Walka w głębi pustyni przypomina misję na Marsie. Śmiałkowie zapuszczający się na bezdroża muszą być silni, wytrzymali i dysponować niezawodnym sprzętem radzącym sobie w ekstremalnych warunkach. AS42 Sahariana miał sprawdzić się w Afryce Północnej w czasie II wojny światowej.
Armia włoska jest lekceważona przez wielu współczesnych pasjonatów czy historyków, zafascynowanych bardziej popularnym Wehrmachtem. Z tego powodu nie zauważa się wielu interesujących pojazdów stworzonych i wykorzystywanych przez Włochów. Jednym z nich jest AS42 Sahariana.
Zabawa w berka
Wojna na pustyni nie była niczym nowym ani dla Włochów, ani dla Brytyjczyków. Ich siły zbrojne miały już doświadczenie w operowaniu w głębi nieprzyjaznego, bezdrożnego i bezwodnego terenu, zarówno przy użyciu zwierząt, jak i pojazdów mechanicznych. Kiedy więc 10 czerwca 1940 roku Włochy przystąpiły do wojny, a Afryka Północna ponownie stała się areną walk w czasie światowego konfliktu, obie strony dysponowały doświadczonymi jednostkami zdolnymi do poruszania się w tym nieprzyjaznym terytorium.

Mimo to jedni i drudzy wykazali się zaskakującą nonszalancją w kwestii wyposażenia swych jednostek pustynnych w pojazdy zdolne do pokonywania piaszczystych bezdroży. W pewnym stopniu tłumaczy je ukształtowanie teatru działań, zawężonego do relatywnie wąskiego pasa nadmorskiego. Każda kampania prowadzona z wykorzystaniem pojazdów mechanicznych musiała – mniej lub bardziej – trzymać się dostępnych dróg, by umożliwić funkcjonowanie zaplecza logistycznego. Wszystkie armie walczące w północnej Afryce koncentrowały się zatem na wspomnianej przestrzeni, unikając terenów nieprzejezdnych dla ciężarówki obciążonej wodą, paliwem, amunicją czy żywnością.
Szerokie, otwarte przestrzenie Północnej Afryki stanowiły jednak nieodpartą pokusę dla zwolenników działań odbiegających od tradycyjnych form prowadzenia wojny lądowej. Dla wielu żołnierzy walczących po obu stronach frontu pustynia była wymarzonym terenem dla działań charakterystycznych dla Tatarów czy lisowczyków, by użyć porównania zrozumiałego dla polskiego odbiorcy. Ze strategicznego punktu widzenia dawało to możliwość wdarcia się na tyły przeciwnika w celu prowadzenia operacji dywersyjnych i zbierania informacji wywiadowczych. Nieoczekiwany atak na linie zaopatrzeniowe wroga mógł przesądzić o przyszłym zwycięstwie lub klęsce, stąd też już w 1940 roku obie strony zaczęły mniej lub bardziej udane próby uderzenia na wroga poprzez pustynię. Niebawem także i tu rozpoczęła się wojna przypominająca dziecięcą grę w berka.

Mobilność to podstawa
Dla wszystkich zainteresowanych szybko stało się jasne, że do prowadzenia wspomnianych działań nie wystarczą konie czy wielbłądy. Tu nie dawały rady nawet zwykłe pojazdy wojskowe, nie mówiąc już o ciężkim sprzęcie. Do poruszania się w tym trudnym terenie potrzeba było specjalistycznych pojazdów pustynnych, najlepiej zbudowanych od podstaw do operowania w tych nieprzyjaznych warunkach.
Przede wszystkim liczyła się niezawodność. Na pustyni nie ma stacji benzynowych ani warsztatów, a branie uszkodzonego samochodu na hol potęgowało z kolei ryzyko wystąpienia awarii w pojeździe holowniczym. Najprostszym rozwiązaniem było porzucenie uszkodzonego wozu, co jednak wiązało się z koniecznością przeniesienia ludzi i sprzętu na inny, a to powodowało jego przeciążenie, co z kolei znów zwiększało prawdopodobieństwo awarii. Utrata jednego pojazdu mogła wywołać efekt domina wpływający negatywnie na całą jednostkę.
Potencjalnym rozwiązaniem byłoby wprowadzenie specjalnego pojazdu naprawczego podążającego za kolumną, niemniej on też mógł się zepsuć. Nikt nie miał zresztą zamiaru sterczeć w miejscu przez dłuższy czas potrzebny mechanikom na wykonanie ich pracy, podczas gdy dany patrol w każdej chwili mógł zostać wykryty przez nieprzyjacielskie lotnictwo lub też samemu zostać zaatakowanym przez mobilne jednostki wroga. W ten sposób wracamy do początku – pojazd przeznaczony do walki na pustyni musi być niezawodny.

