Wielkopolski rycerz i możnowładca Bartosz z Odolanowa zapisał się na kartach historii jako dzielny wódz i wojownik, obyty dworzanin, ale też zabijaka i rozbójnik. Pojedynki i turnieje, wojna domowa, porwanie dla okupu i konflikty z królami – to jego chleb powszedni.

Kazimierz Wielki okazał Bartoszowi dużą wdzięczność za jego zasługi na rzecz tronu (na ilustracji portret króla autorstwa Marcella Bacciarellego)

Bartosz Wezenborg z Odolanowa był wielkopolskim możnowładcą, starostą kujawskim, wojewodą poznańskim, dyplomatą i wodzem na usługach Kazimierza Wielkiego, Ludwika Węgierskiego i Władysława Jagiełły. Walczył o prawo do korony polskiej dla piastowskiego księcia mazowieckiego Siemowita IV.

Pierwszy raz w źródłach pojawił się w 1369 roku, gdy Kazimierz Wielki ofiarował mu za zasługi miasto Koźminek i cztery wsie w ziemi kaliskiej. Co ciekawe, nadanie obejmowało zwolnienie od podlegania sądom starościńskim. Jedynie król miał prawo sądzić przybysza ze Śląska, potomka łużyckich rycerzy. W efekcie Bartosz już na początku swojej wielkopolskiej kariery mógł czuć się prawie nietykalny i bezkarny. W kolejnych miesiącach był jednym z najbliższych współpracowników władcy, m.in. występował w sądach przeciw krzyżakom.

Walka królewską łaskę

Jakie zasługi wobec Kazimierza Wielkiego sprawiły, że nieznany do tej pory przybysz otrzymał tak daleko idące przywileje i dostęp do władcy? Źródła nie mówią tego wprost. Część ziemi otrzymanych przez Bartosza należały niegdyś do Maćka Borkowica. W latach 1348–1352 był on starostą poznańskim oraz przywódcą wielkopolskiego buntu przeciwko Kazimierzowi Wielkiemu. Borkowic jeszcze w 1358 roku ukorzył się przed królem, wiadomo jednak, że dalej spiskował i jątrzył na wielkopolskich dworach. W 1360 roku król ostatecznie uwięził możnego i skazał go na śmierć głodową.

Być może Bartosz był tym, który partycypował w ujawnieniu knowań i pochwyceniu krnąbrnego możnego. Może pokonał go na miecze podczas próby zatrzymania? A może tylko dzielnie stał u boku króla w trakcie konfliktu? Część badaczy twierdzi, że również Borkowic wywodził się z rodu Wezenborgów, być może więc Bartosz poświęcił w imię swojej kariery krewniaka. Nie wiemy tego na pewno, ale dalsze dzieje Pana Odolanowa wskazują, że dla sławy i pieniędzy gotów był poświęcić rycerski honor. Niestraszny był mu również konflikt z królem. Swoich spraw bronił bezpardonowo, potrafił jednak grać wedle zasad ustalonych przez rycerskie elity.

Pojedynek o sławę

Po śmierci Kazimierza Wielkiego Bartosz poparł Ludwika Węgierskiego, w zamian za co został starostą kujawskim. Zanim jednak do tego doszło, w 1375 roku wraz z Sędziwojem z Szubina pokonał pod Gniewkowem Władysława Białego – ostatniego z Piastów Kujawskich który pretendował do polskiego tronu – a następnie obległ jego siły w Złotorii. Kilkukrotne ataki nie przynosiły oczekiwanych efektów i to pomimo liczebnej przewagi napastników.

Pojedynek rycerski na miniaturze ze zbioru średniowiecznej poezji niemieckiej Codex Manesse, 1305–1315 r. (Biblioteka Uniwersytetu w Heidelbergu, sygn. Cod. Pal. germ. 848, Bl. 052r)

W końcu z inicjatywy Bartosza podjęto rokowania. W ich efekcie pan Odolanowa otrzymał zamek do czasu zawarcia ostatecznej ugody z Ludwikiem. Gdyby do niej nie doszło, wielkopolski rycerz własnym honorem zobowiązywał się do oddania zamku pretendentowi. Dodatkowo Bartosz i Władysław Biały zyskali okazję, by zyskać dla siebie czas, zyski i rycerską sławę. Przekazaniu zamku miał towarzyszyć symboliczny pojedynek. Janko z Czarnkowa pisał:

wychodząc z zamku, książę zażądał, aby Bartosz skruszył z nim kopię; ten na to się zgodził, i oto książę ze swoją kopią przeciwko Bartoszowi, a Bartosz przeciwko księciu, rozpędziwszy konie, z wielką siłą rzucili się jeden na drugiego, i książę dostał od Bartosza w prawe ramię dosyć poważną ranę.

