Dominacja broni palnej na nowożytnych polach bitew była zjawiskiem, które często nazywa się rewolucją militarną. Czy muszkiety okazały się na tyle skuteczne, aby zagrozić jednej z najlepszych formacji kawaleryjskich – husarii?

Portret brodatego mężczyzny w bogatej zbroi płytowej z przewieszoną przez ramię czerwoną wstęgą orderową.
Maurycy Orański (portret ze szkoły Michiela van Mierevelta, 1607 r.)

Rewolucja militarna dokonała się w Europie pod wpływem Maurycego Orańskiego (stadhoudera Niderlandów w latach 1584–1625), który wprowadził na pola bitew mobilne bataliony piechoty, co doprowadziło do głębokich przemian w sztuce wojennej. Reformy te kontynuował następnie król szwedzki Gustaw II Adolf, który odniósł znaczące sukcesy w konfliktach z Rzeczpospolitą, a później z Habsburgami w czasie wojny trzydziestoletniej.

Rozbudowa wojska doprowadziła w państwach Europy Zachodniej do powstania stałych armii o wciąż rosnącej liczbie żołnierzy, wymagających dużych nakładów finansowych. W konsekwencji władcy powiększali aparat urzędniczy i fiskalny, co miało doprowadzić do powstania nowoczesnego państwa.

Wspomniane przemiany ominęły Rzeczpospolitą ze względu na jej specyfikę. Niskie zaludnienie i poziom urbanizacji oraz czynniki geograficzne powodowały, że na tych terenach wciąż chętniej wykorzystywano kawalerię. Z kolei słabnąca władza królewska sprzyjała decentralizacji.

Taktyka piechoty

Maurycy Orański uważany jest za ojca brygady niderlandzkiej. Jej podstawową jednostką taktyczną był batalion. Składał się on z 250 pikinierów oraz 240 muszkieterów. Całość tworzyła front o długości 258 kroków. Sześć batalionów (stanowiących brygadę) grupowano w trzy linie pod dwa bataliony w odległości 100 metrów między pierwszym i drugim, oraz 200 metrów między drugim i ostatnim (odwodem).

W natarciu dywizjony muszkieterów strzelały wyłącznie kontrmarszem, który stanowił sposób walki piechoty uzbrojonej w arkebuzy lub muszkiety. Ten sposób prowadzenia ostrzału polegał na tym, że po oddaniu salwy przez pierwszą linię, jej żołnierze cofali się na koniec oddziału w przerwach między szeregami, by załadować broń. Wówczas salwę oddawał drugi szereg, którego żołnierze ponownie maszerowali na koniec. Ustawienie żołnierzy w 10 szeregów umożliwiało prowadzenia ognia ciągłego. Zanim wystrzelił ostatni z szeregów, pierwszy już miał teoretycznie ponownie naładowaną broń.

Kontrmarsz wymagał odpowiedniej dyscypliny i wyszkolenia żołnierzy. Utrwaliło to konieczność stosowania musztry oraz przyczyniło się do powstania grupy podoficerów, którzy wydawali komendy. Taktyka ta była odpowiedzią na długotrwałość przeładowania broni, jednak ogień prowadzony w ten sposób był mniej skuteczny od ognia prowadzonego salwami.

Brygada niderlandzka, stanowiąca formę ugrupowania bojowego, zapewniała maksymalne wykorzystanie siły ognia muszkieterów, jako formacja charakterystyczna w okresie przejścia od taktyki głębokich czworoboków piechoty do taktyki linearnej. Dzięki temu, że brygada stanowiła niewielkie ugrupowanie, mogła skuteczniej manewrować, będąc bardziej mobilną niż ociężałe hiszpańskie tercios.

