Pątnicy wędrujący do Composteli stanowili częsty widok na drogach i bezdrożach średniowiecznej Europy. Do miejsca, gdzie spoczęły, jak wierzono, doczesne szczątki św. Jakuba Starszego, wyruszył także czeski możnowładca Jarosław Lew z Rožmitálu. Jego pielgrzymka miała jednak dość wyjątkowy charakter.

Szczególny był już sam główny bohater wyprawy – szwagier utrakwistycznego króla Czechów. Rodzona siostra Lwa, Joanna, była bowiem drugą małżonką Jerzego z Podiebradów i tym samym królową czeskiego państwa. Wyjątkowy był też moment dziejowy i okoliczności wyprawy. Podróż Jarosława Lwa miała miejsce w latach 1465–1467, kiedy państwo czeskie nie zdążyło jeszcze dobrze ochłonąć po burzy wojen husyckich. W końcu nie bez znaczenia pozostaje także fakt, że powinowaty utrakwistycznego monarchy sam pozostał wierny wyznaniu katolickiemu.

Skąd znamy przebieg wyprawy

Šašek z Mezibořa spisuje swoje wspomnienia – ilustracja z powieści A. Jiráska „Z Čech až na konec světa” (il. Mikoláš Aleš, ze zbiorów Národní knihovna České republiky, sygn. 54 F 001402/Č.4)

Trudy wyprawy podjętej przez Jarosława Lwa z Rožmitálu opisane zostały przez dwóch pisarzy towarzyszących pielgrzymce. Jedna z wersji wyszła najprawdopodobniej spod pióra Wacława Šaška z Bířkova, reprezentanta czeskiego drobnego rycerstwa, autorem drugiej był Gabriel Tetzel z Gräfenberg, doświadczony i obyty ze światem kupiec z Norymbergii. Unikatowe jest to, że na przebieg podróży możemy spojrzeć z perspektywy dwóch różnych osób, których zapiski z jednej strony często się uzupełniają, a z drugiej – zdradzają różnice w mentalności autorów. Ci, odnosząc się do tych samych faktów, opisywali sprawy inaczej, inne rzeczy budziły ich zaciekawienie i zdziwienie. Na marginesie dodajmy, że perypetie Lwa i jego towarzyszy trafiły do szerszego grona czytelników dzięki beletrystycznemu opracowaniu Aloisa Jiráska, znanego czeskiego autora powieści historycznych epoki odrodzenia narodowego.

Non est fides in Bohemo

Podróż Jarosława Lwa odbywała się oficjalnie w aurze rycerskiej wyprawy oraz pobożnej pielgrzymki. Historycy domyślają się jednak, że wyprawa, której celem był grób apostoła w Composteli, miała także cele dyplomatycznie. Wyruszając w drogę z listami polecającymi swojej siostry, Lew poniekąd reprezentował także i husyckiego monarchę. Jego zadaniem mogło być więc zdobywanie przychylności odwiedzanych po drodze władców dla idei koalicji antytureckiej, jak również przełamanie stereotypów dotyczących Czechów w Europie Zachodniej, gdzie byli oni postrzegani jako nietolerancyjni heretycy. Było to ważne zwłaszcza w kontekście jawnie wrogiej polityki papieża Piusa II, dążącego do politycznej izolacji Jerzego z Podiebradów. Dlatego wyprawie nadano tak okazały charakter – drużyna wyruszyła wyposażona w pięćdziesiąt dwa konie, a wśród uczestników ekspedycji byli wysoko urodzeni panowie, którym towarzyszył także kucharz, lutnista, a nawet herold.

W gościnie u monarchów

Nie była to zatem stricte pielgrzymka, której wyłączny cel stanowiło Santiago. Świadczy o tym również trasa wyprawy, która obejmowała ziemie niemieckie, Królestwo Burgundii, Anglię, Francję i w końcu terytoria Półwyspu Iberyjskiego, ale i tutaj itinerarium odbiegało od trasy tradycyjnie wybieranej przez pielgrzymów przybywających do św. Jakuba ze strony Francji. Do Composteli drużyna wędrowała, odwiedzając liczne dwory królewskie, książęce i możnowładcze, a w trakcie tych wizyt uczestnicy wyprawy brali udział w turniejach rycerskich, ucztach i zabawach.