Wśród elity elit był to w XIV wieku jeden z najmodniejszych i najbardziej honorowych sposobów na kulturalne zakończenie sporu. Propozycje pojedynku władców były szczególnie często wysuwane w czasie wojny stuletniej. Oczywiście nikt nie uzależniał rozstrzygnięć politycznych od jednego ciosu kopią. Pojedynek był elementem kultury politycznej, pozwalał zademonstrować ogładę rycerską wodza i podnosił jego sławę.

W XV wieku zachodni monarchowie ochoczo wyzywali na pojedynki sułtanów tureckich i choć nie spotykali się z aprobatą z ich strony, to zyskiwali w oczach własnej opinii publicznej. Taki motyw postępowania przyświecał też zapewne Bartoszowi, który kilka lat wcześniej udał się na pielgrzymkę do zachodniej Europy. Tam poznał pewnie wiele zwyczajów kultury rycerskiej. Nie zawsze był im jednak wierny.

Rozbój na rycerzach Chrystusa

Był rok 1378. Grupa 59 francuskich rycerzy, zamiast skorzystać z drogi morskiej, udała się lądem do krzyżackich Prus, by wziąć udział w rejzie przeciwko pogańskim Litwinom. Przekraczając granice Wielkopolski, liczyli, że będą mogli skorzystać z gościny u lokalnych możnowładców, tak jak tego doświadczyli m.in w Rzeszy. Byli przecież rycerzami Chrystusa. Srodze się jednak zawiedli, wpadli bowiem  zasadzkę, którą przygotował Bartosz z Odolanowa. Zaskoczeni krzyżowcy zostali szybko rozbrojeni i uwięzieni.

Posąg Winricha von Kniprode na dziedzińcu zamku średniego w Malborku (fot. Jan Mehlich, CC BY-SA 2.5)

Za uwolnienie niedoszłych gości zakonnych Bartosz zażądał astronomicznej kwoty 27 tys. florenów. Za jednego florena można było kupić aż sto litrów piwa albo chleba na cały rok. Dla porównania warto wspomnieć, że kapitał własny słynnego banku włoskich Medyceuszy wynosił 56 tys. florenów. Koniec końców wielki mistrz Winrich von Kniprode zapłacił w ratach okup w imieniu francuskich rycerzy. Legenda głosi, że Bartosz wypuścił swoich jeńców, ale nakazał im podróż w workach pokutnych. Gdy krzyżowcy dotarli bezpiecznie do Prus, wielki mistrz wniósł skargę na Bartosza do króla Ludwika Węgierskiego i zażądał od niego zwrotu pieniędzy zapłaconych za uwolnienie gości zakonu.

Napaść ta sama w sobie nie pogorszyła jednak stosunków możnowładcy z zakonem, Krzyżakom zależało bowiem na dobrych relacjach z człowiekiem, który byłby orędownikiem bezpiecznej dla nich polityki polskiej, zakładającej trzymanie się z dala od Pomorza Gdańskiego. Wsparcie Bartosza udzielone w późniejszych czasach księciu mazowieckiemu Siemowitowi IV w walce o polską koronę było tego wyrazem.

Zaraz po zakończeniu sprawy o okup Wezenborg odwiedził państwo zakonne i obie strony nie chowały urazy. Bartosz wziął nawet udział w rejzie, co było niejako obowiązkiem każdego chrześcijańskiego rycerza w czasach post-krucjatowych, gdy Ziemia Święta stała się niedostępna. Rycerskie obyczaje Odolanowica wywarły takie wrażenie na zakonnikach, że ten został uznany za ich przyjaciela i jeszcze przez długie lata, już w służbie u Jagiełły, był stałym członkiem poselstw do wielkiego mistrza.