Oprócz wymagań dotyczących mechaniki, wozy pustynne mające służyć do nagłych wypadów za linie wroga musiały być odpowiednio uzbrojone. Opancerzanie było niepraktyczne ze względu na jego masę, więc konieczne było dobre wyposażenie samochodów w szybkostrzelną broń małokalibrową. W razie spotkania zagrożenia załoga mogła zalać wroga strumieniem pocisków, nie dając mu szans na odpowiedź, a następnie przejść do szturmu lub oderwać się od nieprzyjaciela na pełnej prędkości.
Autocarro Sahariano
Działania patroli dalekiego zasięgu na pustyni podczas II wojny światowej są zazwyczaj kojarzone z takimi oddziałami jak Long Range Desert Group (LRDG) czy SAS. Tymczasem to nie Brytyjczycy (ani Niemcy czy Amerykanie) stworzyli najlepsze pojazdy wojskowe przeznaczone do działania w tym niesprzyjającym otoczeniu. Ta nagroda przypada Włochom.
Już w 1937 roku zaprojektowano, a rok później wprowadzono do użytku Autocarro Sahariano wzór 1937, czyli AS37. Była to bardzo udana przeróbka kołowego ciągnika artyleryjskiego TL37 (Trattore Leggero). Dzięki przemyślanej konstrukcji i specjalnemu wyposażeniu, obejmującemu m.in. wewnętrzną sprężarkę pozwalającą na regulowanie ciśnienia w oponach, TL37 okazały się bardzo zwinnymi pojazdami transportowymi, zdolnymi do operowania w trudnych pustynnych warunkach. Niektóre pojazdy wyposażono w Afryce w działka przeciwlotnicze 20 mm w celu ochrony konwojów przed atakami z powietrza.

Część z nich (dwa egzemplarze?) poddano głębszym modyfikacjom, by przystosować je do roli pojazdów wsparcia w walce z alianckimi patrolami. Przeróbki obejmowały obniżenie profilu wozu i demontaż zbędnych elementów karoserii oraz instalację uzbrojenia – pojedynczego działka 20 mm Breda wzór 35 lub też działa 47 mm. W ten sposób powstawał całkiem udany pojazd wsparcia ogniowego. Owe konwersje położyły również podwaliny pod stworzenie dedykowanej wersji uzbrojonej, AS43, która jednak powstała zbyt późno, by wziąć udział w wojnie w Afryce.
Rzecz jasna, Włosi wykorzystywali w walkach przeciwko brytyjskiej LRDG całą gamę innych pojazdów, przede wszystkim samochodów wyposażonych w broń przeciwlotniczą. Choć było to dosyć improwizowane działanie, pozwalało na odnoszenie sukcesów w walce z brytyjskimi komandosami. Wbrew popularnemu przekonaniu, Włosi byli w stanie zadawać LRDG znaczne straty, choćby w bitwie pod Jebel Sherif. Cały czas brakowało im jednak własnego wyspecjalizowanego pojazdu mogącego pomóc uzyskać przewagę nad brytyjskimi komandosami.

Camionetta SPA-Viberti mod. 42
Prototyp nowej maszyny pojawił się w lipcu 1942 roku. Był to owoc połączonych prac firm SPA i Viberti. AS42 Sahariana był konstrukcją rewolucyjną, biorąc pod uwagę pojazdy kołowe wykorzystywane podczas walk patroli dalekiego zasięgu na pustyni. To nie był kolejny przerobiony samochód ciężarowy czy osobowy, tylko pojazd od początku do końca zaprojektowany jako pustynny myśliwy.

