Wrota Europy. Zrozumieć Ukrainę – kolejna już na naszym rynku książka Serhiia Plokhy’ego (w polskiej transkrypcji Serhij Płochij) – ukazała się na polskim rynku wydawniczym w 2022 roku. Roku, w którym w Ukrainie zaczęła się wojna – chciałoby się machinalnie dopisać, jednak byłoby to nieuprawnionym uproszczeniem, bo Ukraina broni swojej niepodległości już od niemal dekady, od kiedy w 2014 roku Rosja anektowała Krym, a w Donbasie powołała dwa quasi-państewka. Rok po tych wydarzeniach ukazało się oryginalne amerykańskie wydanie Wrót Europy.
Serhii Plokhy – historyk od lat związany z ukraińskimi emigracyjnymi placówkami naukowymi, obecnie zaś szefujący Ukraińskiemu Instytutowi Badawczemu na Uniwersytecie Harvarda – przedłożył zachodniemu czytelnikowi kompletną syntezę dziejów Ukrainy. Obejmuje ona historię naszego wschodniego sąsiada od czasów najdawniejszych aż do okresu niemal bezpośrednio poprzedzającego wybuch wojny na pełną skalę. Dobrze się stało, że książka ta trafia do polskiego czytelnika. Choć o Ukrainie i jej mieszkańcach wiemy coraz więcej, a stosunki polsko-ukraińskie nigdy chyba nie były tak dobre, to właśnie zaszłości historyczne do niedawna dzieliły nas najboleśniej. Nic nie pomoże w utrzymaniu tej przyjaźni po zwycięstwie Ukrainy bardziej niż głębokie rozumienie jej historii – sine ira et studio.
Serhii Plokhy znany jest polskiemu czytelnikowi z kilku pozycji. Dotychczas w Polsce ukazały się: Ostatnie Imperium. Historia upadku Związku Sowieckiego, Kwestia Rosyjska. Jak budowano naród i imperium, Czarnobyl. Historia Katastrofy nuklearnej oraz Most nad piekłem. Amerykańskie bombowce nad polskim niebem. Ten wybitny specjalista ma jednak w dorobku znacznie więcej pozycji. O historii Europy Wschodniej pisze dużo i często. Możliwe, że właśnie z tego tempa wynikają pewne uproszczenia i drobne nieścisłości, niewątpliwie jednak jego wiedza, erudycja i lekkie pióro stanowią wystarczającą rekomendację do lektury. Wrota Europy to najnowsze z dostępnych w Polsce całościowych opracowań dziejów Ukrainy. Na tle starszych pozycji – autorów takich jak Władysław Serczyk, Andrzej Chojnowski, Jan Jacek Bruski, Natalia Jakowenko, Jarosław Hrycak czy Paul Magocsi – wyróżnia się ono przynajmniej trzema cechami.
![]() | Tytuł: Wrota Europy. Zrozumieć Ukrainę Autor: Serhii Plokhy Wydawnictwo: Znak Horyzont Rok wydania: 2022 Liczba stron: 512 |
Po pierwsze, Plokhy – w przeciwieństwie do wyżej wymienionych uczonych – zrezygnował z omawiania historii poszczególnych regionów Ukrainy w ramach odrębnych rozdziałów. Do tej pory typowym rozwiązaniem było oddzielne przyglądanie się dziejom ukraińskich ziem etnicznych, które po rozbiorach Rzeczpospolitej Obojga Narodów weszły w skład Imperium Romanowów oraz monarchii Habsburgów. Analogiczne podejście funkcjonowało w odniesieniu do ziem ukraińskich, które po 1918 roku znalazły się w II RP i tych, które stały się częścią ZSRR. Plokhy natomiast omawia je wspólnie. Pozwala mu to wnikliwiej porównać strategie emancypacji kulturowej stosowane przez narodowo zorientowaną inteligencję ukraińską rozdzieloną granicami państwowymi oraz dogłębniej naświetlić przyczyny nawiązywania wzajemnych kontaktów pomiędzy jej przedstawicielami. Takie ujęcie nie niweluje historycznych korzeni zróżnicowania regionalnego Ukrainy, ale zmienia optykę jej dziejów. Po lekturze Plokhy’ego współczesna Ukraina nie będzie się jawić jako konglomerat postimperialnych prowincji, ale podmiot, który mówi o sobie własnym głosem.
Po drugie, synteza dziejów Ukrainy autorstwa Plokhy’ego, w większym stopniu niż jej poprzedniczki, jest opowieścią inkluzywną. Przejawia się to na kilku płaszczyznach. Przede wszystkim na poziomie bohaterów – oprócz etnicznych Ukraińców twórcami ukraińskiej historii są u Plokhy’ego także przedstawiciele innych narodów. Ich interesy, ambicje, i zmagania stanowią składową dziejów Ukrainy, a kształt współczesnego ukraińskiego narodu politycznego jest wynikiem historycznych relacji, w jakie wchodzili Ukraińcy przede wszystkim z Polakami, Żydami, Rosjanami i Tatarami.
