Po kilkunastu latach wędrówki po Poznaniu oficjalnie otwarto Muzeum im. Mielżyńskich, skarbnicę narodowych pamiątek w zaborze pruskim. Choć posiadało już ono własną siedzibę, nie oznaczało to końca problemów, z jakimi musiała mierzyć się ta instytucja, mogąca liczyć jedynie na społeczne wsparcie.

August Cieszkowski, trzykrotny prezes PTPN (rys. i lit. Maksymilian Fajans, il. ze zbiorów Biblioteki Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy, sygn. E 12 365)

Członkowie Towarzystwa Przyjaciół Nauk mogli czuć wielką satysfakcję, gdy w 1882 roku świętowali 25-lecie organizacji powstałej dla pielęgnowania nauk i umiejętności w języku polskim. Pierwsze ćwierćwiecze istnienia wieńczyli zakończeniem prac nad elegancką kamienicą, będącą od teraz miejscem ich prac i schronieniem dla muzealnej kolekcji, którą wreszcie można było pokazać nie tylko naukowcom, ale wszystkim zainteresowanym, mieszkańcom miast i wsi. Rozpoczynał się kolejny rozdział w życiu Towarzystwa.

Muzeum już otwarte!

Z pewnością dumę czuł sekretarz generalny instytucji Wawrzyniec Engeström, który pisał: „dom wspaniały frontowy pod dachem już stoi w miejscu ubogiej budy, jaką zastałem […] Muzeum narodowe – galerya artystów polskich już wykończona i uporządkowana zupełnie, katalog wydrukowany – dary nawet nam płyną wspaniale chociaż nie wszędzie”. Nowe muzeum to „jedyny u nas przybytek dzieł naukowych, sztuk pięknych i zabytków starożytnych oraz drogich pamiątek lepszej przeszłości”.

Jako pierwsza otwarta została „Galeria artystów i rzeczy polskich”. Zamierzeniem pomysłodawców było ukazanie „historycznego rozwoju malarstwa polskiego od czasów Stanisława Augusta aż do rozkwitu naszej dzisiejszej sztuki”. A oglądać było co i wizytujący muzeum to doceniali. Jak odnotowano: „goście zwiedzający dość licznie tę galerię oddają zasłużone pochwały podjętej w tej mierze pracy”. Do obejrzenia zebranych dzieł sztuki zachęcał znajomych filozof August Cieszkowski, trzykrotny prezes Towarzystwa, w swojej korespondencji.

Muzeum im. Mielżyńskich, tak jak i całe miasto, nie zyskało jednak sympatii odwiedzającego Poznań w 1890 roku Stanisława Wyspiańskiego. Pisał w jednym z listów:

żal bierze, jak mało jest rzeczy godnych uwagi w mieście – byłem w muzeum polskiem. Są parę sal z obrazami włoskiemi różnego kalibru, a polskie portrety kasztelanów wiszą w sieni, (już mi się to nie podobało), – dalej inna część tego samego gmachu: na dole muzeum archeologiczne, […] zamknięte – pierwsze piętro sala posiedzeń! – drugie zbiór rysuneczków i kopii, i widoczków taki, że gdybym ja zaczął zbierać, tobym poważniejszy zbiór sobie złożył […] – potem duża sala (nazywa się galerią obrazów) – parę portretów z XVIII w., popiersia od Kraszewskiego do Szujskiego – wnętrza kościołów […] – wiele małej wartości malowidełek […] Podczas godzinnego pobytu w muzeum słyszałem z 50 razy wymienione nazwisko hr. Engestroma, trochę niemieckiego szwargotu i narzekania na Niemców ze strony służby i niedzielnych gości. W ogóle tu jest bieda i wielka bieda, ze wszystkiem i we wszystkiem […] Gdyby nie to, żem w hotelu (nie poznawszy wprzód miasta) z góry zapłacił do 4ego, tobym już mógł wyjechać dalej stąd.