Podstawą konstrukcji stał się silnik i układ przeniesienia napędu z samochodu pancernego AB41, jednak całą resztę zbudowano od podstaw. Dzięki temu pojazd miał bardzo niską sylwetkę, w budowie przypominającą łódź. Wszystko, co było można, przesunięto na boki, przód i tył, tak by w centrum pojazdu wygospodarować jak najwięcej miejsca na stosowne uzbrojenie, jednocześnie nie zwiększając nadmiernie sylwetki całego wozu. AS42 była więc rozciągnięta w poziomie, ale bardzo niska w pionie. Miało to znaczący wpływ na stateczność pojazdu, jak i ułatwiało skryte zbliżenie się do celu.
Równie istotna była prędkość maksymalna – ok. 84 kilometry na godzinę. Zasięg pojazdu przewidziano na ok. 300 kilometrów przy wykorzystaniu zbiorników wewnętrznych. Po bokach pojazdu znajdowało się jednak miejsce na 20 kanistrów z benzyną, co umożliwiało wydłużenie zasięgu do ok. 1200 kilometrów. Na przednich błotnikach montowano dodatkowo cztery kanistry z wodą pitną, mieszczące ok. 20 litrów każdy.
Główne uzbrojenie pojazdu mógł stanowić pojedynczy 20-milimetrowy karabin przeciwpancerny Solothurn S18/1000, działko przeciwlotnicze Breda wzór 35, także kalibru 20 mm, lub też działo przeciwpancerne kalibru 47 mm. Na pojeździe można było również zamontować do trzech karabinów maszynowych Breda mod. 37 kalibru 8 mm, aczkolwiek ostateczne uzbrojenie danego egzemplarza mogło się różnić w zależności od charakteru misji czy wykorzystania wozu jako np. transportowego czy dowodzenia.
Pojawienie się AS42 na pustyni mogło mieć znaczący wpływ na losy wojny. Duże liczby tych pojazdów mogły zmusić LRDG do strategicznego odwrotu i oddania inicjatywy w tej sferze działań w ręce państw Osi. Być może za pewien czas zobaczylibyśmy nowy aliancki odpowiednik AS42, mający walczyć z nim jak równy z równym. Niestety dla Włochów, w 1942 roku zaprojektowanie nowego pojazdu było jedyną prostą rzeczą. O wiele trudniej było go wyprodukować i dostarczyć na front.

Do boju!
Pierwszym wąskim gardłem spowalniającym produkcję nowego pojazdu była wspomniana już zależność od części AB41, które miały wyższy priorytet od nowego pojazdu pustynnego. Choć zamówienie na kilkaset pojazdów złożono już pod koniec sierpnia 1942 roku, produkcja postępowała bardzo powoli. A potem w listopadzie 1942 roku alianckie bombowce zbombardowały Turyn, niszcząc sporą partię już gotowych pojazdów, jak również większość dokumentacji dotyczącej historii tego wozu. W rezultacie owych przeciwności do końca roku wyprodukowano zaledwie 20 pojazdów!
Pierwsze z nich dotarły w końcu do Afryki w grudniu 1942 roku. 18 maszyn trafiło do jednostek saharyjskich, dwie z kolei przydzielono komandosom z Arditi. Biorąc pod uwagę skromną liczbę dostarczonych wozów, jak i coraz bardziej defensywny charakter walk, trudno było wykorzystać AS42 w planowanej roli pojazdów dalekiego zasięgu, niemniej Włosi robili, co było w ich mocy.

Chrzest bojowy AS42 wypadł dosyć skromnie. 17 listopada 1942 utracono w starciu z LRDG jeden z nowych wozów, jednak 25 listopada Włosi wzięli odwet, niszcząc cztery pojazdy LRDG bez strat własnych. Czas walk w Afryce nieubłaganie dobiegał jednak końca. 13 maja 1943 siły Osi w Afryce skapitulowały.
AS42 Sahariana na Sycylii i w Ukrainie
Ostatecznie, niewiele egzemplarzy AS42 trafiło na front afrykański, sama konstrukcja okazała się jednak na tyle udana, że podjęto decyzję o kontynuowaniu produkcji, aczkolwiek w lekko zmienionej formie. Dotychczasowy model pustynny (Sahariana – typ I) ustąpił bardziej dostosowanemu do warunków krajowych (Metropolitana – typ II). Najbardziej rzucającą się w oczy zmianą było zastąpienie górnego rzędu bocznych kanistrów pojemnikami na amunicję. Zaprzestano również montażu specjalnych trapów piaskowych, służących do wyciągania pojazdu z opresji.

