Generalskie mundury, atmosfera zagrożenia, posiedzenia, rezolucje i decyzje – stanem wojennym w Polsce miała kierować Wojskowa Rada Ocalenia Narodowego złożona z wyższych stopniem oficerów. Czym w istocie była ta instytucja, w czasie swego istnienia kojarząca się z południowoamerykańską juntą?

Wprowadzenie w nocy z 12 na 13 grudnia 1981 roku stanu wojennego w Polsce było dramatyczną próbą ratowania systemu komunistycznego przez kierownictwo partyjno-rządowe z gen. armii Wojciechem Jaruzelskim na czele. Wyprowadzenie wojska z koszar, blokada kraju, zawieszenie praw obywatelskich i rozbicie legalnego Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego „Solidarność” miało powstrzymać falę zmian w PRL zapoczątkowaną podpisaniem porozumień społecznych w Gdańsku, Szczecinie i Jastrzębiu latem 1980 roku. Realnym działaniom wymierzonym w ruch społeczny towarzyszyły też zabiegi polityczno-propagandowe. Jednym z nich było powstanie ciała, które miało nadzorować stan wojenny i całość władzy w kraju: Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego.

Czołgi T-55A w Zbąszyniu w czasie stanu wojennego (fot. J. Żołnierkiewicz, domena publiczna)

Wojsko na ratunek

Scenariusz, w którym to wojskowi „osłaniają” system komunistyczny w Polsce w przeciągu szesnastu kryzysowych dla PZPR miesięcy stawał się coraz bardziej oczywisty. Kluczową rolę odegrało w tej kwestii nominowanie 11 lutego 1981 roku gen. Wojciecha Jaruzelskiego na stanowisko szefa rządu. Premier w mundurze miał łączyć potencjalnie pozytywny wizerunek społeczny – tradycyjnie szanowany w Polsce żołnierz, człowiek czynu i zasad, osoba w jakimś sensie spoza aparatczykowskiej kliki gierkowskiej – z dobrym umoszczeniem w elicie władzy oraz (co najważniejsze) z zaufaniem ZSRR, z którym generał owocnie współpracował od 1961 roku, gdy stanął na czele Głównego Zarządu Politycznego WP.

Wojciech Jaruzelski jako młody oficer LWP, 1947–1950 r. (fot. ze zbiorów Narodowego Archiwum Cyfrowego, sygn. 3/39/0/-/506-6)

Fakt, że apel nowego premiera o „90 dni spokoju” początkowo został odebrany pozytywnie, świadczyć mógł o potencjale Jaruzelskiego jako jednej z najważniejszych osób w państwie. Mimo kryzysów zwiększał się on w kolejnych miesiącach, co skutkowało nominacją generała na I sekretarza KC PZPR 18 października 1981 roku. Pozytywny odbiór jego osoby wiązał się z dobrym postrzeganiem Sił Zbrojnych PRL przez społeczeństwo. W badaniach zaufania do instytucji władzy przeprowadzanych przez Ośrodek Badania Opinii Publicznej armia z wynikiem ponad 80% (a jesienią 1981 roku ponad 90%) zajmowała stabilne pierwsze miejsce wśród organów podporządkowanych komunistom, co w ogólnym zestawieniu lokowało ją niewiele poniżej Kościoła katolickiego i „Solidarności”. Wiązało się to z kilkoma czynnikami.

Po pierwsze, miało to źródła we wspomnianym już tradycyjnym przywiązaniem Polaków do munduru żołnierskiego oraz orężnej walki o niepodległość, co Ludowe Wojsko Polskie bardzo skutecznie wykorzystywało w swojej propagandzie. Po drugie, armia było instytucją związaną ze znaczną częścią społeczeństwa – mężczyźni odbywali zasadniczą służbę wojskową, kobiety miały zaś w szeregach żołnierskich narzeczonych, braci i synów. Wojsko próbowało także budować swoją popularność na wsparciu dla gospodarki narodowej, wychowania, sportu czy kultury, co również było odbierane przez społeczeństwo w sposób pozytywny.