Zbliżenie na pierwsze szeregi formacji muszkieterów i pikinierów. Pierwszy szereg żołnierzy strzela, klęcząc, drugi mierzy do celu ponad głowami pierwszego. Między nimi wysunięte do przodu piki pikinierów.
Holenderscy muszkieterowie z początku XVII wieku. Współczesna (2008) rekonstrukcja oblężenia Groenlo z 1627 r. (fot. Kweniston, CC BY 3.0)

Spychając jazdę szlachecką na dalszy plan, Orański sprawił, że to „żelazne czworoboki” piechoty rekrutującej się z chłopów i mieszczan miały odtąd decydować o sukcesie w bitwie na polach Europy Zachodniej. Dawne oddziały konnicy stały się formacjami pomocniczymi. Rozwiązania te dość szybko zostały przeszczepione do innych armii. Podobną taktykę stosował m.in. król szwedzki Karol IX w Inflantach, ale w starciu ze świetną jazdą polsko-litewską nie przynosiły one wymiernych efektów.

Reformy Lwa Północy

Reorganizacja przeprowadzona przez następcę Karola IX, Gustawa Adolfa, zakładała przede wszystkim zwiększenie siły ognia poprzez likwidację anemicznego kontrmarszu na rzecz ognia ciągłego i oddawania salw z trzech szeregów jednocześnie przy wsparciu dział regimentowych (3- lub 6-funtowych). Podstawową jednostką piechoty szwedzkiej był szwadron (trzy szwadrony tworzyły jedną brygadę), który składał się z 408 oficerów, podoficerów i żołnierzy. W centrum tego zgrupowania stawało 216 pikinierów, na skrzydłach zaś 96 muszkieterów. Do każdego szwadronu przydzielano dodatkowych 96 muszkieterów.

Gustaw II Adolf (obraz przypisywany Davidowi Klöckerowi Ehrenstrahlowi)

Tak zreorganizowana piechota strzelała salwami. Jej skuteczność była jednak uzależniona od szeregu obiektywnych czynników na polu bitwy. Wiele zależało od gatunku prochu, aktualnego stanu broni i od warunków atmosferycznych. Lufy muszkietów nie były w XVII wieku gwintowane, co powodowało duży rozrzut pocisku po wystrzale. Ważnym czynnikiem była psychika żołnierzy, w starciu z ciężką kawalerią paraliżowanych przez strach. Stąd także ważna była dyscyplina. Karny muszkieter był w stanie nabić broń w czasie krótszym niż 40 sekund.

W praktyce więc donośność i celność muszkietów podlegała poważnym wahaniom. To nie zmienia faktu, że była to bardzo niebezpieczna bronią. Przy kalibrze rządu od 18 do 22 mm i ładunku 35 gramów prochu ołowiana kula muszkietu była w stanie przebić pancerz husarski z odległości do 100 metrów. Oczywiście nie każde trafienie gwarantowało sukces; kula mogła bowiem uderzyć w konia, który nawet ranny potrafił dalej szarżować, lub odbić się od pancerza, jeśli trafiła pod zbyt dużym kątem.

Taka taktyka miała jedną poważną wadę. Zazwyczaj muszkieterzy nie byli w stanie oddać ognia po raz drugi przed uderzeniem jazdy, gdyż strzelanie z odległości 200 metrów lub większej nie miało sensu. Gustaw Adolf zdecydował więc, że piechota podczas starć z armią polsko-litewską powinna być osłaniana przez wszelkie możliwe przeszkody. Stąd chętnie wykorzystywano ukształtowanie terenu (nierówności, teren podmokły, lasy) oraz umocnienia polowe (rowy, płoty, kozły).

Od lekkiej jazdy do ciężkiej

Wyodrębnianie się husarii jako osobnego rodzaju jazdy zainicjował Stefan Batory w 1576 roku. W swoim uniwersale podkreślił, że husarze powinni być uzbrojeni w mocne zbroje żelazne, szyszak, żelazne rękawice, kopię, miecz zwany koncerzem, pistolet przy siodle, zaś pióra i inne ozdoby dla okazałości i postrachu nieprzyjaciela.

Pierwszym sprawdzianem dla husarzy uzbrojonych według wytycznych króla Stefana była zwycięska bitwa pod Lubieszowem (17 kwietnia 1577 roku), podczas której jazda polska doszczętnie rozbiła znacznie większe siły miasta Gdańska zorganizowane na wzór zachodni. Husaria bez większego trudu przełamała rajtarów, a następnie zmieszała szyki lancknechtów.

