W Wielkopolsce co rusz można natknąć się na legendy o zjawach pojawiających się nocami w mrocznych zamkowych komnatach lub błąkających się po okolicy. Te opowieści często nawiązują do dawnych właścicieli zmuszonych po śmierci pokutować za swoje grzechy. Nierzadko słyszy się też o tajemniczych damach, których dusze nie mogą zaznać spokoju. Poznaj niezwykłe legendy z północnej Wielkopolski i odkryj kryjące się za nimi historie!
Bez wątpienia jednym z najbardziej nawiedzonych miejsc w Wielkopolsce są ruiny dawnego zamku rycerskiego w Gołańczy. Pokazują się tutaj aż trzy zjawy – wyłaniająca się z jeziora młoda kobieta, mężczyzna w czerni i biała dama z pękiem kluczy. Związane z nimi historie są naprawdę dramatyczne… Ale po kolei.
Warownię tę wznieśli w XIV wieku Pałukowie herbu Topór. W kolejnym stuleciu przeszła ona na własność Grudzińskich, a na początku XVII wieku – Smoguleckich. Na lata panowania tych ostatnich przypadł tzw. potop szwedzki, podczas którego wrogie wojska najechały zamek. Szpiedzy donieśli, że w miejscu tym szykuje się spisek przeciwko Karolowi Gustawowi. Gdy obrońcy nie chcieli się poddać, wojska sforsowały bramę i zdobyły zamek, mordując większość przebywających tam ludzi.

Hanka, co nie chciała Szweda
Do historii o tragicznych wydarzeniach z połowy XVII wieku z czasem doszły różne wersje legendy o starościance Hance. Według jednej z opowieści obrońcy Gołańczy początkowo zamierzali skapitulować. Gdy dowiedziała się o tym młoda starościanka, uznała, że nie będzie patrzeć, jak załoga poddaje się wrogowi. W przypływie rozpaczy skoczyła do pobliskiego jeziora i utonęła. To sprawiło, że obrońcy zmienili zdanie i postanowili walczyć do upadłego. Oblężenie skończyło się zwycięstwem Szwedów i śmiercią wszystkich, którzy pozostali w zamku.
Według innej wersji legendy podczas oblężenia pewien szwedzki oficer zakochał się w pięknej starościance. Wykorzystała ona to, aby uratować swoich rodaków. Wymusiła na dowódcy obietnicę, że oszczędzi obrońców, a ona w zamian zostanie jego żoną. Kiedy oficer przystał na tę ofertę, zaprowadziła go na skraj muru zamkowego i rzuciła się do położonego poniżej jeziora. Szwed był zrozpaczony, dotrzymał jednak obietnicy i puścił wolno załogę warowni.

Duch Hanki do dzisiaj jeszcze ma nawiedzać te okolice. Co roku w noc świętojańską z jeziora wyłania się piękna dziewczyna w białej sukni, z bukietem w ręce i liliami we włosach. Rozpoczyna spacer po zamku, a gdy wybija północ, znika w wodnych odmętach. W tę samą noc mieszkańcy widują też postać mężczyzny w czarnym stroju. To podobno duch starosty, który stoi w bramie zamku i rozpaczliwie jęczy, opłakując śmierć córki.
Uwięziona dziedziczka
Z gołanieckim zamkiem związana jest jeszcze inna legenda. Opowiada o okrutnym magnacie i jego jedynej córce. Nadmiernie kontrolujący ojciec nieprzychylnie patrzył na adoratorów swej dziedziczki, w której zakochał się m.in. syn sąsiada. Pewnego razu magnat nakrył go w towarzystwie swojej córki i zabił w przypływie wściekłości.
Wkrótce po tym wyruszył na wojnę, a swojej siostrze powierzył pilnowanie dziewczyny. Miała ona być zamknięta w zamku gołanieckim, aby nikt już nie mógł się z nią spotykać. Kobieta zobowiązała się strzec bratanicy jak oka w głowie. Mimo potrójnych straży, zaryglowania bram i zamknięcia wszystkich drzwi w warowni pewnej nocy dziewczyna została jednak porwana. Gdy jej ojciec wrócił i dowiedział się o tym, zamordował swoją siostrę. Duch nieszczęsnej kobiety krąży od tego czasu po zamku i pobrzękuje pękiem kluczy w dłoni.

