W XIX wieku Europejczycy organizowali wiele ekspedycji, które miały na celu opisanie i sprowadzenie na Stary Kontynent nieznanych, egzotycznych gatunków roślin i zwierząt. Jednym z naukowców, którzy się tym zajmowali w czasie tzw. gorączki orchidei (storczyków), był botanik Józef Warszewicz.

Józef Warszewicz urodził się 8 września 1812 roku w Wilnie, w ówczesnym zaborze rosyjskim. Pochodził ze zubożałej rodziny szlacheckiej, o jego dzieciństwie i młodości wiadomo zaś niewiele. W 1825 roku został praktykantem w ogrodzie botanicznym uniwersytetu wileńskiego. Jego nauczycielem był mykolog Józef Jundziłł (1794–1877), kontynuujący pracę nad kolekcją roślin tej uczelni rozpoczętą pod koniec XVIII wieku przez lekarza Jeana Giliberta (1741–1814), a następnie podróżnika i literata Georga Forstera (1754–1794).

Józef Warszewicz, ok. 1865 r. (fot. Walery Rzewuski, ze zbiorów Biblioteki Narodowej, sygn. F.96076/W)

Warszewicz brał udział w powstaniu listopadowym (1830–1831) w korpusie generała Antoniego Giełguda, a po upadku insurekcji przeszedł internowanie w Prusach. Następnie pracował w ogrodach botanicznych w Insterburgu (polska nazwa: Wystruć, obecnie Czerniachowsk w Obwodzie Kaliningradzkim), Poczdamie i Berlinie. W tym ostatnim mieście nawiązał kontakt ze słynnym niemieckim naukowcem, Alexandrem von Humboldtem (1769–1859), wykładowcą tamtejszej uczelni.

Kwiaty jak drogocenne klejnoty

Dzięki rekomendacji Humboldta 5 grudnia 1844 roku Warszewicz wraz z innymi naukowcami został wysłany przez Belgijskie Towarzystwo Ogrodnicze z Ostendy do portu Santo Tomás na wybrzeżu Gwatemali w celu zbierania roślin egzotycznych. Wyprawa miała ponadto ocenić możliwości kolonizacji tamtego obszaru. Na miejscu niemal wszyscy towarzysze Warszewicza (poza jednym flamandzkim lekarzem) ulegli chorobom tropikalnym i zmarli w ciągu kilku miesięcy. Polak sam ciężko chorował przez prawie rok, a z powodu powikłań wynikających z przebytej żółtej febry ogłuchł.

Po poprawie stanu zdrowia Warszewicz badał na półwyspie Jukatan w Meksyku ślady dawnej cywilizacji Majów. Część zebranych do tej pory okazów botanicznych wysłał do Gandawy belgijskiemu botanikowi i wydawcy Louisowi Benoitowi Van Houtte’owi (1810–1873), a inne do Anglii. Zbiory te zwróciły uwagę naturalistów i zapewniły Polakowi wsparcie materialne.

Dokładna trasa przebyta przez polskiego podróżnika jest trudna do odtworzenia. Zakłada się, że w następnej kolejności przewędrował Kostarykę, Salwador, Honduras, Nikaraguę i Panamę (należącą wówczas do Nowej Grenady). Z portu Balboa nad Pacyfikiem popłynął do Ekwadoru, gdzie wspinał się po tamtejszych górach – Kordylierach. Kilkanaście lat później botanik Feliks Berdau (1826–1895) napisał o Warszewiczu i jego podróżach w „Tygodniku Ilustrowanym” (nr 89 z 1861 r.):

Alexander von Humboldt na portrecie autorstwa
Josepha Karla Stielera, 1843 r. (ze zbiorów pałacu Charlottenhof, nr inw. GK I 4060)

Kordyliery były mu gościńcem, ich wyżynami postępując, dotarł aż do Boliwii, a zbierając głównie żyjące rośliny, strzelał kolibry i inne rzadsze ptaki, nie pogardzając przytem zbieraniem i owadów lub mniejszych gadów. Z pomiędzy jednak płodów przepysznej tamecznej flory i fauny, szczególną uwagę Warszewicza zwracały na siebie storczyki (orchideae), owe tak dziwnych kształtów rośliny, których najznakomitszą ilość, a po największej części zupełnie botanikom nieznanych, zebrał w okolicach wulkanu Chiriqui w rzeczypospolitej Costarica [w rzeczywistości wulkan znajdował się na terytorium Nowej Grenady, a obecnie należy do Panamy – przyp. aut.].

