Aleksandra Szczerbińska znana jest dziś niemal wyłącznie pod nazwiskiem męża, Józefa Piłsudskiego. Przełom 2023 i 2024 roku to dobry czas, by przyjrzeć się jej własnej historii.
Analizując koleje losu kobiet towarzyszących aktorom politycznego teatru, czytelnik zdaje sobie sprawę, jak fundamentalną rolę odgrywały często w życiu swoich partnerów. Pomimo tego znaczenia można dostrzec niewielkie zainteresowanie ich własną historią, opowiadaną jedynie wybiórczo w życiorysach ich wybranków.
Jedną z takich zapomnianych kobiet była do niedawna, a może i jest do dzisiaj, Aleksandra Szczerbińska, kojarzona obecnie niemal wyłącznie z nazwiskiem, które przyjęła po swoim wieloletnim partnerze i ostatecznie mężu, Józefie Piłsudskim – naczelniku, marszałku, premierze i ojcu polskiej niepodległości. Szczerbińska, jako partnerka bynajmniej nie przezroczysta, ukazuje się na dwóch różnych portretach: pierwszym – przedstawiającym ją w relacji do Józefa Piłsudskiego – oraz drugim – ukazującym jej własną opowieść. Portrety te, oczywiście, składają się na obraz jednej i tej samej osoby, pierwszy z nich jednak sprowadza Aleksandrę do roli, w jakiej widziałaby ją tradycyjna historia, a zatem do uzupełnienia jej męża, drugi zaś pozwala na wyciągnięcie jej z cienia rzucanego przez jego pomnik i ukazanie jako samodzielnej jednostki.

„A co to znaczy być patriotką, babciu?”
Aleksandra urodziła się 12 grudnia 1882 roku w Suwałkach znajdujących się pod zaborem rosyjskim. Wychowała ją, wraz z czwórką rodzeństwa, ciotka i babka od strony matki – rodzice, jak wspomina, „pozostali w jej pamięci jako zamglone odległe postaci”, nie odegrawszy wielkiej roli w jej życiu. Babka, ubierająca się od klęski powstania styczniowego na czarno, przywiązująca wielką wagę do kwestii niepodległościowych i patriotycznych, niewątpliwie odcisnęła na Aleksandrze duży ślad. Obszerny fragment wspomnień poświęca ona chwili z dzieciństwa, gdy poprosiła babkę o możliwość założenia noszonego przez nią żałobnego pierścienia:
Wstrząsnęła przecząco głową: – Możesz nosić go tylko wówczas, gdy będziesz patriotką, Olu. Nareszcie miałam okazję zapytać o to, co słyszałam tak często: – A co to znaczy być patriotką, babciu? […] – Ten jest patriotą – odpowiedziała – kto kocha Polskę nade wszystko na świecie i kto dla jej wolności poświęci wszystko co posiada, nawet swe życie, gdy będzie trzeba. – Ja chcę walczyć o Polskę, babciu – powiedziałam, na pół rozumiejąc co mówię, tak bardzo chciałam włożyć ten pierścionek na palec. […] Przytuliła mnie do siebie z gestem rzadkiej u niej pieszczoty, pocałowała i włożyła pierścionek na mój palec […]. Wyszłam z pokoju dumna, że babcia powierzyła mi taki sekret; czułam, że tej chwili nigdy nie zapomnę. Oczywiście, nie rozumiałam wtedy jego wagi i dopiero po latach zdałam sobie sprawę, Że było to właściwie błogosławieństwo babki na drogę mego życia.
Babka zresztą, poza ukształtowaniem patriotycznym, bardzo pomogła Aleksandrze. Po skończeniu przez nią gimnazjum, w którym dziewczyna zaczęła zdradzać „tendencje rewolucyjne” przeciwko silnie rusyfikacyjnej polityce grona pedagogicznego, babka wsparła ją w decyzji wyjazdu na studia do Warszawy – by podjąć naukę na polskim, konspiracyjnym Latającym Uniwersytecie – i wymogła na rodzinie, by ta dała jej swobodę w podejmowaniu decyzji. Dzięki temu dziewczyna mogła np. opuszczać samodzielnie internat i zawierać znajomości, co przyczyniło się znacznie do jej późniejszego wstąpienia na drogę konspiracji.