Czarna Księżniczka z Szamotuł
Kolejna słynna wielkopolska zjawa rezyduje na zamku w Szamotułach. Po tamtejszym parku nocami przechadza się podobno tajemnicza postać w czerni. Według legendy jest to duch Halszki – żony Łukasza III Górki, który był właścicielem zamku w XVI wieku. Okrutny mąż miał uwięzić ją w baszcie, a także nakazać jej noszenie żelaznej maski, aby nie kusiła nikogo urodą.
Historycy są zdania, że opowieść ta może być nieco przesadzona. Tak czy inaczej, kryje się za nią historia nieszczęśliwej młodej magnatki, która była dziedziczką wielkiej fortuny i obiektem pożądania wielu możnych. Jako ówczesna kobieta nie mogła jednak sama decydować o swoim losie – zdana była na łaskę krewnych, a nawet obcych ludzi.
Konflikt o rękę Halszki
Elżbieta Katarzyna z Ostroga, zwana Halszką, urodziła się w 1539 roku jako córka Beaty Kościeleckiej i kniazia ostrogskiego Eliasza. Przyszła na świat już po śmierci ojca, więc formalną opiekę nad nią przejęli komisarze królewscy, a jej zwierzchnim opiekunem był sam władca – Zygmunt August. W 1542 roku otrzymała w spadku ogromny majątek ziemski i szybko zgromadziła wokół siebie licznych kandydatów na męża. O jej rękę starał się m.in. starosta kaniowski i czerkaski Dymitr Sanguszko. Matka Halszki początkowo zgodziła się na ich małżeństwo, potem jednak zmieniła zdanie.
Dymitr nie zamierzał zrezygnować ze swoich planów i postanowił wziąć sprawy w swoje ręce. We wrześniu 1553 roku najechał zamek w Ostrogu, uwięził Beatę i wziął ślub z Halszką. Chociaż miała ona żywić pewne uczucia do Dymitra, z pewnością nie była chętna do zawierania małżeństwa w takich okolicznościach. Dobitnie świadczy o tym chociażby to, że podczas ceremonii milczała, a odpowiedzi za nią udzielał jej stryj!

Gdy król dowiedział się o całym zajściu, nakazał Dymitrowi uwolnić Beatę i opuścić Ostróg. Kniaź udał się wraz z Halszką do Kaniowa. Nie stawił się też na rozprawie sądowej w Knyszynie. W efekcie został skazany na karę śmierci i konfiskatę majątku. Uciekł z dziewczyną do Czech, ruszyła jednak za nim pogoń. Wkrótce go odnaleziono i w lutym 1554 roku zabito w czeskim Jaromierzu.
Halszka wróciła do Polski i znów zaczęła się rywalizacja możnych o jej rękę. Decydujące zdanie miał król, który wydał ją za Łukasza III Górkę – właściciela zamku w Szamotułach. Nie zgodziła się na to Beata, co nie miało jednak znaczenia. W 1555 roku Zygmunt August urządził Łukaszowi i Halszce ślub w zamku królewskim w Warszawie. Wkrótce potem Górka udał się na wojnę o Inflanty. Beata wykorzystała tę okazję i razem z córką uciekła do Lwowa, gdzie schroniły się w klasztorze dominikanów. Uznawała małżeństwo Halszki z Górką za nieważne, bo nastąpiło wbrew jej woli.
„Więzienie” w szamotulskiej baszcie
W 1559 roku król rozkazał staroście lwowskiemu odebrać Halszkę matce i przekazać Łukaszowi Górce. Okazało się, że w międzyczasie dziedziczka ogromnej fortuny po raz kolejny wyszła ona za mąż – jej wybrankiem (lub raczej wybrankiem jej matki) był teraz kniaź słucki Siemion Olelkowicz. Mimo to Halszkę oddano Górce. Ten zabrał ją do Szamotuł i – jak głosi legenda – zamknął w baszcie, aby nie mogła mu już umknąć. Podobno uwięziona dziewczyna mogła jedynie przechodzić podziemnym korytarzem do kościoła, aby modlić się w zakratowanej niszy.