I w tem to właśnie leży największa zasługa Warszewicza, że znając prawie wszystkie storczyki hodowane po najbogatszych cieplarniach europejskich, zbierał tylko takie, których jeszcze nie widziano żywych w starym świecie, albo też zupełnie nowe, nieznane gatunki.

Warszewicz uczestniczył w niezwykłym fenomenie kulturowym. W epoce wiktoriańskiej zapanowała moda na orchidee, które wcześniej uważano za pasożyty. Prekursorem badań nad tymi kwiatami był brytyjski ornitolog William John Swainson (1789–1855), który w 1818 roku przywiózł do Europy pierwsze storczyki z okolic Rio de Janeiro. Według tradycji użył on, jak mu się wydawało, niewartych nic korzeni i roślin do zapakowania innych egzotycznych okazów. Po przyjeździe do Anglii te wyplecione klatki zakwitły, a ich piękno oczarowało Brytyjczyków i całą Europę.

Zamożni miłośnicy orchidei z XIX wieku wysyłali odkrywców i zbieraczy do niemal każdego zakątka świata w poszukiwaniu nowych odmian. Wyprawy trwały miesiącami i często starano się utrzymać je w tajemnicy. Nie było niczym niezwykłym, że kolekcjonerzy rozpowszechniali wprowadzające w błąd informacje o miejscach, w których znaleziono nowe gatunki tych kwiatów.

Przywiezione okazy sprzedawano na aukcjach w Londynie, gdzie osiągały niezwykłe ceny. W tym czasie niewiele wiedziano o uprawie storczyków, dlatego nie żyły one długo. Ponad połowa roślin nie była w stanie przetrwać podróży z Ameryki. Trudny był także los samych poszukiwaczy kwiatów. Popyt stale rósł, rośliny stawały się więc coraz droższe i w rezultacie powstał zawód łowcy storczyków. Musieli oni stawić czoła chorobom tropikalnym, dzikim zwierzętom (w tym jadowitym wężom), powodziom, konfliktom z rdzenną ludnością i wreszcie – często zaciętej rywalizacji między innymi osobami.

Założenie osady Santo Tomás w Gwatemali, rycina z 1844 r. (il. ze zbiorów British Library, sygn. HMNTS 10480.e.21)

Dzięki kolejnym eksperymentom, wyprawom i gromadzeniu informacji na temat optymalnych warunków dla rozwoju storczyków w ich naturalnym środowisku, rosła świadomość potrzeb tych wrażliwych kwiatów. Przyczynił się do tego napisany w 1851 roku przez Benjamina Samuela Williamsa The Orchid Grower’s Manual („Podręcznik hodowcy orchidei”), który opublikowany został dopiero dwadzieścia lat później w Londynie. Opisane powyżej zjawisko kulturowe nosi nazwę orchidelirium i postrzegane jest jako bliskie holenderskiej manii tulipanów z XVII wieku, kiedy to cebulki tych roślin osiągały zawrotne ceny.

Samotnie przez dżunglę

Swoje badania roślin i nasion Warszewicz kontynuował w dżunglach ekwadorskiej prowincji Oriente w dorzeczu Amazonki. Warto dodać, że w czasie pobytu w Ameryce nieustannie cierpiał na brak pieniędzy. Ponadto przez znaczną część swoich podróży nie miał kontaktu z innymi ludźmi. W dalszej części artykułu z „Tygodnika Ilustrowanego” można przeczytać:

Gatunek orchidei nazwanej na cześć Józefa Warszewicza: Warczewiczella amazonica (fot. Ryan Dean, CC BY-SA 4.0)

Podróż ta połączoną była z niezmiernemi trudnościami; naszemu rodakowi wypadło nieraz przebywać całe miesiące w okolicach, gdzie istoty ludzkiej nie napotkał, gdzie najmniejszy ślad ścieżki nie wskazywał kierunku drogi, i gdzie dopiero z wielką pracą, wśród odwiecznych borów, zarosłych nieprzebytemi krzewami, splątanemi mnóstwem wijących się roślin, torował sobie przejście, które może w kilka dni bujna roślinność na nowo najskrzętniej zatarła.