W ten sposób chorągwie husarskie przeszły wyraźną ewolucję od jazdy lekkiej do średniozbrojnej, a następnie w ciężkiej, wyposażonej w półzbroje chroniące tułów (grubości 2-4 mm), szyszaki, później także karwasze i naramienniki. Dzięki kopii drążonej w środku husarz dysponował drzewcem dłuższym niż pikinier, co pozwalało mu dosięgnąć piechura, zanim ten ranił konia.

Mężczyzna w sumiastych wąsach klęczy w bogatym płaszczu przed stolikiem, na którym leży korona. W prawym górnym rogu kartusz heraldyczny ze skwadrowanym herbem Rzeczpospolitej Obojga Narodów z herbem Batorych na środku tarczy.
Stefan Batory w stroju koronacyjnym (obraz anonimowego autorstwa, ok. 1583 r.)

W końcu XVI wieku jeszcze nie wszystkie roty służące „po husarsku” tworzyły jednolitą formację pod względem uzbrojenia. Kopie były bardzo drogie i nierzadko zdarzało się, że jazda musiała szukać innych rozwiązań. W 1587 roku generalny sejmik mazowiecki wydał dyspozycję zaciągu rot na koniu dobrym, rosłym, pachołek dobry, zbroja dobra, szabla, koncerz, krótka rusznica a w łęku kopia, a któryby kopi nie mieli, tedy na to miejsce pustki ku krótkim rusznicom mieć mają. Jednolitość uzbrojenia zachowywano w wojskach regularnych, kwarcianych, które były finansowane z dóbr królewskich. Również w przypadku rozbudowy armii do etatu wojennego, starano się dostarczać husarzom kopie finansowane przez państwo. Dopiero od 1598 roku można mówić o wykształceniu poszczególnych typów kawalerii.

Muszkiet przeciw husarii

Z początkiem XVII wieku Rzeczypospolitej zaczął zagrażać wzrost aktywności Szwecji. Karol IX naśladował przeobrażenia w zachodnioeuropejskiej sztuce wojennej i kupował uzbrojenie w Niderlandach, w tym muszkiety lontowe. Jego wojska starły się z polską jazdą w bitwie pod Kircholmem (27 września 1605 roku), która jest jednym z klasycznych zwycięstw husarskich.

Karol IX Waza (portret anonimowego autorstawa, ze zbiorów Nationalmuseum w Sztokholmie)

Pod wzgórzem, na którym stali żołnierze Rzeczypospolitej, rozciągała się równina idealna do przeprowadzenia szarży kawaleryjskiej. Jan Karol Chodkiewicz w pełni wykorzystał ukształtowanie terenu, w tym fakt, że Szwedzi nie mogli oskrzydlić jego armii od prawej strony, gdyż chroniły ją tam bagna. Szarże husarskie przeprowadzono przy wsparciu rot jazdy kozackiej (pancernej) oraz piechoty.

Skrzydlata jazda skutecznie pobiła rajtarię oraz pierwszy rzut szwedzkiej piechoty, który liczył przeszło 5 tys. żołnierzy. Po przełamaniu rajtarów na skrzydłach jazda polsko-litewska nie miała większych problemów, aby rozbić drugi rzut piechoty nieprzyjaciela. Litwini i Polacy stracili prawdopodobnie łącznie około 100 żołnierzy, mieli także 200–400 rannych. Były to więc straty relatywnie niewielkie; zginęło natomiast wiele koni rażonych przez ogień muszkietów. Konie husarskie były bowiem znacznie łatwiejszym celem dla ówczesnej broni palnej, trafione zaś w łeb lub kolano nie stanowiły zagrożenia. Wypada jednak dodać, że konie husarskie były bardzo wytrzymałe, a postrzał w pierś lub łopatkę umożliwiał zazwyczaj kontynuowanie natarcia.

Dużym zagrożeniem dla husarii były wszelkie przeszkody terenowe oraz umocnienia polowe. Dzięki nim łatwiej było uchronić piechotę przed atakiem, a muszkieterowie mogli razić wrogich kawalerzystów zza osłony. Z tym problemem husaria zmierzyła się na polach pod Kłuszynem (4 lipca 1610 roku), gdzie wojska moskiewskie i szwedzkie ustawiły drewniane płoty oraz liczne kobylice, które miały ranić konie i uniemożliwić husarii skuteczne natarcie.