Stanisław Wyspiański – autoportret z 1903 r. (ze zbiorów Muzeum Narodowego w Krakowie nr inw. MNK III-r.a-12544)

„Chodząca encyklopedia”, czyli era Erzepkiego

Bolesław Erzepki (fot. ze zbiorów PTPN, sygn. F 26/14)

Mimo negatywnej opinii galicyjskiego gościa muzeum było odwiedzane, a co ważne, wciąż przekazywano mu nowe dary. Płynęły one od kolekcjonerów, artystów i zwykłych obywateli, o czym świadczy księga darów zapoczątkowana przez Engeströma 1 listopada 1881 roku, prowadzona później przez Bolesława Erzepkiego, który w 1885 roku został nowym konserwatorem zbiorów Towarzystwa. Był to młody – wówczas 33-letni – wykształcony we Wrocławiu historyk kultury, który interesował się językiem, ojczystą literaturą i archeologią. Już podczas studiów współpracował z Towarzystwem, przekazując instytucji obiekty archeologiczne pochodzące z prowadzonych przez niego podczas wakacji wykopalisk. Relacje z tych prac zamieszczał w lokalnej prasie.

Dzięki Erzepkiemu wzmogła się działalność naukowa Muzeum, toczyły się prace porządkowe i katalogowanie obiektów. Spisano m.in. wszystkie monety i medale polskie, dla działu archeologicznego założono księgę inwentarzową i katalog kartkowy miejscowości, z których pochodziły poszczególne zabytki. Wciąż przypominał o konieczności wzbogacania zbiorów, jeżdżąc po Wielkopolsce i nawiązując kontakty z ziemianami i kapłanami. Pozyskał dla Muzeum kolekcje archeologiczne Władysława Jażdżewskiego, jednego z pionierów badań archeologicznych w Wielkopolsce, redaktora „Roczników” Towarzystwa, inicjatora i kierownika sekcji archeologicznej (później Wydziału Archeologicznego) i wiceprezesa Towarzystwa, oraz hr. Zbigniewa Węsierskiego-Kwileckiego z Zakrzewa, których zbiory wyróżnione zostały na ekspozycji. Dzięki swojej działalności Erzepki stał się jedną z najpopularniejszych postaci w regionie na przełomie XIX i XX wieku.

Pomagał on wszystkim, którzy prowadzili badania i w poszukiwaniu materiałów do swoich prac trafiali do Towarzystwa. Był dostępny o każdej godzinie aż do późnego wieczora – poza porankami, bo rannym ptaszkiem nie był. Dzięki fenomenalnej pamięci zyskał sobie miano „chodzącej encyklopedii”. Chętnie też oprowadzał gości po wystawach. Był świetnym przewodnikiem, „który umiał niezmiernie ciekawe rzeczy opowiadać”. Swoją funkcję pełnił przez niemal 30 lat.

Problemów lokalowych ciąg dalszy

Roger Sławski (fot. ze zbiorów PTPN, sygn. F 26/41)

Apele Erzepkiego i innych członków Towarzystwa o przekazywanie obiektów do muzealnej kolekcji trafiały na podatny grunt, w rezultacie jednak bardzo szybko skończyło się miejsce dostępne w magazynach i na ekspozycji. Przewidywał to już w 1881 roku Engeström. Informował Kraszewskiego, że „przemyśliwa sposób zakupu sąsiedniej działki, ponieważ niedługo będzie za ciasno”.

Do pomysłu rozbudowy siedziby powrócono ostatecznie pod koniec XIX wieku. Przez dwa lata zebrano 20 tys. marek. Taką samą kwotę ofiarował abp Florian Stablewski, a kolejne 100 tys. przekazał kupiec i finansista Roman Plewkiewicz. Plany wykonał Roger Sławski – młody poznański architekt i członek PTPN – który zrzekł się honorarium. Zakupiono na korzystnych warunkach sąsiednią działkę od hr. Konstancji i Stefana Łąckich z Posadowa i Lwówka. W wyniku prac powstała monumentalna kamienica frontowa, do dziś dominująca w pierzei ulicy Mielżyńskiego. Powiększono też dziedziniec oraz budynek ogrodowy. Z satysfakcją pisano wówczas w prasie o „przestronnych, szerokimi strumieniami światła ożywionych salach nowego gmachu muzealnego, w którym na pierwszy rzut oka uderza umiejętny, planowy rozkład według nowoczesnych naukowych i estetycznych wymagań”.

Rozbudowa siedziby Towarzystwa to jednak nie tylko kwestia zwiększenia przestrzeni ekspozycyjnej. Towarzystwo włączyło się w szerszy trend. Rozbiórka fortyfikacji krępujących Poznań przez znaczną część XIX wieku i uniemożliwiających jego prawidłowy rozwój, a także włączenie w jego granice dotychczasowych przedmieść, sprawiły, że miasto zaczęło się dynamicznie rozwijać. Rozpoczął się ruch budowlany, jakiego dawno już nie widziano. W miejsce skromnych, niedużych budynków zaczęły wyrastać wysokie eleganckie kamienice.

