Ciekawym zjawiskiem epoki nowożytnej były zakładane przez władców, szlachtę i naukowców gabinety osobliwości. Eksponaty oraz forma ich prezentacji i opisu lokowały je na pograniczu wiary, sztuki i nauki. Choć nie tak liczne jak w Europie Zachodniej, istniały też Rzeczypospolitej Obojga Narodów.

Od czasów starożytnych elita gromadziła rzadkie i osobliwe obiekty. Kolekcje te były świadectwem statusu materialnego i wyczucia artystycznego właścicieli, a także ich wiedzy i potęgi. W Europie zjawisko to stało się szczególnie popularne w okresie nowożytnym. Kolekcjonerstwo koncentrowało się wtedy przede wszystkim w prywatnych willach i pałacach, a także w znajdujących się przy nich ogrodach. Pomieszczenia, w których przechowywano takie zbiory, nazywano różnie, ale największą popularność zyskały terminy: Wunderkammer i Raritatenkammer używane przez Caspara F. Neickela, autora traktatu muzeologicznego wydanego w Niemczech w 1727 roku.

Gabinety tworzyli już nie tylko władcy czy arystokraci (Medyceusze, Habsburgowie), ale także zamożniejsi mieszkańcy miast – przyrodnicy, kupcy, lekarze i aptekarze. Obok autentycznych i dobrze opisanych eksponatów (przyrodniczych, ale także obrazów, rzeźb, naczyń, numizmatów, broni, książek czy relikwii) znajdowały się falsyfikaty albo po prostu źle zidentyfikowane obiekty (zakonserwowane rzekome fantastyczne stworzenia lub ich elementy, np. tzw. róg jednorożca, który najczęściej był tak naprawdę kłem narwala). Każdy z tych gabinetów miał w mikroskali odzwierciedlać wszechświat.

Rycina z 1655 roku przedstawiająca gabinet osobliwości Olego Worma (Museum Wormianum) w Kopenhadze

Moda na gabinety osobliwości zrodziła się w XV wieku we Włoszech, gdzie nazywano je studiolo. Do Rzeczypospolitej sprowadzili ją w XVII wieku przybywający nad Wisłę obcokrajowcy, a także obywatele państwa polsko-litewskiego, którzy wracali ze swoich podróży po Europie. Zmieniło to dotychczasową praktykę kolekcjonerską w Rzeczypospolitej. Wcześniej gromadzono głównie obiekty o charakterze użytkowym i ozdobnym, np. klejnoty, broń paradną, wyroby ze złota czy srebra, cennych kamieni, a także kobierce i tkaniny dekoracyjne, portrety przodków. Wiele eksponatów – przyrodniczych, etnograficznych i wszelkiego rodzaju kuriozów – docierało nad Wisłę poprzez Gdańsk, gdzie powstało wiele nowożytnych kolekcji przyrodniczych i ogrodów botanicznych (Jakub i Jan Filip Breyne, Jakub Teodor Klein oraz Jan i Krzysztof Gottwaldowie).

Morski gołąb

O pewnym nadwiślańskim gabinecie osobliwości wspomniał w swojej relacji z pobytu w Rzeczypospolitej Irlandczyk Bernard O’Connor (1665/1666–1698), który przez niespełna rok (1693–1694) pełnił funkcję nadwornego lekarza Jana III Sobieskiego. Kolekcję po zmarłym mężu, Marcinie Bernhardi-Bernitz (ok. 1625–1682), chirurgu króla Jana Kazimierza i Michała Korybuta Wiśniowieckiego, pokazała uczonemu w Warszawie Zofia z domu Corbiniana. Warto zauważyć, że Bernhardi sam został sprowadzony do Polski przez królową Ludwikę Marię Gonzagę, a w Rzeczypospolitej przybrał drugi człon nazwiska i otrzymał nobilitację w 1673 roku. Tak o jego zbiorach pisał O’Connor w The History of Poland in several letters to persons of quality:

Szyld europejskiej apteki w kształcie jednorożca z rogiem z kości narwala ze zbiorów Science Museum w Londynie, nr inw. A631343; fot. Wellcome Images, nr L0058319, CC BY 4.0)