Po trzecie, trzeba zwrócić uwagę na problem specyficzny dla Polski Ludowej roku 1981: gwałtowny spadek autorytetu innych instytucji władzy. Upadek ekipy Gierka uruchomił w PZPR nurt rozliczeń, który odkrył przed społeczeństwem problem korupcji i przestępstw gospodarczych, w które zamieszani byli mniejsi i więksi prominenci. W połączeniu z demobilizacją szeregów partyjnych wywołaną pojawieniem się „Solidarności” sprawiało to, że komuniści „cywilni” mieli wyjątkowo małą siłę przebicia, podobnie jak administracja państwowa. Również w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych pojawiły się objawy kryzysu – bezpieka była uwikłana w politykę wewnątrzpartyjną, afery osłabiały pozycje kierownictwa, demokratyzacja systemu demobilizowała jego obrońców, dodatkowo zaś w Milicji Obywatelskiej istniała realna groźba powstania niezależnych związków zawodowych.

Na tym tle Ludowe Wojsko Polskie wydawało się silne i dobrze zorganizowane. Pamiętać należy, że siły zbrojne były w praktyce dość skutecznie odseparowane od normalnych relacji z cywilami, co wiązało się z niewiedzą społeczeństwa nt. przestępstw i nieprawidłowości w ich szeregach. Budowało to wizerunek uczciwych żołnierzy, kontrastujący z nieprawymi aparatczykami i urzędnikami. Dodatkowo zaś szeregów wojskowych nie dosięgła demobilizacja ideowo-polityczna oraz wszechobecny kryzys gospodarczy i marazm organizacyjny. Żołnierze kojarzyli się więc aparatczykom z ideowymi i dobrze zorganizowanymi wykonawcami rozkazów partii. Wojciech Jaruzelski wykorzystał to do zbudowania swojej pozycji jako przywódcy państwa.

Warta honorowa przed Grobem Nieznanego Żołnierza. Żołnierz w umundurowaniu piechoty II RP w hełmie wz. 31, za nim żołnierz w umundurowaniu brytyjskim z dystynkcjami Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, dalej żołnierze Kompanii Reprezentacyjnej WP. Przykład wykorzystania popularności Wojska Polskiego do nacjonalistycznej legitymizacji systemu komunistycznego. Obchody XL-lecia PRL podczas Narodowego Święta Odrodzenia Polski (22 Lipca) (fot. ze zbiorów Narodowego Archiwum Cyfrowego, sygn. Opis dla: 3/53/0/2/44)

Między „rewolucyjnym” a „narodowym”

Jeden z czołowych badaczy stanu wojennego, prof. Andrzej Paczkowski, zwraca uwagę, że trudno wskazać konkretny moment narodzin idei utworzenia kolegialnego ciała złożonego z wojskowych, które przejęłoby „zarządzanie” stanem wojennym. Dysponujemy jednak informacjami o tym, jak zmieniała się planowana nazwa tego organu. Początkowo, według relacji Mieczysława Rakowskiego, miała być to „Rada Wojskowo-Rewolucyjna”, jednak już 11 grudnia gen. broni Florian Siwicki mówił w rozmowie z dowódcą sił Układu Warszawskiego marsz. Wiktorem Kulikowem o „Wojskowo-Rewolucyjnej Radzie Ocalenia Ojczyzny”. Ostatecznie jednak, jak wiemy, stanęło na nazwie „Wojskowa Rada Ocalenia Narodowego”.