Zdradziecki król

Krzyżacka awantura nie spodobała się jednak królowi Polski, zwłaszcza że wielki mistrz zażądał od niego zwrotu pieniędzy. Ponadto Ludwik Węgierski potrzebował zakonu jako sojusznika, nie zamierzał więc pobłażać wielkopolskiemu możnowładcy. Oddał pieniądze mistrzowi, a żeby je odzyskać, nakazał swoim starostom sprzedaż posiadłości Bartosza. Przyparty do muru, rycerz przystał na tę surową karę. Sprzedaną część jego włości wyceniono na 20 tys. florenów, ale król chciał odzyskać całe 27 tys. florenów. W 1382 roku na pozostałe dobra Wezenborga ruszyły wojska pod dowództwem młodego Zygmunta Luksemburskiego i po kolei zajęły zamki: Koźmin, Nabyszyce, Koźminek. Od ostatecznej porażki uratowała Bartosza tylko śmierć króla Ludwika.

Czy porywając francuskich rycerzy, Bartosz próbował odzyskać dług od króla Francji Karola V? Na ilustracji portret władcy autorstwa François-Louisa Dejuinne’a, 1836–1837 r. (Pałac w Wersalu, nr inw. MV 702)

Napaść na Krzyżaków odbiła się szerokim echem w całej Europie. Przychylny Bartoszowi Janko z Czarnkowa przemilczał incydent. Długosz jeszcze wiele lat później ganił wielkopolskiego „rozbójnika”. Po co była Bartoszowi ta cała zawierucha? Wszystko wskazuje na to, że chciał on zrekompensować sobie utratę starostwa kujawskiego, które odebrała mu królowa-matka Elżbieta Łokietkówna. Z tytułu posiadania tej godności Bartosz zobowiązał się wpłacać do skarbu królewskiego 800 grzywien. jego konkurent obiecał zaś 2000. Sumy te wskazują, że starostwo przynosić musiało wielkie dochody. Równie duży musiał być też gniew Odolanowica, któremu odpłacono za wierność odebraniem urzędu.

Według historyka Wernera Paraviciniego powód napaści na francuskich rycerzy był mniej skomplikowany i pozbawiony politycznych kontekstów. Karol V Mądry, król Francji, był winien Bartoszowi sporą sumę pieniędzy. Polski rycerz miał poznać władcę podczas swojej pielgrzymki do Santiago de Compostela, która była pretekstem do udziału w zachodnich turniejach rycerskich. Francuskie wojaże potwierdzają tamtejsze źródła. Wielu historyków utożsamia Bartosza Wezenborga z baronem de Loissellench, bohaterem powieści „Le Petit Jehan de Saintré” autorstwa Antoine’a de la Sale’a.

Jak by nie było, krzyżacka awantura odbiła się czkawką nie tylko Bartoszowi, ale też spadkobiercom Ludwika Węgierskiego. Po jego śmierci Wezenborg stanął bowiem murem za Piastem, księciem mazowieckim Siemowitem IV

Ogniste łuny nad Wielkopolską

Śmierć Ludwika Węgierskiego stała się zarzewiem bratobójczego konfliktu w Wielkopolsce. Sąsiedzi bili sąsiadów, a krwiste łuny nie gasły nad krainą przez niemal trzy lata. Ród Grzymalitów stanął za Zygmuntem Luksemburskim i ściągał najemników: Sasów, Pomorzan i Kaszubów. Bartosz z Odolanowa wybrał Piasta, Siemowita IV. Ten, znając wojenną sławę Wezenborga, uczynił go wodzem swoich wojsk w Wielkopolsce. Niebawem przyłączyli się do niego Nałęczowie. Przez kolejne lata Bartosz przemierzał Wielkopolskę, mając pod swoim dowództwem ponad 1500 zaprawionych w bojach zbrojnych i rycerzy.

Dopiero objęcie tronu przez Władysława Jagiełłę zakończyło konflikty o polską koronę, ale dla Bartosza z Odolanowa oznaczało to czasową niełaskę, a nawet więzienie. Na ilustracji portret Władysława Jagiełły z gotyckiego ołtarza z katedry wawelskiej, ok. 1475–1480 r.

Bartosz rozpoczął wojnę domową w Wielkopolsce 19 grudnia 1382 roku, kiedy to obległ kaliski zamek. Wkrótce jednak jego wojska wycofały się spod miasta niemal bez walki. Mimo tego niepowodzenia w kolejnych tygodniach Wezenborg wygrał kilka razy w polu i zajął parę warowni. Udało mu się zdobyć Koźminiec, Chodecz i Parsko. Podczas oblężenia Pyzdr jego oddziały jako pierwsze na ziemiach polskich wykorzystały broń palną. Według przekazów źródłowych wystrzelona z ręcznej spiżowej piszczeli kula przebiła bramę i ugodziła śmiertelnie plebana Mikołaja.