Tam to wystawiony naprzemian na 40 stopniowe upały nizin i dokuczliwe zimna wyniosłych wyżyn kordylierskich; nie mając innego schronienia od upału jak cień gałęzistych drzew, a od zimna szczeliny skał, posilając się kawałkiem zeschłego chleba z kassawy, owocem leśnym, lub twardem wędzonem mięsem, z młodzieńczym zapałem wyszukiwał nieznane rośliny i zbiory swe pomnażał.

W sierpniu 1850 roku z powodu kolejnego ataku żółtej febry Polak zdecydował się na powrót do Europy. Zaokrętował się w porcie Chagres w Panamie i udał się do Londynu, a stamtąd do Berlina. Swoimi zbiorami zasilił ogrody botaniczne i muzea wielu krajów Europy. Wydał także drukiem spis znalezionych przez siebie nasion. W tym okresie Uniwersytet Jagielloński zaproponował Warszewiczowi objęcie posady inspektora ogrodu botanicznego w Krakowie, podróżnik nie przyjął jej jednak, ponieważ jedna z brytyjskich instytucji naukowych zaoferowała Polakowi udział w kolejnej wyprawie do Ameryki. Warto nadmienić, że jeszcze przed wyruszeniem do Nowego Świata spotkał się on z Alexandrem von Humboldtem.

Na przełaj przez cały kontynent

W listopadzie 1850 roku Warszewicz wylądował w porcie Cartagena w Nowej Grenadzie (obecnie w Kolumbii). Podczas tej wyprawy badał roślinność Wenezueli, Gujany Brytyjskiej, Brazylii (podróżował m.in. Amazonką, od ujścia – ze wschodu na zachód), Peru, Boliwii, podróżując przez tamtejsze góry, Ekwadorze, a także Chile i Argentynie – dotarł aż do Cieśniny Magellana. W tym okresie kolekcjonował zbiory ornitologiczne, herpetologiczne, malakologiczne, a także korę drzew chinowych, z której pozyskiwało się chininę – pierwszy skuteczny lek przeciw malarii. W odróżnieniu od pierwszej wyprawy, tym razem nie podróżował sam, lecz z wynajętymi krajowcami.

Rzeka Magdalena w Kolumbii (fot. J.J.P. Santiago, CC BY-SA 4.0)

W czasie tej ekspedycji Warszewicz dwukrotnie utracił część swoich zbiorów. Raz w Guayaquil w Ekwadorze, gdzie go okradziono, a następnie w katastrofie statku na rzece Magdalena w Kolumbii w 1853 roku. Tak wydarzenie to opisał Feliks Berdau:

Spełniwszy swa zobowiązanie, Warszewicz postanowił powrócić do Europy i zakończyć swoje wycieczki. Płynąc statkiem parowym na rzece Magdalenie, doznał przypadku, przez który lubo życia nie utracił, jednakże postradał część swoich zbiorów. Parowiec rozpędzony trafił na ukryty pień pod zwierciadłem wody, który zgruchotał dno statku i w nurtach rzeki go pogrążył. Warszewicz sam, cudem prawie ocalony, nie zdołał uratować trzech pak, zawierających część zielnika, zbiór muszli peruańskich, oraz kilka okazów małp z najrzadszych gatunków.

Pomimo tego przykrego wypadku Warszewicz przywiózł do Europy pokaźną liczbę okazów roślin i nasion, którymi zasilił wiele europejskich ogrodów i muzeów (Berlin, Bruksela, Londyn, Wiedeń, Zurych, Monachium, Erfurt, Kraków).

Ogród botaniczny i obserwatorium astronomiczne w Krakowie, 1864 r. (il. ze zbiorów Biblioteki Narodowej, sygn. 2.000.218 A)

Powrót

Jesienią 1853 roku Polak powrócił na Stary Kontynent ze zrujnowanym zdrowiem. Po krótkim pobycie w Anglii i Niemczech osiadł na resztę życia w Krakowie. W następnym roku został mianowany inspektorem (głównym ogrodnikiem) Ogrodu Botanicznego Uniwersytetu Jagiellońskiego, najstarszej tego typu placówki na ziemiach obecnej Polski. Zajmował się tam krzyżowaniem roślin tropikalnych i ich aklimatyzacją. W ciągu 10 lat pracy zwiększył liczbę pokazywanych w tej instytucji gatunków do blisko 10 tysięcy, z czego wiele było uważanych za bardzo cenne i rzadkie. Od 1865 roku Warszewicz był czynnym członkiem Towarzystwa Naukowego Krakowskiego.