Gen. Florian Siwicki (fot. CC BY-SA 3.0)

Użyte słowa niosły za sobą istotny sens. Odniesienia do rewolucji były naturalną częścią oficjalnego języka komunistów, używaną jako poręczne narzędzie wartościowania pozytywnego. W sytuacji PRL w 1981 roku miało ono jeszcze jeden kontekst – jeśli działania „Solidarności” były dla władz „kontrrewolucją”, to ich postawa w naturalny sposób stawała się rewolucyjna. W końcu zaś chwycenie sterów państwa przez żołnierzy miało w sobie pewną obietnicę rewolucji, gdyż oczekiwać można było po nim wyjścia z kryzysu i pozytywnych zmian systemu. W końcu jednak „rewolucja” zniknęła, a wypchnęły ją odwołania do „Ojczyzny” i „Narodu”, co traktować należy jako kolejny krok w procesie tzw. nacjonalistycznej legitymizacji systemu komunistycznego – odwoływania się do treści patriotycznych i narodowych jako metody uprawomocniania swojej władzy.

W końcu ważną rolę odgrywało też hasło „ocalenia”. Podkreślało ono, że sytuacja PRL jest niezwykle trudna, a zdecydowane (i trudne) decyzje gen. Jaruzelskiego i jego współpracowników są po prostu jedyną metodą wyjścia z kryzysu. Sam generał mówił zresztą w swoim przemówieniu z 13 grudnia o tym, że „Ojczyzna nasza znalazła się nad przepaścią”. Wątek „ocalenia” był intensywnie eksploatowany w pierwszych tygodniach stanu wojennego, m.in. przez powstawanie Obywatelskich Komitetów Ocalenia Narodowego – namiastki ruchu społecznego poparcia dla WRON. Już jednak w 1982 roku „ocalenie” zastąpiono „odrodzeniem”, a więc procesem dłuższym i głębszym, podkreślonym przede wszystkim w nazwie nowej odsłony frontu narodowego, czyli Patriotycznego Ruchu Odrodzenia Narodowego.

Nie wiadomo też, kiedy tak naprawdę powołano WRON. W swoim słynnym przemówieniu Wojciech Jaruzelski ogłaszał, że „w dniu dzisiejszym ukonstytuowała się Wojskowa Rada Ocalenia Narodowego”. Zachowana w archiwach uchwała o utworzeniu tego ciała (podobnie jak oficjalny komunikat „Trybuny Ludu”) przekazywała informację, że grupa oficerów pod kierunkiem Jaruzelskiego powołała ją w nocy 12 grudnia z inicjatywy Rady Wojskowej MON – kolegialnego ciała doradczego ministra obrony narodowej, skupiającego najważniejszych dowódców i szefów instytucji centralnych. Źródła radzieckie miały wskazywać, że do pierwszego posiedzenia WRON doszło wczesnym popołudniem 13 grudnia. Andrzej Paczkowski zaznacza jednak, że informacje te są nieprecyzyjne – najprawdopodobniej żadnego spotkania powołującego ten organ władzy nie było, gdyż samą decyzję o uruchomieniu planu wprowadzenia stanu wojennego podjął premier-I sekretarz w gronie najbliższych doradców, a część członków WRON (m.in. gen. broni Tadeusz Tuczapski) dowiedziała się o tym, że znalazła się w tym ciele, już po ogłoszeniu jego rzekomego ukonstytuowania.

Warto zresztą zwrócić uwagę na sam fakt prawnego umocowania tego ciała, a właściwie jego braku – żadne przepisy dotyczące możliwości wprowadzenia stanu wojennego nie mówiły o tego typu organie, który miałby w praktyce zarządzać kluczowymi dla państwa sprawami. W kolejnych tygodniach, np. w czasie styczniowego posiedzenia sejmu „legalizującego” sytuację wprowadzoną 13 grudnia 1981 roku, w żaden sposób nie odnoszono się też do statusu prawnego WRON. Pokazuje to w pewnym sensie faktyczną rolę tego groźnie nazywającego się i wyglądającego gremium.