Kolekcja ta składa się z wielkiej liczby skamieniałych: rodzynek, węży, drewna, ropuch itp. Zawiera ona także wielką rozmaitość muszli, minerałów i kamieni szlachetnych. Znajduje się tam również termometr w formie wielokrotnie poskręcanej serpentyny, którego wartości oznaczone są rosnąco na szkle, i już ciepło dłoni powoduje zauważalny wzrost ducha winnego. Ponadto jest tam morski gołąb, czyli ryba przypominająca gołębia, która wisi na jednej nitce. I (…), wedle zapewnień żony doktora Bernitza ryba ta obraca się w tę stronę, z której wieje wiatr, a podczas wilgotnej aury można z niej wydestylować wiele kropel wody. W rzeczonym gabinecie znajduje się też wiele ogromnych rogów łosi i wspaniałych kości innych stworzeń. Są tam również wszystkie rodzaje roślin, dobrze zachowanych i naklejonych na papier, wreszcie – olbrzymia liczba rysunków sporządzonych bardzo starannie ręką samego doktora Bernitza.

Z powyższego opisu można wysnuć wniosek, jak płynna była granica pomiędzy nowożytnym gabinetem osobliwości a gabinetem przyrodniczym. W zbiorach Bernitza – według książki O’Connora – znajdowało się jedynie kilka kuriozów. Tak czy inaczej, kolekcja ta należała do pierwszych tego typu w Rzeczypospolitej. Do innych zasług Marcina Bernhardiego należy opracowanie katalogu roślin ogrodów królewskich (Gdańsk 1652). Wśród 750 gatunków przedstawił też dziką florę okolic Warszawy, której opisu dokonał jako pierwszy.

Kolekcję należącą dawniej do Bernitza zakupił w końcu książę Dominik Mikołaj Radziwiłł (1643–1697), kanclerz wielki litewski. Stała się ona zalążkiem zbioru osobliwości przyrodniczych w wybudowanym przez niego w latach 80. XVII wieku pałacu przy ulicy Miodowej w Warszawie (obecnie znanym jako Pałac Paca), gdzie znajdować się miały jeszcze w XVIII wieku. Warto dodać, że podobną kolekcję zgromadził w swoim pałacu w stolicy także marszałek nadworny koronny Adam Kazanowski (ok. 1599–1649).

Smok, bazyliszek i jednorożec

Właścicielem jednego z najciekawszych gabinetów osobliwości prowadzonych przez przedstawicieli swojego rodu był Hieronim Florian Radziwiłł (1715–1760), praprawnuk Mikołaja Krzysztofa Radziwiłła zwanego „Sierotką” – autora słynnej relacji z pielgrzymki po Bliskim Wschodzie. Hieronim piastował urząd podczaszego, a następnie chorążego wielkiego litewskiego, a jedną z jego pasji było myślistwo. Radziwiłł miał też własny, nadworny teatr w Białej (dawniej Biała Radziwiłłowska lub Książęca, obecnie Biała Podlaska) i Słucku, do którego sprowadzał zagranicznych artystów. Posiadał również teatr marionetek, cieni i pantomimiczny. Najbardziej jednak fascynowało go kolekcjonerstwo.

Poza zbiorami typowymi dla wielu magnatów, które w znacznej mierze odziedziczył po swoich przodkach – obrazami (w roku jego śmierci było ich ponad tysiąc), rzeźbami, monetami, książkami, bronią itp. – Radziwiłł posiadał właśnie zbiory złożone z różnych kuriozów (kupionych, otrzymanych w prezencie lub w spadku). Jego gabinet był zapewne zainspirowany czy wręcz wzorowany na innych tego typu obiektach w Europie, po której dużo podróżował. Z bardziej egzotycznych eksponatów, które należały do tego zbioru, wymienić można zakonserwowane w różny sposób zwierzęta (krokodyl, papuga) lub ich spreparowane elementy (np. skóry lwów).

