Czasami w ręce recenzenta trafia książka bliska ideałowi. Ostre pióro autora, lekki styl, głębia spojrzenia – wszystko to predestynuje pracę do najwyższych ocen. Niestety, po głębszym spojrzeniu pojawia się pewne „ale”, lekko psujące recenzencki nastrój.

„Gdynia obiecana”. Trudno o trafniejszy tytuł dla pracy omawiającej historię tego miasta, z którym cała II RP wiązała olbrzymie nadzieje. To wyjątkowe miejsce doczekało się naprawdę pokaźnej bibliografii, niemniej cały czas czeka na swoje „opus magnum”, książkę definitywnie podsumowującą niedługą przecież historię istnienia Gdyni jako miasta. Od razu uprzedzam – nie, to nie jest ta praca. Czym więc jest?

Tytuł: Gdynia obiecana. Miasto, modernizm, modernizacja 1920–1939
Autor: Grzegorz Piątek
Wydawnictwo: W.A.B.
Rok wydania: 2022
Liczba stron: 480

Walory materialne

Cóż, biorąc pod uwagę wymiar fizyczny, czytelnik wydający swe ciężko zarobione pieniądze (lub wypożyczający ją z biblioteki) decydujący się na zapoznanie z niniejszą publikacją staje wobec 432 stron, zajętych w większości przez samą narrację Autora. Nie znajdziemy w tej pracy ani załączników, ani osobnych wstawek barwnych z np. mapami czy ilustracjami. Cała książka, choć utrzymana w interesującej szacie graficznej, jest zresztą niezwykle oszczędnie okraszona niewielkimi czarno-białymi zdjęciami, drukowanymi bezpośrednio na kartach książki. Takie postępowanie może ciut zaskakiwać, jako że Gdynia była wielokrotnie utrwalana na kliszach fotograficznych i materiału ilustracyjnego nie brakuje. Niemniej taką decyzję podjął Autor (lub Wydawnictwo), a nam wypada to uszanować.

Pierwszy budynek kapitanatu w Gdyni (fot. ze zbiorów Narodowego Archiwum Cyfrowego, sygn. 3/1/0/8/4734/2)

Treść pracy podzielono na 23 rozdziały. Brak tu osobno wyróżnionego wstępu i zakończenia, a po spisie treści wpadamy od razu w główny nurt narracji Autora. Co ciekawe, spis treści nie ogranicza się do suchego zaprezentowania konstrukcji książki. Przy każdym z rozdziałów zamieszczono jego króciuteńki opis, łączący się z analogicznymi notkami dotyczącymi innych rozdziałów. W ten sposób sam spis treści zamienia się w swego rodzaju streszczenie całej książki.

Zawartość poszczególnych rozdziałów jest dosyć zróżnicowana. Autor stara się opisywać dzieje Gdyni w sposób chronologiczny, przechodząc jednak na podejście tematyczne tam, gdzie uznaje to za stosowne. Gdzieniegdzie wydaje się to być dość chaotyczne, niemniej taki styl pisania dodaje tej pracy pewnego uroku i zwiększa elastyczność narracji. Pan Piątek snuje po prostu swą opowieść o mieście, przemawiając jednak do Czytelnika słowem pisanym. Po zakończeniu ostatniego z rozdziałów mamy okazję zapoznać się jeszcze z podziękowaniami, bibliografią i indeksem.

Gmach urzędu pocztowego projektu Juliana Putermana-Sadłowskiego w trakcie budowy. Z prawej fragment budynku filii Banku Gospodarstwa Krajowego projektu Konstantego Jakimowicza, 1928–1929 r. (fot. Bronisław Lemański, ze zbiorów Narodowego Archiwum Cyfrowego, sygn. 3/1/0/8/5303/1)

Recenzent chwali!

Autor „Gdyni obiecanej” zabiera Czytelnika w pasjonującą podróż, opowiadając o mieście z punktu widzenia architekta z zacięciem literackim i historycznym. Lektura tej książki to czysta przyjemność, a jej odbiorcą może być zarówno historyk czy architekt, jak i osoba poszukująca po prostu ciekawej lektury na jesienne wieczory. Główną podstawą do opisu dnia codziennego przedwojennej Gdyni jest dla Autora, jak się wydaje, międzywojenna prasa, więc w książce nie brak „smaczków”, plotek i ploteczek zaczerpniętych wprost z dwudziestolecia.