Studiując nauki społeczne, Aleksandra podjęła pracę jako urzędniczka w fabryce wyrobów skórzanych, gdzie zaznajomiła się z losem robotników. Jak wspomina, właściciel fabryki był bardzo lubianym człowiekiem o liberalnych poglądach, więc choć robotnicy pracowali tam „od siódmej rano do siódmej wieczór za głodowe płace, ale mieli przynajmniej godzinną przerwę na obiad”, co było chlubnym wyjątkiem. Potworne warunki bytowe przekonują Aleksandrę, że partie niepodległościowe i patriotyczne muszą również wziąć na sztandar hasła o „poprawie bytu świata pracy”.
Przez socjalizm do serca

Bujne życie towarzyskie zaprowadza w końcu Aleksandrę w szeregi Polskiej Partii Socjalistycznej, jako jedynej głoszącej jednocześnie tak ukochane przez Aleksandrę postulaty socjalistyczne i narodowowyzwoleńcze. Dziewczyna bardzo szybko włącza się w działania agitatorskie i konspiracyjne, trafia na celownik władz carskich. Szybko również zaczyna brać udział w akcjach bojowych i przemycie broni z Belgii dla Frakcji Bojowej PPS, stając się z czasem jedną z głównych osób odpowiedzialnych w organizacji za przechowywanie tego kluczowego zasobu. Właśnie wtedy, w maju 1906 roku, poznaje swojego przyszłego męża, który przyjechał do Warszawy na inspekcję oddziałów swojej bojówki. Choć została wkrótce zatrzymana i spędziła kilka tygodni w aresztach, nie zakończyło to jej udziału w konspiracji. Brała m.in. udział w akcji pod Bezdanami – słynnym ataku na rosyjski pociąg z dużym ładunkiem pieniędzy.
W tym czasie znajomość z Józefem zmienia się w przyjaźń, a następnie w miłość. Para, jeszcze wówczas przyjaciół, chodzi na wspólne spacery i dużo dyskutuje. Szczerbińska, jak przystało na wykształconą socjalistkę, była również feministką i gorącą zwolenniczką równouprawnienia kobiet, co stanowiło czasem przyczynę sporów. Piłsudski bowiem, choć popierał postulat równouprawnienia, twierdził zarazem, że kobiety nie będą umiały wykorzystać rozsądnie swoich praw, gdyż „mentalność kobiety jest z natury konserwatywna i łatwo jest na nie wpływać”.
Aleksandra wspomina, że wyznanie miłości zdziwiło ją, gdyż traktowała Józefa jak „idealnego towarzysza”, przekonała się jednak, że „przyjaźń jest najlepszym fundamentem miłości”. Para nie prowadziła jednak „typowego” małżeńskiego życia, gdyż kolejne lata obfitowały w ciągłe walki, aresztowania i niepewność jutra, które nie pomagają w pielęgnowaniu ciepła domowego ogniska. Pomimo tego jednak, jak pisze Aleksandra: „miłość nasza przetrwała to wszystko” i doczekała ślubu – opóźnionego o wiele lat, gdyż pierwsza żona Józefa nie chciała dać mu rozwodu. Dopiero gdy zmarła, para pobrała się w 1921 roku, gdy Józef był już Naczelnikiem Państwa.
Lance do boju, szable w dłoń
Tymczasem jednak, w roku 1912, mając wpływ na Piłsudskiego, gorąco zachęcała go do założenia specjalnych kobiecych oddziałów Związku Strzeleckiego, co wspomina tak:
Piłsudski przyrzekł bardzo dawno, że gdy tylko uda mu się stworzyć siły zbrojne, nie zapomni i o oddziale kobiecym. Ruch feministyczny rozszerzał się wówczas po całej Europie […]. Przy powszechnym niemal sprzeciwie jedynie socjalizm przyznawał kobiecie równouprawnienie z mężczyznami. W Związku Strzeleckim stworzono sekcję kobiecą, która była niezbyt liczna, ale oddała wielkie usługi w pracy wywiadowczo-kurierskiej przed wojną i w czasie wojny. Stanęłam na czele jednej z sekcji a Piłsudski wydał rozkaz, że mamy przejść odpowiednie przeszkolenie wojskowe.