Wszystko wskazuje jednak na to, że kobieta dobrowolnie zamieszkała w baszcie, aby odizolować się od męża. Przywdziała też strój żałobny, dlatego nazywano ją Czarną Księżniczką. Wiadomo, że podróżowała po posiadłościach Górków i pokazywała się u boku męża podczas przyjęć czy innych publicznych wydarzeń, była jednak cały czas pilnowana. Dopiero po śmierci Łukasza Górki w 1573 roku mogła wrócić w rodzinne strony. Osiadła w majątku swojego stryja w Dubnie, gdzie zmarła w 1582 roku. Pod koniec życia cierpiała na depresję, a dokładne okoliczności jej śmierci nie są znane.
Baszta w Szamotułach jest najstarszym zachowanym obiektem na terenie kompleksu zamkowego. Pochodzi z XV wieku, a w XVI wieku przystosowano ją do celów mieszkalnych. Obecnie stanowi część muzeum szamotulskiego i mieści kilka ekspozycji. Znajduje się tutaj m.in. komnata Halszki z figurą przedstawiającą nieszczęsną magnatkę w czarnej sukni.
Pijany hrabia z Czarnkowa

Dość nietypowa zjawa miała pokazywać się swego czasu na zamku w Czarnkowie. Warownia stała zapewne na miejscu dawnego grodu, a prowadziła do niej grobla nazwana później ulicą Zamkową. Przez wiele stuleci zamek był w posiadaniu rodu Nałęczów, którzy w XIII wieku przyjęli nazwisko Czarnkowskich. Miasto należało do nich aż do 1727 roku, potem zaś przeszło w ręce króla Stanisława Leszczyńskiego, a po nim kasztelana krakowskiego Stanisława Poniatowskiego (ojca Stanisława Augusta).
Pakt z diabłem
Kiedyś miał tu rezydować polski hrabia, który od zarządzania majątkiem wolał polowania i mocne trunki. Często był nietrzeźwy i agresywny. Pewnego razu na polowaniu został przypadkowo postrzelony przez jednego z towarzyszy. Gdy słudzy zabrali hrabiego do zamku, zaczął przeklinać myśliwego i krzyczeć, żeby diabeł zabrał go do piekła.
Na jego wezwanie stawił się sam czart. Hrabia z początku się przestraszył, po chwili jednak zaczął pertraktacje z biesem. Zapytał go, czy może zabrać do piekła myśliwego, który go postrzelił, a jemu samemu przedłużyć życie, aby mógł dalej realizować swoje pasje. Diabeł odparł, że nie ma władzy nad strzelcem, gdyż jest on pobożnym człowiekiem. Może za to spełnić drugie życzenie hrabiego i podarować mu kolejne siedem lat życia, potem jednak przyjdzie po jego duszę. Hrabia zgodził się na te warunki i własną krwią podpisał umowę z diabłem.
Następne siedem lat spędził na hulaszczym trybie życia, jeszcze więcej pijąc i polując. Czas ten jednak szybko minął, a wtedy bies wrócił po to, co mu się należało. Hrabia był już pogodzony z losem, ale miał ostatnie życzenie. Poprosił czarta, aby zesłał mu jeszcze jedną beczkę jego ukochanej gorzałki. Diabeł spełnił tę zachciankę, a gdy hrabia opróżnił beczkę, zabrał jego duszę ze sobą.
Duch z gorzałką
Zjawa hrabiego nie trafiła chyba jednak prosto do piekła, bo widywano ją jeszcze na miejscu dawnej warowni. Mówiono, że duch ukazywał się w dniu swojej śmierci z butelką wódki w ręce. Chodził potem po okolicy i śpiewał, nikt jednak nie rozumiał jego słów. Kim mógł być bohater tej legendy? Trudno już dzisiaj powiedzieć. Być może był nim jeden z przedstawicieli rodu Czarnkowskich, który zasłużył według mieszkańców na zesłanie go do piekła.

Zamek zaś od połowy XVIII wieku stopniowo podupadał i w XIX stuleciu stanowił już kompletną ruinę. Potem wzniesiono tu browar, co ciekawie nawiązuje do legendy o pijanym hrabim. Obecny budynek pochodzi z 1893 roku, gdy zakład nabył Heinrich Koeppe. Czy błąka się tam jeszcze duch dawnego właściciela? Niewykluczone, można bowiem przypuszczać, że miejsce to bardzo mu odpowiada.
Bibliografia
- Otto Knoop, Sagen der Provinz Posen, Hermann Eichblatt Verlag, Berlin–Friedenau 1913.
- Stefan Kowal, Karol Olejnik, Maria Rutowska, Dzieje Czarnkowa na przestrzeni wieków, Nadnoteckie Echa, Czarnków 1994.
- Jerzy Sobczak, Duchy i zjawy wielkopolskie, Zysk i S-ka, Poznań 2002.
- Sylwia Zagórska, Halszka z Ostroga. Między faktami a mitami, DiG, Warszawa 2006.
- Paweł Zych, Atlas legend, Bosz, Olszanica 2020.









