scheibert, Beutepanzer unterm Balkenkreuz, Dörfler Zeitgeschichte, Eggolsheim 2003.
  • Armoured vehicles part 3, Renault FT 17 tanks, [w:] Jaeger Platoon: Finnish Army 1918-1945 Website, [dostęp: 16 lutego 2022], <https://www.jaegerplatoon.net/TANKS1.htm>.
  • Armoured vehicles part 4, Vickers 6 ton and T-26E tanks, [w:] Jaeger Platoon: Finnish Army 1918-1945 Website, [dostęp: 16 lutego 2022], <https://www.jaegerplatoon.net/TANKS2.htm>.
  • Armoured vehicles part 5, Captured T-26 tanks, [w:] Jaeger Platoon: Finnish Army 1918-1945 Website, [dostęp: 16 lutego 2022], <https://www.jaegerplatoon.net/TANKS3.htm>.
  • Armoured vehicles part 7, BT-5, BT-7 and T-50 tanks, [w:] Jaeger Platoon: Finnish Army 1918-1945 Website, [dostęp: 16 lutego 2022], <https://www.jaegerplatoon.net/TANKS5.htm>.
  • Armoured vehicles part 8, T-28 and T-34 tanks, [w:] Jaeger Platoon: Finnish Army 1918-1945 Website, [dostęp: 16 lutego 2022], <https://www.jaegerplatoon.net/TANKS6.htm>.
  • Armoured vehicles part 9, KV-1 and PzKw IVJ tanks, [w:] Jaeger Platoon: Finnish Army 1918-1945 Website, [dostęp: 16 lutego 2022], <https://www.jaegerplatoon.net/TANKS7.htm>.
  • Armoured vehicles part 10, Assault Guns, [w:] Jaeger Platoon: Finnish Army 1918-1945 Website, [dostęp: 16 lutego 2022], <https://www.jaegerplatoon.net/ASSAULT_GUNS.htm>.

Skomentuj. Jesteśmy ciekawi Twojej opinii!