Do wybuchu wojny Aleksandra szkoliła się więc w Kobiecym Strzelcu, później zaś przydzielona została wraz z towarzyszkami do I Brygady Legionów Polskich. Zajmowała się tam zbieraniem informacji, co ostatecznie spotkało się nawet z uznaniem sceptycznego z początku Piłsudskiego, który lata później mówił:
Pierwsze poszły za nami kobiety. Kobiety odczuły silnie piękno życia, odczuły tę przekorę legionową, która szła wbrew całemu światu, która szła przebojem przeciw własnemu społeczeństwu, żądając od niego, jeżeli nie uznania, to szacunku dla polskiego żołnierza.
W rok później Piłsudska, pracując jako komendantka kurierek i zajmując się „administrowaniem bibuły propagandowej i pomocą przy rekrutacji”, została aresztowana przez Niemców pod zarzutem agitacji i werbunku na rzecz Polskiej Organizacji Wojskowej (POW) i osadzona na Pawiaku, a później w obozie w Szczypiornie. Zwolniona po około roku, wróciła do Warszawy, gdzie pracowała w biurze fabryki, w której suszono jarzyny. Nie zaniechała działalności patriotycznej i przystąpiła do Ligi Kobiet – organizacji mającej zapewniać dobrobyt Legionom. W lutym 1918 roku, gdy Piłsudski przebywał wciąż w Magdeburgu, urodziła ich pierwszą córkę, Wandę. Mierząc się samotnie z trudami wychowania dziecka i pracy zarobkowej, dotrwała szczęśliwie do końca wojny.
Odrodzenie państwa i zakończenie wojny dodało tylko obowiązków jej partnerowi, który zamieszkał osobno w Belwederze, Aleksandra zaś z Wandą żyła na dwóch pokojach wynajętych u przyjaciół. Dopiero po ślubie zamieszkała wraz z Józefem. W 1920 roku ich rodzina powiększyła się o drugą córkę, Jadwigę. Aleksandra musiała jeszcze więcej czasu poświęcić na wychowanie swoich córek i tylko okazyjnie pełniła funkcje reprezentacyjne u boku męża. Nieco spokojniejsze życie przyniosła kilkuletnia emerytura Piłsudskiego, na którą udał się po zabójstwie prezydenta Narutowicza, do którego miał wielkie zaufanie i w którym pokładał ogromne nadzieje.

Od żony emeryta do żony zamachowca
We wspomnieniach Piłsudskiej z okresu pobytu w Sulejówku, tj. od połowy roku 1923 do zamachu majowego, wielokrotnie czytamy, jak wykonywała zupełnie podstawowe prace, począwszy od pasiecznictwa, czyli zajmowania się ulami, przez opiekę nad dziećmi, aż po prowadzenie całej korespondencji w taki sposób, by Piłsudski musiał jedynie składać podpisy na ważniejszych pismach. Pomimo liberalnych przekonań, również w kwestii równouprawnienia, para prowadziła życie zgodnie z tradycyjnym podziałem ról płciowych. Jak pisze Aleksandra:
Dnie nie różniły się wiele od siebie. Ja wstawałam wcześnie, bo dzieci budziły się koło ósmej, mąż spał do dziesiątej. O tej godzinie podawałam mu śniadanie do łóżka. […] Spał potem jeszcze godzinę, a nieraz i dwie. […] Po obiedzie mąż zwykle bawił się z dziećmi, albo siadywał na werandzie i czytał. Mieliśmy w Sulejówku sporą bibliotekę: około 1000 tomów. Interesowały go zawsze pamiętniki, a nieraz wracał do listów Napoleona. Czasem przyglądał się mojej pracy w ogrodzie. Sam za nią nie przepadał, chociaż bardzo lubił kwiaty, jak wszystko co związane jest z przyrodą. Ale chodzić koło kwiatów nie umiał. Jeden tylko raz w czasie naszego pobytu w Sulejówku kopał w ogrodzie przez całe popołudnie. Następnego dnia był tak obolały, że z trudnością mógł się ruszać. Od tego czasu praca w ogrodzie należała wyłącznie do mnie.