Zmiana modelu nie oznaczała rzecz jasna wymiany pojazdów w jednostkach frontowych. Jakie pojazdy żołnierze dostali, takich używali. Z tego powodu Sahariany brały udział choćby w walkach na Sycylii.
Kiedy Włochy skapitulowały 8 września 1943 roku, część jednostek wyposażonych w AS42 stanęła u boku Niemców, część zaś ruszyła do walki z niedawnymi sojusznikami. Co ciekawe, grupa włoskich żołnierzy z Gruppo Arditi Camionettisti Italiani (zależnie od źródeł od 30 do 300 ludzi) przyłączyła się, wraz z wyposażeniem, do niemieckiej 2 Dywizji Spadochronowej. Z racji posiadania kilku sztuk AS42 (od sześciu do dziewięciu) utworzono z nich oddział rozpoznawczy. W taki oto sposób wozy przeznaczone początkowo do działań na pustyni trafiły na Ukrainę, radząc sobie całkiem dobrze podczas zimy 1943–1944.

Czy jakiś AS42 pozostawał jeszcze w służbie, kiedy dywizję przeniesiono do Francji i brała ona udział w walce przeciwko Amerykanom? Mimo pewnych poszlak, wskazujących na obecność jednego pojazdu przejętego przez Niemców w roli nieuzbrojonego samochodu terenowego, trudno tu o coś pewnego.
Ostatnie AS42 wzięły udział w walce (?) w obronie macierzystych zakładów w Turynie. Miejscowi robotnicy użyli kilku pojazdów do zabezpieczenia fabryki przed Niemcami i ich włoskimi sojusznikami, którzy mogli próbować sabotażu na terenie zakładu. Możliwe jest też, że to partyzanci przechwycili kilka AS42.

Powojenne losy i ocena konstrukcji
Grono ocalałych AS42 zamyka się najprawdopodobniej w jedenastu egzemplarzach typu drugiego przekazanych w ręce rzymskiej policji. Były użytkowane aż do lat 50. I służyły funkcjonariuszom wsparciem swych karabinów maszynowych i działek kalibru 20 mm. Po zakończeniu służby wszystkie trafiły na złom. Dziś nie istnieje już ani jeden egzemplarz którejkolwiek wersji tego pojazdu, co w połączeniu ze wspomnianymi zniszczeniami dokumentacji czyni próby odtworzenia ich historii bardzo trudnymi, jeśli nie niemożliwymi.

Czy AS42 Sahariana był udanym pojazdem? Znowuż, z uwagi na ubóstwo źródeł trudno tu o wyważoną i wieloaspektową ocenę. Fakt, że wykorzystywano go dosyć długo i na różnych frontach, nie może być tu przeważającym argumentem, w końcu podczas II wojny światowej używano wielu przestarzałych pojazdów tylko dlatego, że nie było ich czym zastąpić. Trudno jednak znaleźć wśród wozów uczestniczących w walkach na pustyni inną maszynę o tak ciekawej budowie i wszechstronnym uzbrojeniu.
Bibliografia
- Pier Paolo Battistelli, Filippo Cappellano, Italian armoured & Reconnaisance cars 1911–45, Osprey Publishing, Oxford 2018.
- Filippo Cappellanno, Nicola Pignato, Gli autoveicoli da combattimento dell’esercito italiano, Vol. 2, (1940–1945), Ufficio Storico SME, Roma 2002.
- Luigi Carretta, Enrico Finazzer, Light trucks of the Italian Army in WWII, Stratus, Sandomierz 2017.
- Andrea Molinari, Desert Raiders: Axis and Allied Special Forces 1940-43, Osprey Publishing, Oxford 2007.
- Nicola Pignato, Ralph A. Riccio, Italian truck-mounted artillery in action, Squadron Signal, Carrollton 2010.
- Ralph A. Riccio, Italian tanks and combat vehicles of World War II, Roadrunner, Fidenza 2010.
Interesujacy artykul.