Gabinet osobliwości (il. Domenico Remps, lata 90. XVII w. Ze zbiorów Museo dell’Opificio delle Pietre Dure we Florencji)

Obok nich znajdować się jednak miały fantastyczne skarby lub trofea, o których wiemy dzięki spisowi autorstwa ich właściciela znajdującemu się obecnie w Bibliotece Książąt Czartoryskich w Krakowie. Jego najciekawsze fragmenty przytaczamy poniżej za publikacją Katarzyny Brzeziny:

1. Mumia egipska całkowita w swej trumnie i ubierze, jak dla nas srodze do oka dziwacznym, a prawdziwym, jak w ich kraju stroją i stroili trupy balsamowane. […]

3. Bazyliszek prawdziwy w spiritus vini [etanolu – przyp. aut.], tak cały, że i po śmierci prawie [w]zrokiem by zabijał, gdyby oczy onego wpadłe przez moc spirytusu nie były. […]

6. Górna kalwaria [łac. calvaria – górna część mózgoczaszki – przyp. aut.] smoka wielkości wzdłuż z górą łokcia wiedeńskiego [niecałe 78 cm – przyp. aut.] w poprzek zaś dobra ćwierć tegoż. Jest prawie rzecz w najdystyngowańszych monarchów skarbcach nie widziana. […]

10. Jednorożcowych rogów [wspomniane kły narwala – przyp. aut.] dwa koloru kości słoniowej, na ukos kręcone naturalnie. Czynią rzecz ciekawą dla oka, że róg tej wielkości, bo go jest calów 100 [ok. 250 cm – przyp. aut.] jednego, a drugiego 103 tyż wzdłuż, tyle dźwigać też bestie mogą. […]

25. Zbroja prawdziwa Aleksandra Wielkiego, z której choć nabijanej złotem, poznać że magnus sed non corpore erat [z łac. „był wielki, ale nie ciałem” – przyp. aut]. […]

29. Żebro wielkoludu łokci 10., cal/ów/ 14., które w swej szerokości prawie rzecz mniej podobną wyraża, gdyby dawne mych przodków notacje za prawdziwe olbrzymów mieć nie twierdzili. Grubość zaś tego żebra cal/ów/ 54 i pół. […]

31 Szabla indyczka [ze stali damasceńskiej – przyp. aut.], w której głownia jest wielkiej importancji, a tej, co są, książę asyryjskie, będąc u mnie w Białej, konfirmował, że jedna z tych pięciu, co dla Mahometa były stawione. Że tedy o nich te proroctwo w Alkoranie, że jak skoro te nazad znów zgromadzone będą, szczęście ma służyć w zawojowaniu chrześcijaństwa bez alternaty Porcie Otomańskiej. Wielką tedy pracą i kosztem już trzy mają, a dwóch, to jest tej, co u mnie i drugiej, Bóg wie gdzie będącej. Tegoż prosić trzeba, by ich do rąk nie dawał jako zawziętym na krew naszą.

Hieronim Florian Radziwiłł na portrecie autorstwa Jacoba Wessela, ok. 1746 r. (ze zbiorów Muzeum Narodowego w Warszawie, nr inw. MP 2436)

Wiele spośród wymienionych eksponatów trudno uznać za autentyczne. W dzisiejszych kategoriach muzealniczych traktowano by je jako falsyfikaty. Jednak najistotniejsze było przekonanie o ich prawdziwości samego kolekcjonera, co wzmacniało wartość jego zbiorów. Czasem obiektom przypisywano też różne znaczenia symboliczne.

Warto zauważyć, że mumiami interesował się również wspomniany przodek Hieronima zwany „Sierotką”, który będąc latem 1583 roku w Egipcie, w grobowcach położonych w okolicy piramid w Gizie, kupił od Arabów zabalsamowane zwłoki kobiety i mężczyzny. Jednak podczas powrotnego rejsu do Europy, gdy rozpętał się silny sztorm, nakazał wyrzucić za burtę skrzynie z wiezionymi mumiami. Magnat uległ przesądowi żeglarskiemu, według którego ryzyko rozbicia się statku jest większe, gdy znajdują się na nim niechrześcijańskie szczątki.

Na Bliskim Wschodzie „Sierotka” nabył też trochę egzotycznych zwierząt: dwa lamparty, dwie mangusty egipskie, dwie małpy, kilkanaście „kotów morskich” (zapewne surykatki), papugi, trzy koziorożce i wiwerę indyjską. Przynajmniej część z nich zmarła podczas podróży powrotnej. Nie wiadomo, czy któreś z nich przetrwały transport do głównej siedziby Radziwiłła – Nieświeża.