Zamach majowy przyniósł, oczywiście, olbrzymie zmiany również w życiu prywatnym pary. Po przeprowadzce do Belwederu część podstawowych obowiązków przekazana została służbie i specjalistom. Piłsudska weszła do zarządu Towarzystwa Opieki nad bezdomnymi dziećmi „Nasz Dom”, gdzie współpracowała m.in. z Januszem Korczakiem. Była również członkinią wielu innych ciał i organizacji, m.in. kapituły orderu Virtuti Militari, Unii Obrończyń Ojczyzny i innych. Resztę czasu spędzała, wychowując dwie córki, które Józef „psuł tylko i rozpuszczał”.
Życie po śmierci

Aleksandra nie poświęca we wspomnieniach wiele uwagi wydarzeniom, które nastąpiły po śmierci jej męża w 1935 roku, był to jednak dla niej czas niezwykle intensywny. Jak pisze Marta Sikorska w biografii Piłsudskiej, Aleksandra stała się „świadomą strażniczką” i propagatorką kultu Marszałka. Brała udział w licznych uroczystościach związanych z jego postacią, chętnie również przykładała rękę do prowadzonej przez władze polityki historycznej budowanej wokół jego postaci. Świadomie kreowała legendę „idealnego męża i ojca”, wspominając go w przemówieniach i spisanych wspomnieniach wyłącznie dobrze.
Po wybuchu wojny Aleksandra z córkami zostaje w Polsce bardzo krótko. Krętymi drogami trafia na emigrację do Wielkiej Brytanii, gdzie spisuje swoje wspomnienia i pozostaje do swojej śmierci. Pisze gorzko:
Po raz ostatni spojrzałam na polską ziemię, myśląc ze smutkiem, że dwadzieścia lat naszej niepodległości minęło jak sen. […] To, co zbudowaliśmy w tych dwudziestu latach – zburzone. Zaledwie zrzuciliśmy kajdany na krótką chwilę, już nam je zakładano na nowo.
Po biednych początkach na emigracji Aleksandra otrzymała stałą pensję jako wdowa po Marszałku i mogła cieszyć się życiem osobistym. Jadwiga podjęła studia na Cambridge, Wanda w Edynburgu, Aleksandra zaś mogła zająć się krzewieniem kultu Marszałka i angażować się w działalność polityczną i kulturalną środowiska emigracyjnego. Jak pisze M. Sikorska, Piłsudska „była osobą budzącą kontrowersje wśród działaczy emigracyjnych. Z wieloma pozostawała w sporze, nie wszyscy darzyli ją uznaniem i sympatią”, gdyż starała się kontrolować przekaz dotyczący zmarłego męża i niejednokrotnie wdawała się w spory trwające niekiedy latami. Pomimo to po jej śmierci w roku 1963 żegnano ją z honorami. Bohdan Podoski wspomina:
Z biegiem lat postać siwowłosej skromnie ubranej Pani urosła do znaczenia symbolu. Gdziekolwiek się pojawiła nawet ludzie Jej niechętni z szacunkiem pochylali czoła. Była żywym symbolem 20-lecia niepodległości i wszystkiego, co było w nim wzniosłe i godne pamięci przyszłych pokoleń.
Niełatwe podsumowanie

Funkcjonując w społeczeństwie, w którym obowiązywały silne, tradycyjne stereotypy płciowe, Aleksandra Piłsudska próbowała je przełamywać, podkreślając swój feminizm. Mimo to przez dużą część swojego życia Aleksandra funkcjonowała w pełnej zgodzie z tymi stereotypami, poświęcając się rolom matki, gospodyni i sekretarki. Z drugiej strony, jej młodzieńcza działalność konspiracyjna i bojowa szła w poprzek tym przekonaniom. Jednak czy aby na pewno możemy mówić o Aleksandrze Piłsudskiej jak o feministce, która walczyła o prawa kobiet w dawnej Polsce? Czy faktycznie może być ona wzorem kobiety działającej politycznie, czy tylko tego pragnęła, a w rzeczywistości poddała się roli żony? Patrząc na rok 2023, wydaje się, że osoba, której życiorys pełen jest tak różnych napięć i kontekstów, była jego idealną patronką.
Bibliografia
- Aleksandra Piłsudska, Wspomnienia, Gryf, Londyn 1960.
- Marta Sikorska, Aleksandra Piłsudska (1882–1963), Wydawnictwo Uniwersytetu Łódzkiego, Łódź 2021.