Sortowanie ziemniaków przeznaczonych na eksport w gdyńskim porcie (fot. ze zbiorów Narodowego Archiwum Cyfrowego, sygn. 3/1/0/8/4935/1)

Warto przy tym zauważyć, że Autor nie uchyla się od opisywania różnych ciemniejszych stron miasta i problemów, jakie trapiły tę jakże chaotycznie powstającą metropolię. Znajdziemy tu więc fragmenty dotyczące bezplanowej zabudowy, problemów mieszkaniowych czy bezrobocia, zjawiska aż zbyt dobrze znanego gdyńskiej klasie robotniczej.

Co istotne, Grzegorz Piątek jak najbardziej liczy się z faktem, że po jego pracę może sięgnąć ktoś niezaznajomiony z niuansami historii Gdyni czy warsztatem architekta. Nie znajdziemy tu więc nadmiernie złożonej terminologii, a wszystko jest wyjaśniane powoli, treściwie i cierpliwie. W ten sposób „Gdynia obiecana” staje się, w odniesieniu do grupy docelowej, książką prawie że uniwersalną.

Budynek zamieszkały przez bezrobotnych w Gdyni, 1918–1934 r. (fot. Kazimierz Borkowski, ze zbiorów Narodowego Archiwum Cyfrowego, sygn. 3/1/0/6/2410/1)

Sięgając po szkolną skalę ocen, bardzo chętnie wystawiłbym tej książce celującą. Może nawet z uśmieszkiem. Niestety, kilka niewielkich detali powstrzymuje mnie od tego. Z bólem serca, acz kierowany recenzencką powinnością, muszę zwrócić uwagę na to, co autor mógł zrobić inaczej. A może nawet powinien.

Recenzent trochę się czepia

Diabeł tkwi w bibliografii. Teoretycznie powinna zawierać wszystkie źródła i opracowania, z jakich korzystał autor przy pisaniu swej książki. W tym wypadku, niestety, tak nie jest, a przynajmniej nie w odniesieniu do źródeł archiwalnych, bo to na nie zwróciłem szczególną uwagę. W przypisach do poszczególnych rozdziałów znajdziemy łącznie 21 odwołań do dokumentów z Archiwum Państwowego w Gdańsku (Oddział w Gdyni) i jedno do materiału z Archiwum Państwowego w Warszawie, dokumenty te nie zostały jednak odnotowane w bibliografii. Efekt przenoszenia tekstu z innych prac Autora? Poprawki na ostatnią chwilę? Błąd edytorski? Nie jestem w stanie tego stwierdzić, proszę więc powyższego nie uznawać za zarzut, a jedynie za obserwację.

Budowa łuszczarni ryżu w porcie w Gdyni (fot. ze zbiorów Narodowego Archiwum Cyfrowego, sygn. 3/1/0/8/4834/1)

Prócz wspomnianych APG o. Gdynia i APW, w bibliografii znajdziemy odnośniki do dokumentów z Muzeum Miasta Gdyni i Archiwum Akt Nowych. Trudno nazwać taką kwerendę wyczerpującą, biorąc nawet pod uwagę popularno-rozrywkowy aspekt książki. Szkoda, że Autor nie zajrzał do Archiwum Państwowego w Bydgoszczy czy też w Toruniu, gdzie znajduje się wiele ciekawych dokumentów. Grzegorz Piątek nie wyzyskał również wszystkich archiwaliów dostępnych za pośrednictwem licznych już serwisów internetowych, umożliwiających zdalny dostęp do cyfrowych dóbr kultury. Szkoda, gdyż przeprowadzając szerszą kwerendę, mógłby jeszcze bardziej rozbudować i ubarwić swą pasjonującą i wciągającą narrację.

Turyści oglądający plan sytuacyjny gdyńskiego portu, sierpień 1938 r. (fot. ze zbiorów Narodowego Archiwum Cyfrowego, sygn. 3/1/0/8/5275/1)

Podsumowanie

„Gdynia obiecana” to czytelniczy „must have”, szczególnie dla kogoś interesującego się historią tego miasta czy Pomorza w dwudziestoleciu międzywojennym. Książek dotyczących historii i kultury tego miasta jest cały czas za mało, a w tym wąskim gronie „Gdynia obiecana” prezentuje się znakomicie. Tę książkę po prostu dobrze się czyta. Cały czas jednak trzeba pamiętać, że nie mamy tu do czynienia z pracą stricte historyczną, tylko z książką będącą swoistym reportażem o historii miasta, widzianej przez pryzmat jego architektury.

Budowa kanału sanitarnego w Gdyni przy ul. 10 lutego, 1931 r. (fot. ze zbiorów Narodowego Archiwum Cyfrowego, sygn. 3/1/0/8/6570/1)

Skomentuj. Jesteśmy ciekawi Twojej opinii!