Miłośnik kultury rycerskiej, dworskich zabaw i pojedynków nie wiedział jeszcze wtedy, że za niecałe 200 lat broń ta położy kres rycerstwu. Tymczasem jednak służyła pogłębianiu jego wojennej sławy. W Wielkopolsce zaczęto nazywać go diabłem. Przychylny Bartoszowi Janko z Czarnkowa twierdził, że jego działania w trakcie walk o schedę po Ludwiku Węgierskim nie przyniosły wielkich szkód, Możemy się jednak domyślać, że król Władysław Jagiełło miał w tej sprawie więcej rozeznania. I oceniał poczynania Wezenborga zupełnie inaczej.

Banita w służbie króla

Siemowit IV nie zdobył ani serca i ręki królowej Jadwigi, ani też krakowskiego tronu. Nie pomogła sława Piastów ani knowania i sukcesy wojenne Bartosza z Odolanowa. Nowym królem został Władysław Jagiełło, który szybko przywrócił spokój zarówno w Małopolsce, jak i w Wielkopolsce. Samego Wezenborga uznał za winnego spustoszenia tej drugiej dzielnicy i uwięził, jednak zuchwały rycerz zbiegł na Śląsk.

Słychać było plotki, że wielkopolski diabeł planuje odwet i zbiera raubiterów, czyli rycerzy rozbójników, by zaatakować stolicę. Wkrótce jednak Bartosz został przywrócony do łask, a w 1387 roku otrzymał nawet urząd wojewody poznańskiego. W 1392 roku wyrwał z rąk rycerza-rozbójnika Wiseła Czambora przyszłą żonę Jagiełły, Elżbietę z Pilczy.

Rok później Bartosz po raz ostatni pojawia się na kartach historii jako zaufany współpracownik Jagiełły. W 1393 roku razem z arcybiskupem gnieźnieńskim Janem Kropidłą oraz wojewodą krakowskim Spytkiem z Melszyna pojechał z misją dyplomatyczną do Torunia, by prowadzić rokowania pokojowe z Krzyżakami.

Zakonnicy uznawali Bartosza za przyjaciela i oczekiwali łagodnych negocjacji, spotkanie przebiegało jednak w napiętej atmosferze, a polska strona gwałtownie oskarżyła wielkiego mistrza o oczernianie Władysława Jagiełły na arenie międzynarodowej. Zaskoczeni Krzyżacy musieli zawiesić rozmowy. W kwietniu miało dojść do kolejnych negocjacji, lecz gdy Krzyżacy dowiedzieli się, że strona polska chce rozmawiać o wytyczaniu granic – odjechali. Bartosz zmarł dwa miesiące później, nie doczekawszy największej przygody swojego życia – wielkiej wojny z zakonem i bitwy pod Grunwaldem.

Bibliografia

  • Stanisław Kozierowski, Obce rycerstwo w Wielkopolsce w XII–XVI wieku, Fiszer i Majewski Księgarnia Uniwersytecka, Poznań 1929.
  • Dariusz Piwowarczyk, Król, honor i kariera – dzieje Bartosza Wezenborga, [w:] Poczet rycerzy polskich XIV i XV wieku, Bellona, Warszawa 2004, s. 23–34.
  • Tadeusz Poklewski-Koziełł, Bartosz Wezenborg – możny rycerz wielkopolski, który nie umiał negocjować (druga połowa XIV wieku), [w:] tegoż, Studia o zamkach średniowiecznych, oprac. Jerzy Maik i Maria Żemigała, Instytut Archeologii i Etnologii Polskiej Akademii Nauk, Warszawa 2012, s. 185–195.
  • Helena Polaczkówna, Ród Wezenborgów w Polsce i jego pierwotne gniazdo, [Odbitka z „Rocznika Heraldycznego, t. 7] Polskie Towarzystwo Heraldyczne, Kraków 1925.
  • Agata Sobczyk, Polski rycerz we francuskiej powieści (Antoine de La Sale, Jehan de Saintre), [w:] Wielkopolska – Polska – Europa: studia dedykowane pamięci Alicji Karłowskiej-Kamzowej, pod red. Jacka Wiesiołowskiego przy współpracy Jacka Kowalskiego, Wydawnictwo PTPN, Poznań 2006, s. 69–74.

Skomentuj. Jesteśmy ciekawi Twojej opinii!