Wróćmy jednak do Hieronima Floriana i jego bialskiej rezydencji. Cztery lata po śmierci magnata została ona zdewastowana przez najazd wojsk starosty Jana Mikołaja Chodkiewicza. Budynek pałacowy ostatecznie rozebrano w 1883 roku. Większość eksponatów, które się w nim znajdowały, nie zachowała się do czasów współczesnych. Z pozostałych znaczna część nie została zidentyfikowana.

Głowa dziwotwora

Kolejną osobą posiadającą własny gabinet historii naturalnej wraz z różnego rodzaju kuriozami, a także księgozbiorem, była księżna Anna z Sapiehów Jabłonowska (1728–1800), autorka prac z zakresu hodowli roślin i zarządzania majątkami ziemskimi, żona Jana, wojewody bracławskiego. W posiadłości w Kocku urządziła ona hodowlę egzotycznych roślin, podczas gdy wspomniany gabinet znajdował się w Siemiatyczach na Podlasiu. Zbiory, które zajmowały pięć pomieszczeń pałacu, pozyskiwane były przez magnatkę głównie podczas podróży po Europie Zachodniej. Eksponatami ulokowanymi w drewnianych szafach opiekował się szambelan, kapitan Henryk Greybner.

Posąg sfinksa z 1777 roku przy dawnej bramie wjazdowej do nieistniejącego już pałacu księżnej Anny Jabłonowskiej (fot. Kirsan, domena publiczna)

Stanisław Staszic (1755–1826), oświeceniowy duchowny i uczony, odwiedził w lipcu 1799 roku przyrodniczy gabinet Jabłonowskiej i tak opisał go w swoich wspomnieniach z podróży:

W pałacu znajduje się gabinet historii naturalnej, w muzeach kolekcja wielka i rzadka, przez Seba [Albertus Seba (1665–1736), duński farmaceuta i zoolog – przyp. aut.] sławnego uczyniona, a przez Jabłonowską zakupiona. Zbiór płazu ziemskiego dość liczny. Ptactwa niewiele, ale dobrze zachowane. Mineralogii Podlaska kolekcja roślin księżnej Anny Jabłonowskiej zbiór do nauki dość wystarczający, dla rzadkości nieosobliwszy. Narzędzia fizyczne szczupłe i dawne, oprócz jednej lunety akromatycznej. Na półtora cala otwartości. Jest także zbiór medalów niewielki; kopersztychów pięknych wiele. Robót z wieku szesnastego w słoniowej kości i robót jako też strojów mieszkańców Indii, jest cały pokój, między którymi znajdują się narzędzia gospodarskie i domowe Rzymian z Herkulanum i Pompei. W tym całym zbiorze ciekawości osobliwsza jest w tym gabinecie głowa jakiegoś dziwotwora, podobna do głowy wołowej, ale nadzwyczajnej wielkości. Ta wykopana nad brzegiem Buga, dobrze konserwowana co do szczęki, ciemnienia, zębów i początku rogów od głowy, które ku końcowi są złupane; musi być od jakiego zwierza, którego gatunek już na naszej ziemi zaginął. Biblioteka, także dość liczna, ma kilka pięknych edycjów łacińskich klasyków i wielu autorów do botaniki i muszlów.

Albertus Seba ze swoją kolekcją osobliwości (grafika z 1731 r. autorstwa Jacobusa Houbrakena na podstawie obrazu Jana Mauritsa Quinkharda)

Gabinet przyrodniczy Jabłonowskiej był największy w ówczesnej Rzeczypospolitej i jednym z najcenniejszych w Europie. Ponoć księżna w 1788 roku chciała przekazać swoje zbiory narodowi polskiemu, które miały być prezentowane w warszawskim pałacu Jabłonowskich, jednak król Stanisław August Poniatowski odrzucił ten dar.

Warto zauważyć, że eksponaty siemiatyckie mógł zasilić przyrodnik i proboszcz ciechanowiecki Jan Krzysztof Kluk (1739–1796), który odwiedzał często gabinet księżnej, prowadząc tam badania. Na jego kolekcję składały się spreparowane rośliny i zwierzęta (zwłaszcza ptaki i motyle).