Narracja Plokhy’ego jest też ogólnie bardziej nasycona postaciami: poza książętami, hetmanami, działaczami politycznymi i religijnymi na kartach książki szeroko obecni są ludzie kultury i biznesu. Dzięki temu do międzynarodowego obiegu wiedzy o Ukrainie wchodzą nowe nazwiska, jak chociażby Płatona Symyrenki i Łazara Brodskiego – XIX-wiecznych przedsiębiorców i mecenasów – czy Heorhija Narbuta – żyjącego na przełomie XIX i XX wieku grafika, założyciela Ukraińskiej Akademii Sztuk Pięknych i autora projektu ukraińskiego herbu.
Inkluzywność tekstu Plokhy’ego odnosi się też do płaszczyzn, na których prowadzi on swoją analizę. W obrębie zainteresowania autora pozostają bowiem nie tylko polityka i wojny, ale też szereg kwestii gospodarczych. Po raz pierwszy do całościowej historii Ukrainy włączona została kluczowa sylwetka w historii regionalnej Donieckiego Zagłębia Przemysłowego – walijskiego przemysłowca, założyciela Juzówki – późniejszego Doniecka – Johna Hughesa. Taka perspektywa pozwala zobaczyć przeszłość Ukrainy z całą różnorodnością zjawisk i procesów zachodzących na jej terytorium na przestrzeni dziejów.
Po trzecie, Wrota Europy Plokhy’ego wyróżnia język. Jest to język pracy naukowej, który pozostaje jednocześnie przystępny dla szerokiego grona odbiorców. Przy wielowątkowej narracji, obejmującej tysiące lat historii szerokiego obszaru geograficznego, wywód Plokhy’ego nie traci klarowności. Jego styl jest bardzo nowoczesny, a przy opisywaniu różnych zjawisk historycznych autor często posługuje się współczesnymi analogiami. Dla przykładu: reakcja Zachodu na krwawe stłumienie powstania styczniowego, kiedy to rząd francuski przekonał bankiera Jamesa Mayera Rothschilda do wstrzymania linii kredytowych, z których Rosja finansowała rozwój kolei, jest obrazowo przyrównana do aktualnych sankcji gospodarczych. Oczywiście, posiadanie pewnej bazowej wiedzy na temat historii regionu ułatwi lekturę Wrót Europy, ale z powodzeniem może po tę książkę sięgnąć także czytelnik zupełnie nieobeznany w tej dziedzinie. To, że tak dobrze się ją czyta, zawdzięczamy zapewne również tłumaczowi.
Omawiana synteza to ponad pięćset stron lektury. Ponadto autor zadbał o kalendarium historyczne, w którym daty najważniejszych wydarzeń z historii Ukrainy zostały ukazane na tle chronologii dziejów powszechnych. W charakterze dodatków uzupełniających zamieszczono również zestawienie najważniejszych postaci historycznych, które odegrały ważną rolę w dziejach Ukrainy, słowniczek pojęć oraz obszerny wykaz anglojęzycznej literatury uzupełniającej. Książka zasadniczo nie zawiera warstwy ilustracyjnej. Wyjątek stanowi dziesięć map, na których zaznaczono zmiany granic politycznych i osadnictwa zachodzące w obrębie terytorium współczesnego państwa ukraińskiego od powstania kolonii greckich na północnym wybrzeżu Morza Czarnego w I tysiącleciu p.n.e. do trwającej aktualnie wojny rosyjsko-ukraińskiej.
Dokładnie połowa obszernego tekstu Wrót Europy dotyczy XX wieku. Klucz do zrozumienia tych proporcji tkwi prawdopodobnie w podtytule: Zrozumieć Ukrainę. Z deklaracji złożonej przez autora we wstępie wynika, że celem jego pracy było wyjaśnienie „genezy współczesnego ukraińskiego państwa i narodu politycznego”. Po obu stronach Dniepru ukraiński ruch narodowy wchodzi w decydującą fazę rozwoju po 1900 roku – dzieje się to wraz z wyrażonym implicite postulatem utworzenia niepodległego państwa. Na XX wiek przypadają brzemienne dla losów ukraińskich ziem etnicznych i kształtu granic Ukraińskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej dwie wojny światowe. Wreszcie, pod koniec XX wieku materializuje się idea ukraińskiej niepodległości.