Nietrudno zauważyć, że pokonanie tych przeszkód wymagało od polskich kawalerzystów wzniesienia się na wyżyny umiejętności. Husaria przedzierała się przez luki w płotach i próbowała uczynić wyłom w szeregach przeciwnika. Rażona ze wszystkich stron z broni palnej, zarówno przez muszkieterów jak i rajtarów, wykazała dużą odporność na ogień. Nie mogąc rozbić nieprzyjaciela, zawracała i ponawiała szarżę. Według źródeł niektóre chorągwie atakowały w ten sposób nawet dziesięć razy.

Zginęło od 80 do 100 żołnierzy koronnych, drugie tyle zostało rannych, zabitych zostało 200 koni, a kolejne 200 raniono. Podobnie więc jak pod Kircholmem, w starciu najbardziej ucierpiały zwierzęta. Mimo tego skala strat w tym zakresie była niewielka, zwłaszcza jeśli wziąć pod uwagę wielkość tej bitwy, w której po stronie nieprzyjaciela walczyło ok. 40 tys. żołnierzy. Muszkiety i pistolety wykazywały więc niską skuteczność, w przeciwieństwie do szybkich ataków na broń białą.

W walce z Lwem Północy

Wiele problemów sprawiły wojskom polskim armie Gustawa Adolfa w Prusach w latach 1626–1629. Król szwedzki prowadził wówczas działania w terenie niesprzyjającym szarżom kawalerii. Piechota była najbardziej narażona na atak w momencie oddania salwy i przeładowywania broni. Husaria wspierana przez jazdę kozacką zyskiwała wówczas dogodny moment do rozbicia bezbronnych muszkieterów. Aby temu zapobiec, Lew Północy wyprowadzał własną jazdę do kontruderzeń na roty husarskie i kozackie.

Bitwa pod Gniewem (22 września 1627–1 października 1627 roku) znana jest w polskiej historiografii jako „pierwsza porażka husarii”. Osąd ten okazał się nie do końca słuszny. Zygmunt III dowodził w jej trakcie zgodnie z tradycyjną staropolską sztuką wojenną, dysponował jednak niepełnowartościowym żołnierzem. Roty husarskie, które miały złamać szwedzką piechotę, nie składały się z chorągwi kwarcianych (zawodowych), lecz nadwornych. Głównym jednak problemem Polaków było to, że król szwedzki świetnie wykorzystał warunki terenowe, chroniąc piechotę przy pomocy gniewskiego wału przeciwpowodziowego sięgającego kilku metrów wysokości.

[youtube]https://www.youtube.com/watch?v=AyJdeSslnys[/youtube]

W czasie bitwy dwóch Wazów husaria trzykrotnie szarżowała na bataliony nieprzyjacielskiej piechoty. W każdym z tych starć, na skrzydlatych jeźdźców posypał się grad kul liczący sobie łącznie około 2000 pocisków i 18 kartaczy. W pierwszym natarciu padło około 50 husarzy, w drugim 40, w trzecim zaś kolejnych kilkudziesięciu. W całej bitwie zginęło z pewnością ponad 100 husarzy, rannych mogło być 300. Szacuje się, że liczba zabitych koni sięgała 200, zaś rannych 400. Szwedzi mogli więc wyeliminować z walki 400 husarzy i 600 koni spośród łącznej liczby 3600.

Czy były to duże straty? Biorąc pod uwagę poprzednie bitwy – całkiem spore i musiały one wywrzeć na żołnierzach duże wrażenie. Mimo tego husaria kilkukrotnie pokonała w tej bitwie pikinierów (nawet szarżując pod górę!), nie otrzymała jednak dostatecznego wsparcia pozostałych rodzajów broni. Okopany i umocniony nieprzyjaciel był w stanie odeprzeć groźne szarże.