Na ich cześć w jednym z hiszpańskich miast urządzono na przykład gonitwę byków, na dworze Edwarda IV w Anglii Lew i jego towarzysze mieli okazję być świadkami uroczystości wywodu królowej Elżbiety po zakończonym połogu, z kolei w klasztorze cysterek w Las Huelgas zakonnice umiliły im czas tańcami. Odwiedzani monarchowie nadawali uczestnikom wyprawy ordery, przyjmując ich do świeckich zakonów rycerskich: m.in. Orderu Gronostaja (Franciszek II Bretoński), Orderu Półksiężyca (René Dobry) czy Orderu Rybiej Łuski (Henryk IV Kastylijski). Lew, Jan Žehrovský i Bořita z Martinic mieli też być jednymi z pierwszych Czechów przyjętych do prestiżowego Orderu Złotego Runa.

Trasa wyprawy Lwa z Rožmitálu (linia ciągła)

Czesi poznają Europę

Podróż była okazją do nauki, obserwowania miejscowych zwyczajów i korzystania z lokalnych atrakcji. W Brugii pątnicy mieli udać się do łaźni publicznych, na terenach Niderlandów zaskoczył Czechów zwyczaj jazdy na łyżwach (aktywność zupełnie wówczas w ich ojczyźnie nieznana). W relacjach zapisano także sporo lokalnych legend (np. o diabelskim pochodzeniu akweduktu w Segowii czy też o czarodziejce Meluzynie, choć bez podania jej imienia). Niejasne wzmianki o Joannie d’Arc wskazują, że jej historia nie była do końca Czechom znana. Wizyta u portugalskiego władcy pozwoliła podróżnikom obserwować rodzący się dopiero ruch kolonialny – w tym targ niewolników.

Co ciekawe, znaleźć można w dziennikach także komentarze dotyczące lokalnego życia religijnego – na ziemiach niemieckich zwrócono uwagę na brak czci dla Najświętszego Sakramentu; w Hiszpanii oburzał poziom intelektualny kleru i zwyczaj spowiedzi powszechnej. Intrygująca dla Czechów z doświadczeniem sporów husyckich była też obserwacja żyjących obok siebie na ziemiach Półwyspu Iberyjskiego chrześcijan, żydów i Saracenów.

Turniej rycerski na miniaturze ze zbioru średniowiecznej poezji niemieckiej Codex Manesse, 1305–1315 r. (ze zbiorów Biblioteki Uniwersytetu w Heidelbergu, sygn. Cod. Pal. germ. 848, Bl. 017r)

Europa poznaje Czechów

Wiemy też, że w wielu miejscach to Czesi budzili ciekawość, nawet sam ich wygląd – na przykład Anglicy podziwiali ich długie włosy, podejrzewając, że zostały one doklejone do głowy przy użyciu żywicy. Podziw budziły siła i sprawność rycerzy podczas zmagań turniejowych.

Wyprawa była też okazją do demonstracji czeskich zwyczajów (m.in. w Kolonii w gościnie u arcybiskupa Ruprechta możnowładca osobiście prezentował rodzime tańce, w Anglii wyprawił ucztę „zgodnie z czeskimi zwyczajami”). Pan Lew występował również kilkakrotnie w charakterze organizatora turnieju rycerskiego.

Potwierdza to więc tezę o reprezentacyjnym, quasi-dyplomatycznym charakterze podróży. Na pewno splendor i przepych, jakie towarzyszyły wyprawie Czechów, kontrastują z popularnymi wyobrażeniami o średniowiecznych pątnikach.

Wśród świętych ciał i relikwii

Krucyfiks z Burgos (fot. PMRMaeyaert, CC BY-SA 4.0)

Jednocześnie nie da się ukryć, że wyprawa miała kontekst religijny. W miejscu pierwszego noclegu podróżnicy przystąpili do spowiedzi. Lew i towarzysze zwiedzili także wiele istotnych miejsc kultu (w tym m.in. tak ważne w ówczesnym świecie: Kolonię, Canterbury czy Tours), kłaniając się relikwiom, poznając legendy lokalnych świętych. Skrupulatne odnotowywanie obejrzanych miejsc i przedmiotów, a także łask, z jakich mogli skorzystać (odpusty), wskazuje, jak ważny był i ten aspekt podróży. Nasuwa to skojarzenia z zaleceniem słynnego średniowiecznego przewodnika dla świętojakubowych pielgrzymów – „Liber Perigrinationis” – Kodeksu Kalikstyńskiego, który zalecał, by w drodze do Composteli pobożnie nawiedzać kolejne sanktuaria.