Niewiele wiadomo o jego twórczości naukowej. Pewne są dwie publikacje z tego okresu. We współpracy z profesorem Ignacym Rafałem Czerwiakowskim (1808–1882), dyrektorem ogrodu botanicznego w Krakowie, sporządził katalog roślin tej placówki (Catalogus Plantarum… in Horto Botanico Cracoviensis, Kraków 1864). Znany jest także krótki tekst Warszewicza wydany w tomie po kongresie botanicznym w Amsterdamie (Handelspflanzen welche für ostindische Colonistem wichtig und von grossen Werthe sein können, Amsterdam 1865).

Gatunek orchidei nazwanej na cześć Józefa Warszewicza: Warczewiczella amazonica (fot. Ryan Dean, CC BY-SA 4.0)

Pamięć

Józef Warszewicz zmarł nagle 29 grudnia 1866 roku. Pochowano go na Cmentarzu Rakowickim w Krakowie. Nigdy nie założył rodziny i nie miał własnych dzieci. Opiekował się natomiast potomstwem swojego przedwcześnie zmarłego brata: Antonim i Anną. Jego prywatne, bogate zbiory sprzedano na licytacji i rozproszono. Grób Warszewicza został wyremontowany w 2011 roku dzięki funduszom z XXX Kwesty na Rzecz Ratowania Zabytkowych Nagrobków Obywatelskiego Komitetu Ratowania Krakowa.

Podróżnikowi wystawiono pośmiertnie w kierowanym przez niego ogrodzie botanicznym pomnik autorstwa Franciszka Wyspiańskiego, na którym umieszczono tablicę z wierszem słynnego poety i geografa Wincentego Pola (1807–1872), który znał Warszewicza jeszcze z czasów młodości i powstania listopadowego (tekst za: Alicja Zemanek, Łowca roślin. Józef Warszewicz (1812–1866) – w 200-lecie urodzin):

Pomnik Józefa Warszewicza w ogrodzie botanicznym w Krakowie (fot. Macieias, CC BY-SA 3.0)

O Litwo, święta Matko Warszewicza.
Jakże ci błogo w cieniu tych wawrzynów,
Którego blasku Ojczyźnie użycza
Poczciwa chwała Twych wybranych Synów.
Uczniu Jundziłła! Obiegłeś dwa światy,
Aby z zdobyczą wrócić do swych progów
I jak syn wierny czarownymi kwiaty
Osypać ołtarz Twych domowych Bogów.
Kwiat – to niewiele, ale kto da więcej –
I czy dla Ciebie to, Matko, nie jedno?
Byle Cię tylko kochać najgoręcej,
To Ty nie wzgardzisz i ofiarą biedną.
To nasza wiara, że nic nie przepada,
Co jak ofiara na ołtarz się składa.
Niech więc kwiatami pamięć syna słynie,
Który port stały znalazł w tej dziedzinie.

Warszewicz pamiętany jest przede wszystkim jako kolekcjoner orchidei. Podczas swoich amerykańskich podróży zebrał około 300 nowych gatunków. Zakłada się, że sprowadził ze sobą do Europy przynajmniej kilkanaście tysięcy roślin żywych lub w formie nasion, bulw i kłączy, a także zasuszonych okazów z przeznaczeniem do zielnika. Przywiózł również 540 gatunków owadów i muszli 200 gatunków zwierząt.

W uznaniu jego zasług imieniem Warszewicza nazwano 30 nowych roślin, m.in. Ribes warszewiczii Jancz (gatunek porzeczki), a najwięcej jest wśród nich storczyków, np. Warczewiczella marginata, Warczewiczella amazonica, czy zebrana przez niego w Kolumbii Cattleya warscewiczii. Oprócz tego botanika upamiętnia żaba Ixalus warszewitschii z rodzaju Lithobates.