Gustaw II Adolf nie chciał toczyć bitwy w otwartym polu. Bitwa pod Trzcianą (27 czerwca 1629 roku) potwierdziła jego najgorsze obawy. Król szwedzki poświęcił wówczas rajtarów dla osłonięcia piechoty przed husarzami hetmana Stanisława Koniecpolskiego. Szwedzi stracili do 800 żołnierzy, częściowo również z piechoty. Koniecpolski skarżył się jednak, że „koni siła bardzo pobitych, siła postrzelonych”.

Husaria w czasie potopu

Mężczyzna w błękitnym mundurze muszkietera, w kapeluszu z szerokim rondem, z muszkietem i berdyszem.
Współczesny rekonstruktor jako szwedzki muszkieter z drugiej ćwierci XVII wieku (fot. Michal Maňas, CC BY-SA 2.5)

Podczas „potopu” skuteczność szwedzkich muszkieterów uległa dalszej poprawie, lecz i to nie spowodowało, że husaria stała się przestarzała. Sztandarowym przykładem użycia tej jazdy przeciw Szwedom jest bitwa warszawska (28–30 lipca 1656) stoczona na polach praskich. W czasie tej batalii Jan Kazimierz dysponował zaledwie 4 husarskimi chorągwiami koronnymi w sile ok. 500 ludzi oraz pięcioma litewskimi w sile kolejnych 500 żołnierzy. 29 lipca po godzinie 16.00 husaria litewska pod dowództwem pisarza polnego litewskiego Aleksandra Hilarego Pałubińskiego, przeprowadziła szarżę na pozycje wroga.

Husaria atakowała wąskim korytarzem wzdłuż traktu prowadzącego do Bródna. Uderzyła w środek lewego skrzydła szwedzkiego, gdzie znajdowały się doborowe regimenty rajtarii Uppland, Smaland i Ostgothen. Litwinom udało się zmieszać pięć skwadronów rajtarii, ale pod wpływem bocznego ognia piechoty z centrum natarcie straciło impet. Husaria zawróciła i odjechała ku swoim pozycjom.

W wyniku natarcia poległo i zostało rannych od 100 do 150 towarzyszy i pocztowych (20–32%), straty były więc duże, choć w chaosie bitewnym kilku husarzy bezpośrednio zagroziło życiu Karola Gustawa. Mimo zakończenia szarży porażką, husarii udało się wprowadzić spore zamieszanie, przez co Szwedzi zdecydowali się na przegrupowanie. Husaria wciąż była więc przydatna, ale nie otrzymała w natarciu wsparcia od licznych komputowych chorągwi pancernych.

***

Efektywność broni palnej używanej przez wojska typu zachodniego rosła w kolejnych dziesięcioleciach, lecz pozostawała na niskim lub co najwyżej średnim poziomie. Jeśli skrzydalta jazda miała dogodne warunki do przeprowadzenia natarcia oraz otrzymywała wsparcie od pozostałych rodzajów broni, wykazywała się ogromną siłą przełamującą. Swoją wartość potwierdziła w czasie walk z Turkami na polach Chocimia i Wiednia. Jej kryzys nastał dopiero w kolejnym stuleciu, lecz był on wynikiem nie tyle wprowadzenia karabinów skałkowych, lecz upadku systemu szkolenia i morale.

