W połowie lat 40. na polskiej wsi doszło do słabo pamiętanej dzisiaj rewolucji, w wyniku której co trzeci chłop otrzymał ziemię. Reforma rolna, bo o niej mowa, była zarówno częścią budowy nowego systemu władzy, jak i elementem wielkich przemian, które stworzyły współczesne społeczeństwo Polski. Jak potoczyły się losy dawnych majątków, w których dwory zamieniono na szkoły i mieszkania komunalne?

Zainicjowany przez nowe władze proces odebrania ziemianom majątków rolnych o wielkości powyżej 50 hektarów i rozdysponowania ich między robotników rolnych oraz chłopów bezrolnych i małorolnych, miał przynieść komunistom kilka korzyści. Przełamywano w ten sposób imposybilizm rządów przedwrześniowych, które nie były w stanie skutecznie przeprowadzić bardzo potrzebnej zmiany na polskiej wsi. Zdobywano poparcie ogromnego segmentu klasy ludowej, która obdarowana ziemią, miała popierać władzę Polskiej Partii Robotniczej. W końcu zaś – likwidowano ziemiaństwo jako klasę, burząc jednocześnie wiejski porządek społeczny.

Z oczywistych powodów tematyka reformy rolnej była politycznie ważnym zagadnieniem historiografii czasów najnowszych w epoce PRL. Pisano o niej jako o jednym z pierwszych sukcesów władzy ludowej, opisując ją w kategorii rewolucji społecznej i stosując przy tym optykę walki klasowej. W pracach tych nie było raczej miejsca na zbytnie zniuansowanie, pokazywanie złych stron całego procesu czy pochylanie się z troską nad losem pozbawionych własności ziemian.

Po transformacji ustrojowej doszło (jak zwykle) do odchylenia wahadła – o reformie rolnej pisali przede wszystkim autorzy związani bądź ideowo sympatyzujący ze środowiskiem dawnych właścicieli ziemskich i oceniający ją negatywnie. W przeciwieństwie jednak do kwestii kolektywizacji rolnictwa, tużpowojenne rozdysponowanie pańskiej ziemi nie cieszyło się dużym zainteresowaniem historyków. Najdonośniejszym głosem okazał się esej Andrzeja Ledera pt. „Prześniona rewolucja. Ćwiczenia z logiki historycznej” z 2014 roku, w którym reforma rolna ukazana jest jako jeden z fundamentów przemian lat 1939–1956, sam tekst jest jednak raczej intelektualną próbą interpretacji przeszłości (mniej lub bardziej trafną) niż opisem historycznego konkretu.

Tytuł: Był dwór, nie ma dworu. Reforma rolna w Polsce
Autorka: Anna Wylegała
Wydawnictwo: Czarne
Rok wydania: 2022
Liczba stron: 392

W tej sytuacji w ręce polskich czytelników trafiła książka Anny Wylegały, socjolożki z Instytutu Filozofii i Socjologii PAN, zatytułowana „Był dwór i nie ma dworu. Reforma rolna w Polsce”. Czytelnik, który po takim tytule oczekiwałby kompleksowej monografii wspomnianego zjawiska, może się jednak nieco zawieść – badaczka nie zmierzyła się bowiem z tak ambitnym zadaniem. W centrum jej zainteresowania jest Kielecczyzna i dwanaście wytypowanych majątków rozparcelowanych w ramach reformy. Zaznaczyć przy tym trzeba, że autorka bardzo gruntownie przyjrzała się każdemu z przypadków, wykorzystując badania terenowe (wywiady z mieszkańcami), relacje potomków ziemian oraz kwerendę archiwalną. Całość uzupełniają ogólnopolskie odniesienia do bogatego zbioru wspomnień posiadaczy ziemskich oraz pisanych przez chłopów po wojnie pamiętników konkursowych, w znacznej części niedrukowanych. Uznać należy więc, że praca Anny Wylegały oparta jest na bardzo bogatym i różnorodnym materiale źródłowym, który dodatkowo wymagał od autorki interdyscyplinarnego warsztatu, zarówno socjologa, jak i historyka.

Narracja Był dwór, nie ma dworu… dzieli się na osiem zasadniczych części, kolejno dotykających takich zagadnień, jak: koniec ziemiańskiego świata (przejście frontu, wyjazd dziedziców, szaber), dzielenie ziemi, napięcia społeczne czasu powojennego, droga fornali do samodzielnego gospodarzenia, przemiany społeczne poparcelacyjnej wsi, życie „ziemian bez ziemi”, przestrzeń dworska po reformie oraz długie trwanie skutków parcelacji. Całość wywodu uzupełnia podsumowanie, umieszczona na końcu nota metodologiczna oraz charakterystyka badanych byłych majątków.

Podział ten pokazuje jedną z głównych wad książki – bardzo słabe odniesienie do sytuacji sprzed reformy. W niewielkim stopniu dowiadujemy się, jak wyglądało życie wielkoobszarowego majątku ziemskiego, kim byli ludzie pracujący w nim, w jaki sposób funkcjonowali na co dzień, jak mocno relacje dziedzica i fornali cechowały napięcia klasowe. Autorka w kilku dalszych rozdziałach pisze m.in. o roli ziemian jako organizatorów życia wiejskiego czy kilku kręgach przestrzeni dworskiej, różnie dostępnej służbie folwarcznej, odniesień tych używa jednak głównie jako kontrastu do zachowań po reformie.