Niestety, z powodu wydatków na inwestycje i utrzymanie swoich dóbr, pod koniec XVIII wieku Jabłonowska popadła w tarapaty finansowe. Banki zajęły rodowy majątek jeszcze za jej życia. Po śmierci księżnej, w 1802 roku jej spadkobiercy sprzedali za 50 tys. dukatów zbiory przyrodnicze magnatki carowi Aleksandrowi I, który przekazał je Muzeum Uniwersytetu Moskiewskiego. Część eksponatów została uszkodzona już podczas podróży, natomiast większość przepadła prawdopodobnie w wyniku wielkiego pożaru w 1812 roku w okresie okupacji miasta przez wojska napoleońskie. Być może część kolekcji trafiła do Petersburga, gdzie w jakimś zakresie mogła przetrwać do dzisiaj.

Koniec epoki ciekawości

Mniej więcej od połowy XVIII wieku wszelkiego rodzaju kurioza zaczęły tracić na znaczeniu. Zastępowano je coraz lepiej opisanymi i poznanymi zbiorami naukowymi. Gabinety osobliwości czy nawet gabinety naturalne stopniowo ustępowały miejsca współcześnie rozumianym muzeom.

Pierwsze polskie projekty muzealne powstały w otoczeniu Stanisława Augusta Poniatowskiego, który sam kazał założyć gabinet fizyczno-astronomiczny na Zamku Królewskim w Warszawie i gromadził osobliwości przyrodnicze. Michał Mniszech, marszałek nadworny litewski, pedagog i historyk, w 1775 roku postulował na łamach tygodnika „Zabawy przyjemne i pożyteczne” powołanie Musaeum Polonicum. Jednak podobną ideę ucieleśniła dopiero w okresie zaborów Izabela Czartoryska (1746–1835). W majątku księżnej w Puławach w 1801 roku wybudowana została Świątynia Sybilli. Jej głównym celem było odwołanie do historii i minionej świetności polskiego oręża i polskiej kultury. Zwiedzanie Świątyni dawało nadzieję, ożywiało pamięć i wskazywało, jakby proroczo, na możliwość odzyskania niepodległości.

Świątynia Sybilli w Puławach, ryc. Jana Piotra Norblina, ok. 1803 r. (ze zbiorów Muzeum Książąt Czartoryskich w Krakowie, nr inw. MNK XV-Rr.-9)

Nie była to jednak instytucja dostępna wszystkim – korzystali z niej głównie goście księżnej Czartoryskiej. Za pierwsze publiczne muzeum na ziemiach polskich uznaje się zbiory sztuki Stanisława Kostki Potockiego w pałacu wilanowskim, otwarte dla każdego zwiedzającego w 1805 roku. Natomiast za pierwszą tego typu placówkę o ogólnopolskim znaczeniu prezentującą kolekcję przyrodniczą uchodzi założone w 1855 roku we Lwowie przez Włodzimierza Dzieduszyckiego Muzeum im. Dzieduszyckich (oddano je do użytku publicznego w 1880 roku). Instytucja ta została utworzona na bazie zbiorów nie tylko zoologicznych, botanicznych i geologicznych, ale także archeologicznych i etnograficznych należących do tego rodu. W roku 1880 wydano pierwszy przewodnik po tym obiekcie, autorstwa jego twórcy.

Bibliografia

Źródła

  • Bernard O’Connor, Historia Polski, Muzeum Pałac w Wilanowie, Wilanów 2012.
  • Hieronim Florian Radziwiłł, Rzeczy ciekawe, tak Żywe, jako i różne, za: Katarzyna Brzezina, Gabinet osobliwości Hieronima Floriana Radziwiłła w Białej, Studia Podlaskie, t. 7, Wydawnictwo Uniwersytetu w Białymstoku, Białystok 1997, s. 13–16.
  • Stanisław Staszic, Dziennik podróży Stanisława Staszica: 1789–1805, Polska Akademia Umiejętności, Kraków 1931.