Zapiski o odwiedzonych miejscach świętych są też świadectwem skali zjawiska, jakim był kult świętych i relikwii w Europie późnego średniowiecza – w Londynie, wobec ogromu nagromadzonych świętości, Šašek zrezygnował ze szczegółowego ich wyliczenia, zaznaczył tylko, że spisanie wszystkich przekracza jego możliwości. Na marginesie dodajmy, że dzięki autorom relacji z tej podróży otrzymujemy m.in. niezwykle unikatowy opis relikwiarza św. Tomasza Becketa – zniszczonego później w akcji kasaty klasztorów w ramach angielskiej reformacji – czy opis cudownego krucyfiksu z Burgos – tego samego, którego jeszcze dziś mogą zobaczyć pielgrzymi w miejscowej katedrze.

Na drogach Hiszpanii

Ruszając z Francji w kierunku Composteli Lew i towarzysze obrali drogę, którą przemierzali – z pewnymi odstępstwami – pielgrzymi z Paryża i zachodniej części Francji czy Anglii (trasa ta opisana jest również w Kodeksie Kalikstyńskim jako „Via Turonensis”), by na teren Hiszpanii wkroczyć przez Kraj Basków i przez centralną Kastylię, dotrzeć do Portugalii, a stąd do Galicji.

Wydaje się, że po opuszczeniu Francji charakter wyprawy uległ zmianie. Choć jej droga nadal prowadziła przez siedziby możnowładcze, w tym dwory obu (rywalizujących ze sobą) władców Kastylii, podróżników nie otaczano już takim respektem. Na terenie Półwyspu Iberyjskiego nie tylko zmagali się z trudnym dla nich klimatem, brakiem wody czy pożywienia, lecz także musieli lawirować pomiędzy walczącymi stronami i rozwiązywać konflikty z nieprzychylnymi tubylcami. Wiele razy tracili konie, kilkakrotnie musieli starać się o stosowny glejt od lokalnego władcy dla bezpieczeństwa dalszej podróży, niechroniący wszak przed urzędnikami pobierającymi myto. Skoro tak trudna była to wyprawa dla bogatej drużyny Lwa z Rožmitalu, pozostaje wyobrazić sobie, z jakimi trudnościami musieli mierzyć się ubodzy pątnicy.

Spotkanie z Władysławem Warneńczykiem?

Lew z Rožmitálu – grafika z dzieła Bartosza Paprockiego „Zrcadlo slavného Markrabství moravského”, Ołomuniec 1593 (il. ze zbiorów Biblioteki Narodowej, sygn. SD XVI.F.466)

Wśród wielu przygód na pielgrzymkowym szlaku należy zwłaszcza odnotować spotkanie z pewnym pustelnikiem żyjącym w okolicach Canta la Piedra (Cantalapiedra). Podróżując przez pustkowia Kastylii, uczestnicy wyprawy zasłyszeli historię o pustelni zamieszkiwanej przez człowieka, którego uważa się tutaj powszechnie za króla polskiego pokonanego w bitwie przez pogan. Uniknąwszy śmierci z rąk niewiernych, miał rzekomo odbywać w tej ziemi pokutę za złamanie danego im słowa. Przywódca wyprawy, pan Lew, zdecydował się wobec tego nadłożyć nieco drogi i odwiedzić pokutnika.

Spotkanie nie obyło się bez trudności, bo pustelnik zdecydowanie unikał towarzystwa i ukrywał się przed potencjalnymi gośćmi, również jego enigmatyczne wypowiedzi nie dawały jasnej odpowiedzi na pytanie o tożsamość. Šašek zaznaczył jednak, że wyprawie towarzyszył jakiś polski pielgrzym, który podpowiedział, by nakłonić owego człowieka do zdjęcia obuwia. Gdy okazało się, że pustelnik posiada sześć palców u jednej stopy, Polak rozpoznał w nim dawnego króla. Ten ponownie wymijająco zaznaczył, że jest tylko pustelnikiem, który odbywa pokutę za swoje grzechy, jakkolwiek do swojego szałasu wracał „ze łzami w oczach”. Rzekomego Warneńczyka opisano jako człowieka w wieku podeszłym, szczupłego, o ciemnej karnacji, z wystającym nosem, czarnymi włosami i długim, siwym zarostem, odzianego w szare szaty i włosienicę.