Piszącemu o XX wieku Plokhy’emu bliskie jest podejście do tematu w duchu krytycznego rozliczenia z przeszłością. W literaturze anglojęzycznej określa się je jako coming to terms with a dark past, które trafnie oddaje niemożność wymazania ciemnych kart z historii ojczystej. Wrota Europy nie przemilczają ani fali pogromów żydowskich, jaka przetoczyła się przez Naddnieprze w okolicach rewolucji 1905 roku, ani tej, której dopuściło się wojsko petlurowskie w okresie ukraińskiej rewolucji narodowej. Metody operacyjne Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów w II RP kwalifikowane są wprost jako terroryzm.
Lojalność ukraińskich kadr partyjnych wobec Stalina w okresie kolektywizacji i Wielkiego Głodu – jedna z najbardziej bolesnych i podjętych stosunkowo niedawno kwestii rozliczeniowych wewnątrz ukraińskiego społeczeństwa – nie jest tuszowana. Podobnie nie przemilcza Plokhy wątków kolaboracji ukraińskich formacji wojskowych z III Rzeszą, udziału lokalnej policji w Holokauście na ziemiach Ukrainy, szmalcownictwa, przejmowania majątków pożydowskich czy też biernej postawy części społeczeństwa wobec Zagłady. Niezwykle ważka dla polskiego czytelnika kwestia Wołynia mieści się w ramach interpretacyjnych tzw. symetrii win.
Rozliczanie Ukraińców z przeszłości jest dziś moralnie bardzo trudne. Wszyscy zdajemy się też ulegać pokusie przedstawienia rzeczywistości po 1991 roku jako lepszej niż była w istocie. Robimy to intuicyjnie, bo potrzebujemy większego kontrastu dla Rosji, która rozpętała największą od 1945 roku wojnę w Europie. Sama pół świadomie ściszam głos na zajęciach ze studentami, kiedy mówię o Ukrainie w przedłużającym się okresie transformacji polityczno-ustrojowej, że było to skorumpowane państwo. Tej pokusie ulega też Plokhy, kiedy w przedmowie do Wrót Europy pisze: „W odróżnieniu od swoich wschodniosłowiańskich sąsiadów Rosji i Białorusi, Ukraina zachowała demokratyczne standardy w burzliwych latach postsowieckiej transformacji i zorientowała się na Zachód w aspiracjach geopolitycznych oraz wartościach społecznych i kulturowych” (s. 19).
Trudno to obronić, jeśli weźmie się pod uwagę, że w 2000 roku w podkijowskim lesie znaleziono ciało Heorhija Gongadzego – dziennikarza, który tropił skandale korupcyjne w otoczeniu prezydenta Łeonida Kuczmy. Ciało było pozbawione głowy. W dalszych partiach książki Plokhy wprawdzie opisuje tę sprawę, ale zupełnie pomija np. kwestię bezkarności struktur siłowych. Tymczasem sprzeciw wobec ich brutalności i bezkarności łączył uczestników Euromajdanu bardziej niż pogląd o europejskim przeznaczeniu Ukrainy. Z drugiej strony, od czasu Rewolucji Godności Ukraina zmienia się na tak wielu poziomach i w takim tempie, że wykładnia jej dziejów, na które nikt już nie patrzy z perspektywy Fukuyamowskiego końca historii, może nas jeszcze zaskoczyć.
Należy podkreślić, że polskie wydanie Wrót Europy zostało bardzo starannie przygotowane do druku. Dotyczy to w szczególności fragmentów poświęconych historii XVI i XVII wieku, a częściowo także okresów wcześniejszych i stosunków polsko-radzieckich. Wiele stwierdzeń autora zostało uszczegółowionych, a niekiedy sprostowanych, uzupełniono także odsyłacze źródłowe do cytatów. Przykładowo, gdyby nie czujne oko redaktora merytorycznego, zostałby czytelnik z przekazem, w myśl którego kozacy zostali w Rzeczpospolitej Obojga Narodów uznani za odrębny stan społeczny (sic!), podczas gdy w istocie Ordynacja wojska zaporoskiego z 1638 roku przyznała ograniczone swobody zaledwie 6 tysiącom kozaków rejestrowych, a resztę nakazała traktować „jak w chłopy obrócone pospólstwo” (s. 124).