Mikrohistoryczne w istocie spojrzenie pozwala autorce bardzo dobrze wniknąć w losy opisywanych wsi – czytelnik w czasie lektury zaczyna się całkiem nieźle orientować w sytuacji Planty, Pławowic czy Gierczyc, oświetlonych z różnych stron. Podstawą źródłową są dla Wylegały wywiady z mieszkańcami, przede wszystkim pamiętającymi reformę lub czas tuż po niej (pokolenie lat 20., 30. i 40.), ale także młodszymi, którzy często nad wyraz dobrze zachowali w pamięci przekazywane przez starszych szczegóły tamtych wydarzeń. Ta ludzka perspektywa dodaje narracyjności oraz emocji, uzupełniana jest zaś informacjami o rzeczywistości tamtych lat przekazanymi przez dokumenty. Oczywiście, tworzywem książki jest też pamięć o reformie kolejnych pokoleń – autorka zwraca uwagę, że pewne wątki często pojawiały się w wywiadach, niektóre zaś zostały zupełnie zapomniane.

Na plus wyróżniają się fragmenty dotyczące czasu jeszcze przed samą parcelacją i pokazujące koniec dotychczasowego porządku w majątku, przede wszystkim zaś te partie książki, w których autorka jako socjolożka bardzo ciekawie opisuje relacje społeczne wewnątrz wsi, m.in. drogę awansu społecznego fornali, napięcia między starymi gospodarzami a byłą służbą folwarczną, przemianę wynikającą ze zniknięcia dziedzica czy funkcjonowanie dawnego dworu, a nawet tylko pozostałego po nim miejsca.

Historia wsi oraz zależności chłopów od szlachty od kilku lat zaczyna być intensywnie eksploatowana przez nurt tzw. ludowej historii Polski. Książka „Był dwór, nie ma dworu…” w naturalny sposób nawiązuje do niego, nie da się jej jednak do niego zapisać. Jak już wspomniano, bardzo niewiele tu historii sprzed 1944 i 1945 roku, a więc i napięć klasowych. Autorka nie opowiada się po stronie „dolnych dziewięćdziesięciu procent” i nie stawia pomnika reformy rolnej widzianej z szerokiej perspektywy klasowo-rewolucyjnej. Transfer ziemi od panów do fornali i małorolnych jest przedstawiany raczej jako proces dynamiczny, angażujący wielu aktorów, często niesprawiedliwy i rodzący bardzo różne skutki.

Choć w niektórych partiach tekstu wizerunek ziemian sprawia wrażenie aż nazbyt wygładzonego i pozytywnego (za co w znacznym stopniu odpowiedzialna jest materia źródłowa, tzn. wspomnienia redukujące skalę szarości i rysy), nie da się też zaliczyć omawianej książki do nurtu idealizującego przedwojenne majątki. Anna Wylegała w sposób zniuansowany opisuje dzieje tych z czworaków i tych z dworu (a także tych gospodarujących na własnej ziemi), przyglądając im się bardzo uważnie. Ciekawym wnioskiem jest przy tym stwierdzenie, że wieś mogła i może odczuwać ludzkie współczucie wobec byłych ziemian, nie kłóci się to zaś w żaden sposób z pozytywnym stosunkiem do samej parcelacji.

Książka Anny Wylegały pt. „Był dwór i nie ma dworu. Reforma rolna w Polsce” to rzetelna, interdyscyplinarna i przede wszystkim mądra praca naukowa, która odsłania przed czytelnikiem jeden z zapomnianych wątków naszej najnowszej historii. Zamiast frazesów z prawa lub lewa otrzymujemy narrację opartą na bogatym i różnorodnym materiale źródłowym, pokazującą bardzo konkretnych ludzi, ich doświadczenia i przestrzenie, w których żyli i żyją. Dla czytelnika zainteresowanego historią społeczną będzie to bez wątpienia wartościowa lektura, paradoksalnie pokazująca jednak, że temat reformy rolnej wciąż czeka na swojego badacza lub badaczy. Potrzebujemy pracy, która wyszłaby poza mikrohistorię, pokazałaby parcelację w kontekście epoki i realiów ówczesnej wsi, opisałaby działania różnych aktorów politycznych i społecznych oraz specyfikę regionalną, nie zatracając przy tym właśnie tych społecznych doświadczeń, tak dobrze opisanych w recenzowanej pracy.

Tomasz Leszkowicz
Historyk, absolwent Uniwersytetu Warszawskiego. W 2019 r. obronił w IH PAN pracę doktorską pt. „Ludowe Wojsko Polskie jako instytucja polityki pamięci historycznej (1956–1981)”. Naukowo zajmuje się dziejami Sił Zbrojnych PRL. Interesuje go społeczno-polityczna historia wojska, tematyka propagandy oraz pamięci zbiorowej i jej kształtowania. Popularyzator historii, od kilkunastu lat związany z portalem Histmag.org (2014–2017 redaktor naczelny). Autor artykułów w czołowych czasopismach popularyzujących historię.

Skomentuj. Jesteśmy ciekawi Twojej opinii!