Opracowania

  • Iwona Arabas, Podlaska kolekcja roślin księżnej Anny Jabłonowskiej, „Herbalism”, nr 1 (5)/2019, s. 128–143.
  • Mateusz Będkowski, Polacy na krańcach świata: średniowiecze i nowożytność, część 1, Wydawnictwo Promohistoria, Warszawa 2017.
  • Katarzyna Brzezina, Gabinet osobliwości Hieronima Floriana Radziwiłła w Białej, Studia Podlaskie, t. 7, Wydawnictwo Uniwersytetu w Białymstoku, Białystok 1997, s. 5–20.
  • Katarzyna Brzezina-Scheuerer, Między wiarą a wiedzą. Zainteresowanie księcia Hieronima Floriana Radziwiłła naturą i medycyną, „Klio. Czasopismo poświęcone dziejom Polski i powszechnym”, t. 46 (3)/2018, s. 89–107.
  • Aleksandra Jakóbczyk-Gola, Gabinety i ogrody. Polskie nowożytne traktaty architektoniczne wobec kultury kolekcjonowania, Muzeum Historii Polski, Warszawa 2019.
  • Aleksandra Jakóbczyk-Gola, Mateusz Będkowski, W kraju podwodnych ptaków i piszczących ryb: Bernard O’Connor na dworze Jana III Sobieskiego, „Mówią Wieki”, nr 2/2021, s. 32–36.
  • Joanna Orzeł, Gabinety osobliwości / gabinety naturalne na szlakach podróżników z Rzeczypospolitej, [w:] Pasaż wiedzy Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie, 30 grudnia 2020 [dostęp: 28 grudnia 21], <https://www.wilanow-palac.pl/gabinety_osobliwosci_gabinety_naturalne_na_szlakach_podroznikow_z_rzeczypospolitej.html>.
Kulturoznawca, filolog i historyk sztuki; kustosz dyplomowany w zespole kuratorów wystawy stałej Muzeum Historii Polski. Współpracuje z Wydziałem „Artes Liberales” i Instytutem Kultury Polskiej Uniwersytetu Warszawskiego. W 2010 roku uzyskała tytuł doktora nauk humanistycznych w oparciu o rozprawę „Tradycja akatystowa w literaturze i sztuce polskiego średniowiecza”, która stała się podstawą książki „Akt pamięci. Tradycja akatystowa w kontekście form pamięci” opublikowanej w 2014 roku nakładem Wydawnictw Uniwersytetu Warszawskiego. Zajmuje się historią dawnej kultury polskiej, w szczególności zagadnieniami związanymi z ikonografią, symboliką, historią muzealnictwa oraz relacjami między kulturą religijną polskiego średniowiecza a tradycjami chrześcijańskiego Wschodu. W 2019 roku opublikowała drugą monografię – „Gabinety i ogrody. Polskie nowożytne traktaty architektoniczne wobec kultury kolekcjonowania”. Uczestniczyła w wielu projektach badawczych, a kilka koordynowała. Jest autorką licznych rozpraw i artykułów w tomach zbiorowych. Aktywnie uczestniczy w pracach naukowych warszawskiego środowiska badaczy kultury staropolskiej.
Absolwent Instytutu Historycznego Uniwersytetu Warszawskiego. W 2011 roku obronił pracę magisterską pt. „Wyprawa Stefana Szolc-Rogozińskiego do Kamerunu w latach 1882–1885”, opublikowaną następnie w „Zielonkowskich Zeszytach Historycznych” (nr 2/2015). Interesuje się losami polskich podróżników i odkrywców na przestrzeni dziejów, szczególnie w XIX wieku. Na ich temat publikował artykuły m.in. w czasopismach „Mówią Wieki” i „African Review. Przegląd Afrykanistyczny”, a także w portalu „Histmag.org”. Część z tych tekstów znalazła się w pięciu ebookach autora z serii „Polacy na krańcach świata” wydanych w latach 2015–2019. Trzy pierwsze z nich ukazały się w formie papierowej w jednym zbiorze pt. „Polacy na krańcach świata: XIX wiek” (Warszawa 2018). Jest także autorem książki pt. „Polscy poszukiwacze złota” (Poznań 2019). Obecnie współpracuje z Muzeum Historii Polski przy tworzeniu wystawy stałej.

Skomentuj. Jesteśmy ciekawi Twojej opinii!