Wszelako pewnych potknięć nie udało się uniknąć. Podejmując decyzje co do siedziby wielkiego księcia Andrzej Bogolubski nie faworyzował Włodzimierza na niekorzyść Klaźmy (s. 76), ale Włodzimierz nad Klaźmą na niekorzyść Kijowa. Wołodymyr Wynnyczenko nigdy nie był przewodniczącym Ukraińskiej Centralnej Rady (np. s. 277–278) – funkcję te pełnił od początku do końca istnienia tego ciała Mychajło Hruszewski. Wynnyczenko był przewodniczącym Sekretariatu Generalnego Ukraińskiej Centralnej Rady, a to jest różnica jak pomiędzy prezydentem i premierem. W 1972 roku nie było już Prezydium KC KPZR, na fali zwalczania „chruszczowowskiego woluntaryzmu” przywrócono bowiem pochodzącą z czasów stalinowskich nazwę Biuro Polityczne (s. 384). Nie ma już w Ukrainie miast o nazwie Dnieprodzierżyńsk i Dniepropietrowsk (s. 237–238). Na mocy ustaw dekomunizacyjnych z 2015 roku zostały one przemianowane na Kamieńskie i Dniepr. O tej ostatniej zmianie mowa jest w dalszych partiach tekstu (s. 436). Nie sposób przypisać tych omyłek autorowi książki, one musiały powstać na styku pracy tłumacza i opiekuna merytorycznego, zresztą w starszym wobec polskiego wydaniu ukraińskim nie występują. Nie zmienia to faktu, że czytelnik, szczególnie ten, któremu nieobce jest rzemiosło edytorstwa naukowego, doceni ogrom pracy włożonej w przygotowanie niniejszej publikacji.
Wrota Europy udowadniają czytelnikowi, jak bardzo przeszłość jest obecna w teraźniejszości. Serhii Plokhy uwypukla tę obecność, nie tylko wskazując materialne ślady dziedzictwa historycznego w przestrzeni publicznej Ukrainy, ale także zwracając uwagę na współczesny kontekst historycznych sporów i ich oddziaływanie na bieżącą politykę, relacje Ukraińców z sąsiadami i ich wewnątrznarodowe dyskusje. Po Rewolucji Godności Ukraińcy dokonali pierwszego w historii nieodległego państwa ukraińskiego tak poważnego przewartościowania kanonu bohaterów narodowych. Znalazło to swój wyraz zarówno na płaszczyźnie prawnej, we wspominanych ustawach dekomunizacyjnych, jak i w oddolnej ożywionej debacie na temat przeszłości.
Badania socjologiczne rejestrują, że po 2013 roku Ukrainki i Ukraińcy zaczęli żywo interesować się historią swego kraju na poziomie ogólnonarodowym, regionalnym, lokalnym i rodzinnym. Wielu deklaruje, że „historia dzieje się na ich oczach”. Agresja Rosji na Ukrainę spowodowała też wzrost zainteresowania historią napadniętego kraju poza jej granicami. Omawiana książka ze wszech miar służy zaspokojeniu tej ciekawości, gdyż Plokhy – wierny warsztatowi profesjonalnego historyka – ani nie korzysta z marketingu chwili, ani nie pisze historii rewanżystowskiej. Jego pisarstwo, metodologicznie wyraźnie osadzone w nurcie etnosymbolizmu, wyciąga historię Ukrainy z imperialnego cienia Rosji, ale nie zastępuje jednych mitów drugimi.
Od redaktora polskiego wydania
Jako redaktor merytoryczny polskiego wydania „Wrót Europy”, a zarazem redaktor naczelny „Hrabiego Tytusa”, mam rzadką możliwość krótkiego odniesienia się do uchybień wskazanych przez Recenzentkę, której dziękuję za zgodę na zamieszczenie tego komentarza. Mam nadzieję, że Czytelnicy wybaczą mi tę odrobinę prywaty.
Przede wszystkim muszę zaznaczyć, że edycja opublikowana na polskim rynku jest przekładem z języka angielskiego, nie zaś ukraińskiego, a tłumaczenie i redakcja zostały ukończone jeszcze w 2016 roku. W edycji, która posłużyła za podstawę przekładu, sam autor pisał o Dnieprodzierżyńsku oraz Dniepropietrowsku jako dzisiejszych nazwach Kamieńskiego i Dniepra (nie mógł wszak znać przyszłości), oboje zaś z tłumaczem przeoczyliśmy świeżą wówczas decyzję ustawy dekomunizacyjnej. Informacje na ten temat musiały zostać dodane do polskiego wydania jako aktualizacja przed publikacją w 2022 roku, ale nie była ona konsultowana ze mną jako redaktorem.
Za niedopatrzenie dotyczące zmiany nazwy wspomnianych miast, oczywiście, gorąco przepraszam, podobnie jak za powstałe w czasie tłumaczenia i przegapione przeze mnie błędy dotyczące przemianowania Prezydium KC KPZR na Biuro Polityczne oraz funkcji pełnionych przez Wołodymyra Wynnyczenkę.
Na koniec chciałbym zaznaczyć, że w wersji tekstu, którą przekazałem wydawnictwu, książę Bogolubski faworyzował jeszcze Włodzimierz nad Klaźmą względem Kijowa, zatem błąd w tym miejscu pojawić się musiał na etapie redakcji językowej lub korekty.