Posiedzenie Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego z 14 grudnia 1981 (fot. Archiwum Dokumentacji Mechanicznej, Wojskowa Agencja Fotograficzna, domena publiczna)

Żołnierze z WRON

Kim byli ludzie, którzy wraz z gen. Jaruzelskim – w tamtej chwili niemalże niekwestionowanym liderem PZPR i ludowego wojska – tworzyli WRON? Trzon tego grona tworzyli najważniejsi dowódcy sił zbrojnych PRL, trzygwiazdkowi generałowie będący głównymi współpracownikami ministra: Szef Sztabu Generalnego gen. broni Florian Siwicki (od 1983 roku następca Jaruzelskiego w MON), główny inspektor szkolenia (w czasie wojny: dowódca polskiego Frontu Nadmorskiego) gen. broni Eugeniusz Molczyk, główny inspektor obrony terytorialnej i sekretarz Komitetu Obrony Kraju gen. broni Tadeusz Tuczapski oraz dowódca Marynarki Wojennej adm. Ludwik Janczyszyn. Wszyscy oni należeli do pokolenia wojennych wychowanków LWP – w nim zdobyli pierwsze stopnie oficerskie, przeszli przez front, a w kolejnych latach zrobili szybką karierę, osiągając awanse generalskie. Warto przy tym dodać, że gen. Molczyk był w 1981 roku uznawany za zwolennika dogmatycznego nurtu w PZPR i kandydata tzw. betonu na stanowisko ministra obrony w wypadku rewolucji kadrowej. Rytuały systemu nakazywały jednak zacierać tego typu konflikty i pokazywać na zewnątrz jedność.

Grupę nie mniej wpływową tworzyli generałowie-ministrowie, którzy przed grudniem 1981 roku w ramach militaryzacji administracji państwowej weszli w skład rządu Wojciecha Jaruzelskiego. Byli to: minister spraw wewnętrznych, gen. dyw. Czesław Kiszczak (były szef wywiadu i kontrwywiadu wojskowego), minister administracji, gospodarki terenowej i ochrony środowiska gen. dyw. Tadeusz Hupałowski (były I zastępca Szefa Sztabu Generalnego) oraz minister górnictwa gen. dyw. Czesław Piotrowski (były dowódca Wojsk Inżynieryjnych). Zwłaszcza Kiszczak był zaufanym człowiekiem generała-premiera-I sekretarza, sprawującym nadzór nad służbami specjalnymi. Pod względem pozycji na pograniczu dwóch najważniejszych grup lokował się też gen. dyw. Józef Baryła – Szef Głównego Zarządu Politycznego WP, a więc zwierzchnik aparatu politycznego, partyjnego i propagandowego LWP.

Gen. Roman Paszkowski i gen. Tadeusz Tuczapski (po prawej)

Drugi szereg WRON tworzyli pozostali dowódcy rodzajów sił zbrojnych – dowódca Wojsk Lotniczych gen. dyw. Tadeusz Krepski oraz dowódca Wojsk Obrony Powietrznej Kraju gen. dyw. Longin Łozowicki – a także dowódcy okręgów wojskowych, czyli potencjalni dowódcy armii w czasie wojny: gen. dyw. Włodzimierz Oliwa (Warszawski OW), gen. dyw. Henryk Rapacewicz (Śląski OW) oraz gen. dyw. Józef Użycki (Pomorski OW). Wpływowymi postaciami zaplecza byli też gen. dyw. Zygmunt Zieliński (od 1968 roku szef Departamentu Kadr MON, odpowiedzialnego za politykę personalną w wojsku) oraz gen. bryg. Michał Janiszewski – „prawa ręka” Jaruzelskiego jako kierownik jego gabinetu w MON oraz Szef Urzędu Rady Ministrów.

Mirosław Hermaszewski w 1978 r.