Na właściwym Camino (Portugues)

Po opuszczeniu dworu biskupiego w Bradze podróżni wyruszyli już bezpośrednio do Composteli, wybierając popularną zresztą i współcześnie trasę, tzw. Camino Portugues. Odwiedzili po drodze takie miejsca jak Ponte de Lima z charakterystycznym kamiennym mostem, Valenca, a dalej już po stronie hiszpańskiej Galicji: Tuy, Redondela, Pontevedra… Od tego punktu (zatem przez ostatnie dziesięć mil) wyprawa miała charakter coraz bardziej pielgrzymi. Zaledwie dwunastu spośród jej uczestników wyruszyło dalej, na piechotę, a jedynie pan Lew przemierzał ten odcinek częściowo pieszo, częściowo konno.

Miejsca, tradycje i legendy świętojakubowe

Kamień, do którego miała być przycumowana łódź ze szczątkami św. Jakuba (fot. Habibicb, CC BY-SA 4.0)

Wiele miejsca i uwagi poświęcono miejscowości Padrón, tak ważnej z punktu widzenia tradycji świętojakubowej. Zresztą obaj pisarze dość obszernie zrelacjonowali elementy legendy dotyczące apostoła, co każe przypuszczać, że nie były im dotąd znane i uznali że warto je przekazać swoim przyszłym czytelnikom. W relacji z podróży czytający znajdzie więc historię pochowania szczątków św. Jakuba w Galicji. Šašek i Tetzel wspominają, że mieli okazję oglądać ów kamień, do którego przycumowano łódź ze szczątkami świętego, a od którego zapewne wywodzi się nazwa miejscowości (wówczas kamień stał w wodzie – dziś umieszczony jest pod ołtarzem kościoła pw. św. Jakuba).

Wędrowcy odwiedzili także nieodległe wzgórze Santiaguiño z kopcem z kamieni (tradycja mówi o tym miejscu jako o swoistej kazalnicy św. Jakuba). Šašek wspomina, że poprzez wejście do jaskini pod głazami, w której apostoł miał schronić się przed próbą ukamienowania przez pogan, można za pozwoleniem papieskim uzyskać odpuszczenie grzechów. Wejście, czy też otwór, nie były jednak dostępne dla każdego, pisarz notuje, że jeden z uczestników wyprawy utknął w przejściu, zbladł, zsiniał i ostatecznie towarzysze musieli go stamtąd wyciągnąć. Sam pan Lew zrezygnował z próby dostania się do środka. Opisano jeszcze inne miejsca: cudowne źródełko czy twierdzę, legendarną siedzibę pogańskiej królowej Lupy, czyniącej takie trudności z pochowaniem ciała apostoła.

Wcale nie tak łatwo pokłonić się św. Jakubowi…

Św. Jakub jako pielgrzym na miniaturze z Godzinek księcia Bedford, Paryż, 1440–1450 r. (ze zbiorów Getty Museum, nr inw. Ms. Ludwig IX 6, fol. 203v)

Trudności pielgrzymie nie skończyły się wcale nawet wtedy, kiedy na horyzoncie pojawił się cel podróży, czyli Compostela. Okazało się, że wędrowcy trafili w sam środek konfliktu zbrojnego. W mieście trwały walki, w katedrze zabarykadowali się matka i brat ówczesnego arcybiskupa wraz z duchowieństwem (sam dostojnik, Alfonso de Fonseca, został uprowadzony w niewolę), a cała okoliczna kraina została obłożona papieskim interdyktem. Obrońcy kościoła zablokowali przybyszom dostępu do grobu świętego Jakuba, twierdząc, że pomagając najeźdźcom (jeden z towarzyszy Lwa opatrzył rany dowódcy wojsk szturmujących Compostelę), sami pozostają w mocy klątwy. Warunkiem wstępu do katedry było poddanie się ceremonii zdjęcia ekskomuniki i dopiero po rytualnym obmyciu oraz symbolicznym biczowaniu przez papieskiego legata Czesi mogli być wprowadzeni boso przed grób Apostoła.