Wiele ze sprowadzonych przez Józefa Warszewicza roślin – osobiście zebranych w czasie amerykańskich wypraw lub później, gdy pracował w krakowskim ogrodzie botanicznym – rośnie do dzisiaj. Jest to jego dziedzictwo, dzięki któremu jego osoba wciąż jest znana, zwłaszcza w środowisku przyrodników. Zbiory z wielu dziedzin, które gromadził, świadczą o odwadze podróżnika i konsekwentnym poszukiwaniu tylko najcenniejszych i najrzadszych eksponatów. Przywiezione przez niego gatunki orchidei dały początek innym odmianom, które do dziś cieszą się popularnością w ogrodnictwie.

Bibliografia

Źródła

  • Feliks Berdau, Józef Warszewicz, „Tygodnik Ilustrowany”, nr 89 (8 czerwca 1861), s. 209–210.

Opracowania

  • Krystyna Günterowa, Warszewicz Józef, [w:] Stanisław Feliksiak (red.), Słownik Biologów Polskich, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa, 1987, s. 565-566.
  • Karen Harris, Orchidelirium: The Obsession with Orchids, [w:] History Daily, 18 stycznia 2019 [dostęp: 1 sierpnia 2021], <https://historydaily.org/orchidelirium-the-obsession-with-orchids.>
  • Piotr Köhler, The Life of Józef Warszewicz (1812–1866): the Kraków Period, „Acta Baltica Historiae et Philosophiae Scientiarum”, t. 2, z. 1, 2014 r., s. 18-36.
  • Wacław i Tadeusz Słabczyńscy, Słownik podróżników polskich, Wiedza Powszechna, Warszawa 1992.
  • Wacław Słabczyński, Polscy podróżnicy i odkrywcy, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1988.
  • Alicja Zemanek, Łowca roślin. Józef Warszewicz (1812-1866) – w 200-lecie urodzin, „Alma Mater”, nr 152-153, grudzień-styczeń 2012-2013, s. 43-46.
Kulturoznawca, filolog i historyk sztuki; kustosz dyplomowany w zespole kuratorów wystawy stałej Muzeum Historii Polski. Współpracuje z Wydziałem „Artes Liberales” i Instytutem Kultury Polskiej Uniwersytetu Warszawskiego. W 2010 roku uzyskała tytuł doktora nauk humanistycznych w oparciu o rozprawę „Tradycja akatystowa w literaturze i sztuce polskiego średniowiecza”, która stała się podstawą książki „Akt pamięci. Tradycja akatystowa w kontekście form pamięci” opublikowanej w 2014 roku nakładem Wydawnictw Uniwersytetu Warszawskiego. Zajmuje się historią dawnej kultury polskiej, w szczególności zagadnieniami związanymi z ikonografią, symboliką, historią muzealnictwa oraz relacjami między kulturą religijną polskiego średniowiecza a tradycjami chrześcijańskiego Wschodu. W 2019 roku opublikowała drugą monografię – „Gabinety i ogrody. Polskie nowożytne traktaty architektoniczne wobec kultury kolekcjonowania”. Uczestniczyła w wielu projektach badawczych, a kilka koordynowała. Jest autorką licznych rozpraw i artykułów w tomach zbiorowych. Aktywnie uczestniczy w pracach naukowych warszawskiego środowiska badaczy kultury staropolskiej.
Absolwent Instytutu Historycznego Uniwersytetu Warszawskiego. W 2011 roku obronił pracę magisterską pt. „Wyprawa Stefana Szolc-Rogozińskiego do Kamerunu w latach 1882–1885”, opublikowaną następnie w „Zielonkowskich Zeszytach Historycznych” (nr 2/2015). Interesuje się losami polskich podróżników i odkrywców na przestrzeni dziejów, szczególnie w XIX wieku. Na ich temat publikował artykuły m.in. w czasopismach „Mówią Wieki” i „African Review. Przegląd Afrykanistyczny”, a także w portalu „Histmag.org”. Część z tych tekstów znalazła się w pięciu ebookach autora z serii „Polacy na krańcach świata” wydanych w latach 2015–2019. Trzy pierwsze z nich ukazały się w formie papierowej w jednym zbiorze pt. „Polacy na krańcach świata: XIX wiek” (Warszawa 2018). Jest także autorem książki pt. „Polscy poszukiwacze złota” (Poznań 2019). Obecnie współpracuje z Muzeum Historii Polski przy tworzeniu wystawy stałej.

Skomentuj. Jesteśmy ciekawi Twojej opinii!