Rolę figurantów, spełniających funkcję tła dla głównych autorów stanu wojennego, wypełniali oficerowie najniżsi stopniem i wywodzący się z dalszych szczebli hierarchii wojskowej. Gen. bryg. Jerzy Jarosz, dowódca 1 Warszawskiej Dywizji Zmechanizowanej im. Tadeusza Kościuszki, reprezentował najstarszy związek taktyczny LWP, a więc symboliczne „dobre tradycje” (osobiście był też pierwszym dowódcą Polskiej Wojskowej Jednostki Specjalnej na Bliskim Wschodzie, biorącej udział w misji pokojowej UNEF Organizacji Narodów Zjednoczonych w latach 70.). Płk Tadeusz Makarewicz był dowódcą Zgrupowania Jednostek Zabezpieczenia MON, a więc reprezentantem stołecznego garnizonu, płk Roman Leś był zaś założycielem powołanego kilka miesięcy wcześniej Związku Byłych Żołnierzy Zawodowych – organizacji skupiającej wojskowych emerytów, czyli jedną z ważnych grup poparcia stanu wojennego. Płk Kazimierz Garbacik jako szef Wojewódzkiego Sztabu Wojskowego w Łodzi reprezentował administrację wojskową, która w nowej sytuacji otrzymała dodatkowe zadania, dowódca 1 Mazowieckiej Brygady Wojsk Obrony Wewnętrznej ppłk Jerzy Włosiński służył zaś w jednostce formalnie zabezpieczającej działanie Komitetu Obrony Kraju.

Postacią powszechnie znaną był natomiast ppłk Mirosław Hermaszewski – pilot i uczestnik lotu kosmicznego Sojuz-30 w 1978 roku. Według relacji późniejszego generała został on członkiem WRON bez swojej wiedzy, gdyż przebywał wówczas na studiach w Związku Radzieckim, nie brał też faktycznego udział w pracach tego ciała. Jego udział w Radzie miał charakter ściśle propagandowy – „pierwszy Polak w kosmosie” stał się kilka lat wcześniej bohaterem zbiorowej wyobraźni, wykorzystano więc jego nazwisko do firmowania stanu wojennego.

Decyzje i konsultacje

Czym w praktyce zajmowała się Wojskowa Rada Ocalenia Narodowego? Gdyby traktować to ciało jako rzeczywisty organ decyzyjny, można by spodziewać się, że będzie ono działać w sposób czynny już od samego początku operacji wprowadzania stanu wojennego. Tymczasem pierwsze protokołowane posiedzenie Rady odbyło się dopiero drugiego dnia całej akcji, 14 grudnia 1981 roku. Członkowie WRON wraz z komisarzami wojskowymi w poszczególnych resortach dokonali wówczas przeglądu sytuacji i postawili zadania wojsku, administracji i organom gospodarczym. Dwa dni później generałowie orzekli, że nie może być powrotu do sytuacji sprzed 1980 roku, wobec czego nakazano przeprowadzenie przeglądu kadr administracji państwowej oraz usunięcie wskazanych przez Terenowe Grupy Operacyjne osób zajmujących kierownicze stanowiska i niewywiązujących się właściwie ze stawianych im zadań.

W kolejnych dniach wydawano kolejne komunikaty i rezolucje, w których podkreślano powagę sytuacji, chęć reformowania gospodarki i poprawy stanu państwa oraz stawiano zadania rządowi i poszczególnym ministerstwom. 20 grudnia 1981 roku WRON wydała apel do rolników, w którym odwoływała się do patriotyzmu i wzywała ich do stabilnej sprzedaży ich wytworów państwu, a tym samym kierowanie ich do gospodarki uspołecznionej. 24 grudnia gen. Jaruzelski jako Przewodniczący Rady wydał świąteczne posłanie do narodu, w którym raz jeszcze uzasadniał decyzję o wprowadzeniu stanu wojennego i obiecywał naprawę Rzeczypospolitej. 30 grudnia WRON wystąpiła do Sejmu o powołanie Trybunału Stanu, za pomocą którego można by rozliczyć i osądzić kierownictwo gierkowskie, przebywające od nocy z 12 na 13 grudnia w internowaniu.