Zgodnie z pielgrzymim zwyczajem Czesi udali się jeszcze do Finisterry – na brzeg Oceanu Atlantyckiego, by zobaczyć kraniec ówczesnego świata, po czym ruszyli w drogę powrotną do ojczyzny, zbierając kolejne doświadczenia. Trasa ich wiodła ponownie przez ziemie portugalskie, dalej Aragonię i południe Francji. W końcu w Wenecji, wobec trudności finansowych, podróżnicy zdecydowali się na powrót do Czech, chociaż rozważali jeszcze podróż morską do Ziemi Świętej. Warto zaznaczyć, że ich uroczyste powitanie przez dostojników w Pradze może nasuwać skojarzenia z opisami wjazdów monarszych.

Lew i towarzysze wrócili z podróży bogatsi nie tylko o doświadczenia osobiste – ich dyplomatyczne wysiłki zostały wymiernie nagrodzone: pan z Rožmitálu objął funkcję najwyższego burgrabiego Czeskiego Królestwa, innych uczestników pielgrzymki czekały choćby ulgi podatkowe. Warto poza tym zauważyć, że wyprawa, w której tak ściśle przeplatały się wątki świeckie i religijne (czasem wręcz z przewagą tego pierwszego czynnika), wcale nie tak bardzo różni się charakterem od popularnego i dziś pielgrzymowania do grobu św. Jakuba.

Bibliografia

Źródła

  • Leo de Rosmital et Blatna, Commentarius brevis et iucundus itineris atque peregrinationis pietatis et religionis causa suscepta ab Illustri et Magnifico Domino, Domino Leone, libero barone de Rosmital et Blatna, wyd. K. Hrdina, Prague Orbis, Praha 1951.
  • The Travels of Leo of Rozmital through Germany, Flanders, England, France, Spain, Portugal and Italy 1465–1467, wyd. M. Letts, University Press, Cambridge 1957.
  • Ve službách Jiříka krále. Deníky panoše Jaroslava a Václava Šaška z Bířkova, wyd. R. Urbánek, Evropský literární klub, Praha 1940.

Wybrana literatura

  • Bohumil Baďura, Styky mezi Českým královstvím a Španělskem ve středověku, „Táborský archiv”, t. 7 (1996), s. 5–87.
  • Vojtěch Bažant, Jaroslav Svátek, Les récits de voyage médiévaux originaires de Bohême: produits d’une société confessionnalisée?, „Médiévales”, t. 67 (2014), s. 103–119.
  • Jiří Jurok, Mírová a propagační poselstva krále. Jiřího z Poděbrad v letech 14611467, „Historia. Olomucensia”, t. 53 (2017), s. 47–
  • Josef Macek, Jiří z Poděbrad, Svobodné slovo, Praha 1967.
  • Michaela Malaníková, Ke vzniku cestopisu Václava Šaška z Bířkova a možnostem jeho interpretace, „Sborník prací Filozofické fakulty brněnské univerzity”: řada historická (C), r. 57 (2008 [vyd. 2009]), č. 55, s. 21–33.
  • Françoise Michaud-Fréjaville, Dangereux Occident. Le voyage de Léon de Rozmital jusqu‘à Saint-Jacques de Compostelle (1465-1466), „Cahiers de recherches médiévales (XIIIe–XVe s.)”, t. 3 (1997), s. 57–69.
  • Martin Nejedly, Le premier projet d’union des Etats européens, conçu en Bohême dans les années 14631464 a l’initiative de Georges de Podébrady, le «roi hussite» et de son conseiller français Antonio Marini de Grenoble, [w:] Aux sources de l’idée d’union européenne. Actes de la conférence organisée par le CEFRES et l’Institut d’histoire de la Faculté des lettres de l’Université Charles, dans le cadre de l’atelier franco-tchèque d’histoire le 11 décembre 2008, red. É. Adde, CEFRES, Prague 2009, s. 7–24.
  • Michael Stolz, Die Reise des Leo von Rozmital. Wandlungen der Pilgeridee in einem deutschen Bericht des Spätmittelalters, [w:] Deutsche Jakobspilger und ihre Berichte, Tübingen 1988, red. K. Herbers, s. 97–121.
  • Rudolf Urbánek, České cesty na západ a nejstarší dva české cestopisy, [w:] Ve službách Jiříka krále: deníky panoše Jaroslava a Václava Šaška z Bířkova, wyd. R. Urbánek, Evropský literární klub, Praha, 1940, s. IX-LXVIII.

Beletrystyka

  • Alois Jirásek, Z Čech až Na konec světa, Dětské knihy, Praha 1950.

Skomentuj. Jesteśmy ciekawi Twojej opinii!