Bibliografia

  • Zbigniew Anusik, Gustaw II Adolf, Ossolineum, Wrocław 2009.
  • Richard Brzezinski, The Army of Gustavus Adolphus, Osprey, London 1993.
  • Jerzy Cichowski, Andrzej Szulczyński, Husaria, Wydawnictwo Ministerstwa Obrony Narodowej, Warszawa 1981.
  • Zbigniew Hundert, Andrzej Majewski, Kopią w Karola Gustawa, „Mówią Wieki”, nr 7/2014, s. 56–57.
  • Jerzy Maroń, Wokół teorii rewolucji militarnej. Wybrane problemy, Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego, Historia CLXXX, Wrocław 2011.
  • Mirosław Nagielski, Bitwa warszawska 1656 roku, Alamach Warszawy”, t. 10 (2016), s. 35–
  • Tadeusz Nowak, Polska technika wojenna XVI i XVII wieku, Napoleon V, wyd. 2, Oświęcim 2016.
  • Geoffery Parker, The Military Rovolution and Political Change in Early Modern Europe, Cambridge University Press, Princeton 1991.
  • Maciej Pieńkowski, Sejm koronacyjny Zygmunta III i pacyfikacyjny 1589 roku, mps pracy doktorskiej WNHiS UKSW, Warszawa 2018.
  • Wojciech Rawski, Kircholm 1605. Refleksje w 400-lecie bitwy, „Przegląd Historyczno-Wojskowy”, t. VI (2005), nr 3, s. 145–172.
  • Keith Roberts, Muszkieter z muszkietem lontowym 15881688, Napoloen V, Oświęcim 2018.
  • Keith Roberts, Taktyka formacji pikiniersko-muszkieterskich w okresie 1590–1660, Napoloen V, Oświęcim 2016.
  • Michael Roberts, The Military Revolution, 1560–1660, Princton University, Belfast 1956.
  • Romuald Romański, Beresteczko 1651, Bellona, Warszawa 2012.
  • Herbert Rowen, The princes of Orange: the stadholders in the Dutch Republic, Rutgers Uniwersity, New York 1988.
  • Radosław Sikora, Fenomen husarii, Instytut Wydawniczy ERICA, Warszawa 2013.
  • Radosław Sikora, Kłuszyn 1610, Instytut Wydawniczy ERICA, Warszawa 2010.
  • Radosław Sikora, Niezwykłe bitwy i szarże husarii, Instytut Wydawniczy ERICA, Warszawa 2011.
  • Radosław Sikora, Taktyka walki, uzbrojenie i wyposarzenie husarii w latach 15761710, maszynopis pracy doktorskiej, Siedlce 2010.
  • Henryk Wisner, Bitwa kircholmska – pytania i wątpliwości, [w:] Wojny północne w XVI–XVIII wieku. W czterechsetlecie bitwy pod Kircholmem, red. Bogusław Dybaś, Wydawnictwo UMK, Toruń 2007, s. 14
  • Henryk Wisner, Kircholm 1605, Wydawnistwo Ministerstwa Obrony Narodowej, Warszawa 1987.
  • Jan Wimmer, Wojsko polskie w drugiej połowie XVII wieku, Napoleon V, Oświęcim 2013 (drugie wydanie).
  • Jerzy Teodorczyk, Dramat jazdy polskiej. Przyczyny porażek wojsk koronnych w walkach z Kozakami zaporoskimi w latach 1648–1652, [w:] Epoka „Ogniem i Mieczem” we współczesnych badaniach historycznych, red. Mirosław Nagielski, DiG, Warszawa 2000, s. 121–136.
Maciej A. Pieńkowski
Maciej A. Pieńkowski, doktor nauk humanistycznych w zakresie historii. Autor monografii „Trudna droga do władzy w Rzeczypospolitej. Sejm koronacyjny Zygmunta III 1587/1588 i sejm pacyfikacyjny 1589 roku” (Wydawnictwo Sejmowe, Warszawa 2021) oraz artykułów i recenzji naukowych publikowanych w monografiach zbiorowych, czasopismach (m.in.: „Almanach Warszawy”, „Czasopismo Prawno-Historyczne”, „Klio”, „Niepodległość i Pamięć”, „Przegląd Historyczno-Wojskowy”, „Polski Przegląd Dyplomatyczny”) i seriach wydawniczych („Studia nad staropolską sztuką wojenną” i „Studia historyczno-wojskowe”). Popularyzator historii w czasopismach „Mówią Wieki” i „Polska Zbrojna. Historia”. Jego zainteresowania badawcze koncentrują się wokół dziejów Rzeczypospolitej XVI–XVII w., a także wojny polsko-sowieckiej. Naukowo związany z seminarium prowadzonym przez prof. dr hab. Mirosława Nagielskiego na Uniwersytecie Warszawskim. Stały współpracownik Fundacji Zakłady Kórnickie oraz edukator w Muzeum Łazienki Królewskie w Warszawie. Historyk Sekcji Badań nad Wojskiem do 1945 r. w Wojskowym Biurze Historycznym im. gen. broni Kazimierza Sosnkowskiego w Warszawie.

Leave a Reply