Wojciech Jaruzelski w studiu telewizyjnym tuż przed ogłoszeniem informacji o wprowadzeniu stanu wojennego (fot. Wojskowa Agencja Fotograficzna, domena publiczna)

Charakterystycznym elementem oficjalnej działalności WRON w pierwszej połowie 1982 roku były spotkania z przedstawicielami różnych grup społecznych mające sprawiać wrażenie konsultacji z obywatelami. I tak 13 stycznia spotkano się z robotnikami, 4 lutego z rolnikami, a 11 marca z działaczami Obywatelskich Komitetów Ocalenia Narodowego. 23 czerwca 1982 roku generałowie zaprosili do siebie natomiast… kobiety polskie. Według oficjalnych relacji reprezentantki połowy społeczeństwa zapoznano z zagrożeniami pokoju na świecie, sytuacją wewnętrzną kraju i kwestiami „umacniania prawa i praworządności” oraz „problemami roli kobiety-matki w wychowaniu młodego pokolenia” (za tę część odpowiedzialny był Szef GZP WP, gen. dyw. Józef Baryła).

W czasie podsumowania gen. Jaruzelski powtórzył zgłoszony miesiąc wcześniej, przy okazji Dnia Matki, postulat wybudowania Pomnika Matki-Polki. Nawiązywał przy tym do heroiczno-patriotycznej wizji macierzyństwa: „Matki polskich żołnierzy zasługują szczególnie na pamięć i szacunek. Uczyły nas pierwszych polskich słów, wpajały wierność patriotycznym ideałom. A kiedy trzeba było chwycić za broń, pragnęły, ab ich syn »dobrze zasłużył się ojczyźnie«”. Już 8 marca 1983 roku generał w czasie wizyty w Łodzi ogłosił, że ów pomnik przybierze formę Szpitala Centrum Zdrowia Matki Polki, zlokalizowanego właśnie w tym mieście.

Instytut „Centrum Zdrowia Matki Polki” w Łodzi otwarty w 1988 r. (fot. Konrad Strzelecki, CC BY-SA 3.0)

Do końca stanu wojennego WRON spotykała się zwykle raz na miesiąc, wciąż ogłaszając rezolucje i wydając polecenia i zalecenia organom państwowym. W praktyce jednak działanie tego ciała coraz bardziej schodziło na dalszy plan. Na pierwszej linii „socjalistycznej odnowy” znalazł się rząd realizujący reformę gospodarczą, Patriotyczny Ruch Odrodzenia Narodowego, który próbował zdobyć poparcie społeczne dla ekipy gen. Jaruzelskiego, oraz oczywiście Ministerstwo Spraw Wewnętrznych ścierające się z opozycją.

Władza realna

W praktycznej działalności okazało się, że generalsko-pułkownikowskie grono skupione w Wojskowej Radzie Ocalenia Narodowego samo w sobie nie dysponuje konkretną władzą i nie podejmuje właściwych decyzji. Zmiany w funkcjonowania państwa wprowadzone wraz z ogłoszeniem stanu wojennego były realizowane przez komisarzy wojskowych (oficerów), którzy zostali przydzieleni do urzędów, władz terenowych do szczebla dzielnicy i gminy oraz części istotnych z perspektywy państwa zakładów pracy. Wywodzili się oni w znacznym stopniu z Terenowych Grup Operacyjnych – powołanych jesienią 1981 roku zespołów wojskowych kontrolujących i wspierających działania władz najpierw w Polsce „gminno-powiatowej”, następnie zaś w miastach i miejscach pracy.

Czesław Kiszczak (fot. ze zbiorów Instytutu Pamięci Narodowej)

Łącznie powołano ok. 2 tys. komisarzy wojskowych, którym przydzielono do pomocy ok. 5 tys. żołnierzy. Całość podporządkowano Komitetowi Obrony Kraju – utworzonemu w 1959 roku (i usankcjonowanemu ustawowo w 1967 roku) organowi Rady Ministrów odpowiedzialnemu za koordynację całości spraw obronnych państwa. Na jego czele stał premier, a w jego skład wchodzili najważniejsi ministrowie oraz m.in. I sekretarz KC PZPR. KOK w razie wybuchu wojny miał stać się głównym ośrodkiem władzy, a w sytuacji zaistniałej po 13 grudnia 1981 roku był swoistym „nadrządem” próbującym trzymać twardą ręką całość spraw państwowych. Komisarze wojskowi zostali wyposażeni w specjalne pełnomocnictwa kontrolne i decyzyjne, zwłaszcza w odniesieniu do zwalniania osób zajmujących stanowiska kierownicze, które źle wykonywały swoje obowiązki.

Wciąż funkcjonowała też Rada Ministrów oraz Biuro Polityczne KC PZPR – w systemie komunistycznym najważniejsza instancja władzy państwowo-partyjnej. W praktyce jednak Biuro zostało zmarginalizowane, a obok niego powołano nieformalne ciało, nazywane (co przekazał w swoich zapiskach Mieczysław Rakowski) „dyrektoriatem”. W jego skład obok Jaruzelskiego weszli trzej wicepremierzy (Rakowski, Janusz Obodowski i Andrzej Jedynak), szef MON gen. broni Florian Siwicki, szef MSW gen. dyw. Czesław Kiszczak oraz trzej przedstawiciele PZPR, członkowie Biura Politycznego i Sekretariatu: Kazimierz Barcikowski, Mirosław Milewski i Stefan Olszowski. W posiedzeniach miał uczestniczyć też odpowiedzialny w KC za sprawy gospodarcze Marian Woźniak oraz zaufany Jaruzelskiego, gen. bryg. Michał Janiszewski. Ciało to omawiało najważniejsze sprawy polityczne, pełniąc rolę „sztabu przybocznego” przy „pierwszym”.

W praktyce bowiem sytuacja polityczna w PRL ułożyła się w taki sposób, że większość realnej władzy znalazła się w ręku jednej osoby – gen. armii Wojciecha Jaruzelskiego. Był on I sekretarzem KC PZPR, premierem, ministrem obrony narodowej, przewodniczącym KOK oraz WRON, co zdaniem historyków sprawiało, że otrzymał on największy jednoosobowy zakres władzy od czasów Bolesława Bieruta. To „pierwszy” podjął w gronie współpracowników decyzję o wprowadzeniu stanu wojennego, to on też miał decydujący głos w najważniejszych sprawach. Różne istniejące formalnie i nieformalnie ciała były zaś tylko fasadami, bądź „ciałami doradczymi” (mówiąc językiem wojskowym: sztabami) generała-premiera-I sekretarza.

„WRON-a Orła nie pokona”

Niefortunny skrót nazwy Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego okazał się prezentem dla opozycyjnej i społecznej satyry – mało sympatyczny i mroczny ptak stał się symbolem władzy wojskowych oraz antagonistą „Solidarności”, która w tej sytuacji stawać mogła się Orłem Białym. W połączeniu zaś z prostym do skarykaturowania wizerunkiem gen. Jaruzelskiego „WRON-a” stała się obowiązkowym punktem ulotek, rysunków i różnych innych przejawów graficznej „działalności antypaństwowej”.

„WRON-a, WRON-a über alles” – karykatura z czasu stanu wojennego (rys. Maciej Miezian)

Rada kojarzyła się też Polakom z juntą – typowym dla Ameryki Południowej ciałem złożonym z oficerów i przejmującym władzę w wyniku wojskowego zamachu stanu. Propaganda komunistyczna często mówiła o wspieranych przez CIA juntach w kontekście „imperialistycznej polityki” amerykańskiej na Zachodniej Półkuli, zwłaszcza w odniesieniu do obalenia chilijskiego prezydenta Salvadora Allende przez gen. Augusto Pinocheta w 1973 roku. Na murach miast polskich po 13 grudnia 1981 roku miał pojawiać się napis „junta juje” (w języku hiszpańskim „ju” odczytuje się jako „hu”), łączące odległe od siebie geograficznie i (przynajmniej na pierwszy rzut oka) światopoglądowo dyktatury.

Wojskowa Rada Ocalenia Narodowego była instytucją fasadową, która w chwili wprowadzenia stanu wojennego miała odegrać rolę psychologiczną – zasłonić partię komunistyczną, pokazać powagę sytuacji kraju i potęgę strony rządowej oraz zastraszyć społeczeństwo. Nie miała ona przy tym żadnej realnej władzy – należeli do niej ludzie albo posiadający ją z racji innych stanowisk, albo figuranci wypełniający zadania propagandowe. Po transformacji ustrojowej jej członkom próbowano stawiać zarzuty karne, co doprowadziło w 2012 i 2013 roku do wyroku sądowego uznającego WRON za „grupę przestępczą o charakterze zbrojnym”, złożoną z ludzi zajmujących najwyższe stanowiska państwowe (generałów Jaruzelskiego, Siwickiego, Kiszczaka i Tuczapskiego).

Na tej podstawie wyrok skazujący w zawieszeniu usłyszał jedynie były minister spraw wewnętrznych (resztę postępowań zawieszono z powodu śmierci lub złego stanu zdrowia podsądnych). W 2018 roku rząd Prawa i Sprawiedliwości podjął próbę przeprowadzenia ustawy degradacyjnej wobec żołnierzy, którzy w okresie PRL sprzeniewierzyli się polskiej racji stanu. Akt ten obejmował także członków WRON. Ostatecznie jednak została ona zawetowana przez Prezydenta Andrzeja Dudę. Osądzenie działalności Rady w naturalny sposób zostało więc pozostawione historykom.

Bibliografia

  • Przemysław Gasztold, Towarzysze z betonu. Dogmatyzm w PZPR 1980-1990, Instytut Pamięci Naukowej, Warszawa 2019.
  • Padraic Kenney, Pojęcie „Matki Polki” w języku opozycji i władzy, [w:] Komunizm: ideologia, system, ludzie, pod red. Tomasza Szaroty, Neriton–Instytut Historii PAN, Warszawa 2001, s. 338–351.
  • Lech Kowalski, Komitet Obrony Kraju (MON – PZPR – MSW), Wydawnictwo Naukowe Semper, Warszawa 2011.
  • Kraj – kronika 1982, „Wojsko Ludowe”, 1982, nr 12, s. 12–35.
  • Andrew Michta, Red Eagle. The army in Polish politics 1944–1988, Hoover Institution Press, Stanford 1990.
  • Andrzej Paczkowski, Droga do „mniejszego zła”. Strategia i taktyka obozu władzy (lipiec 1980–styczeń 1982), Wydawnictwo Literackie, Kraków 2002.
  • Tenże, Wojna polsko-jaruzelska. Stan wojenny w Polsce 13 XII 1981–22 VII 1983, Prószyński i S-ka, Warszawa 2007.
Tomasz Leszkowicz
Historyk, absolwent Uniwersytetu Warszawskiego. W 2019 r. obronił w IH PAN pracę doktorską pt. „Ludowe Wojsko Polskie jako instytucja polityki pamięci historycznej (1956–1981)”. Naukowo zajmuje się dziejami Sił Zbrojnych PRL. Interesuje go społeczno-polityczna historia wojska, tematyka propagandy oraz pamięci zbiorowej i jej kształtowania. Popularyzator historii, od kilkunastu lat związany z portalem Histmag.org (2014–2017 redaktor naczelny). Autor artykułów w czołowych czasopismach popularyzujących historię.

1 KOMENTARZ

Skomentuj. Jesteśmy ciekawi Twojej opinii!