Dodatkowo w cieniu rozbudowy miasta toczyła się prawdziwa polsko-niemiecka batalia. W tym okresie Niemcy zrealizowali kilka ważnych projektów, które na trwałe wpisały się w panoramę Poznania. Były to gmachy Biblioteki im. Cesarza Wilhelma (dziś Biblioteka Uniwersytecka) i Muzeum im. Cesarza Fryderyka (dziś Muzeum Narodowe). Siedziba dla tego ostatniego miała stanowić przeciwwagę dla nowego skrzydła Bazaru, rozbudowanego przez Polaków. Nie można też zapominać o wzniesionej zupełnie od nowa dzielnicy cesarskiej.

Gmach Biblioteki im. Cesarza Wilhelma w Poznaniu, dziś Biblioteka Uniwersytecka (fot. A. Savin, CC BY-SA 3.0)

Nowa ekspozycja

1 stycznia 1910 roku otwarto po raz kolejny ekspozycję Muzeum, do którego wejście główne znajdowało się w gmachu tylnym naprzeciw bramy frontowej. W nowym skrzydle ogrodowym umieszczono zbiory archeologiczne. Na piętrze, w siedmiu salach, znalazły się obrazy malarzy obcych rozwieszone wg szkół włoskiej, hiszpańskiej, francuskiej, holenderskiej, flamandzkiej i niemieckiej. Obok umieszczono gabinet rękopisów. Na drugim piętrze znalazły się kolejne sale malarstwa obcego i polskiego.

Jan Gładysz, Wjazd gen. Dąbrowskiego do Poznania

Pomieszczenia ekspozycyjne, podobnie jak w starym gmachu, wyposażono w górne oświetlenie. W dotychczasowej wielkiej sali można było oglądać dzieła powstałe po 1830 roku. Goście ponownie mogli cieszyć oczy pracami Bacciarellego, Norblina, Michałowskiego, Grottgera i innych, w tym obrazem Jana Gładysza pt. „Wjazd Dąbrowskiego do Poznania”, przekazanym pod koniec XIX wieku przez córkę generała, Bogusławę Mańkowską.

Z okazji kolejnego otwarcia instytucji na łamach prasy codziennej pojawiły się pierwsze relacje z urządzonych wnętrz:

Pobieżny ten szkic ma Czytelników wyłącznie zachęcić, i poniekąd im ułatwić ogólną orjentację. Potrzebne to o tyle, że w części np. archeologicznej brak jeszcze napisów na szafach, a w galerji obrazów brak dotąd także odnośnych wskazówek. Jest rzeczą bardzo pożądaną, by możliwie wcześnie ukazał się przewodnik po Muzeum. Wówczas Muzeum nasze spełni wielkie zadanie kulturalno-pedagogiczne, tym ważniejsze, że w murach jego mieści się tyle polskich zabytków i pamiątek i tyle dzieł polskiej sztuki.

W starym gmachu urządzono gabinet historyczny i Gabinet Kraszewskiego oraz rozlokowano część zbiorów przyrodniczych. Te ostatnie przez lata nie miały szczęścia do lokalizacji i były eksponowane głównie w niedostosowanych do potrzeb małych pomieszczeniach. Po wystawieniu nowego gmachu trafiły do sześciu pokoi w suterenach i sali parterowej przeznaczonej „dla przedmiotów nieznoszących wcale wilgoci”. Miały zaangażowanego opiekuna w osobie dr. Franciszka Chłapowskiego, dzięki któremu kolekcja stale się rozrastała. Obiekty podzielone na działy paleontologiczny, mineralogiczny, kości i szczątków zwierząt krajowych, zoologiczny, korali i gąbek kopalnych krajowych oraz botanikę i owady, uznane zostały za jedno z najlepszych muzeów przyrodniczych w Europie. W kolejnych latach część kolekcji trafiła do gmachu frontowego.

Co jeszcze było do zobaczenia?

Całości dopełniał dziedziniec, na którym stanął w 1904 roku pomnik Adama Mickiewicza, przeniesiony z dotychczasowego miejsca w pobliżu kościoła św. Marcina, gdzie zastąpił go brązowy odlew. Na ścianach otaczających dziedziniec, jeszcze przed rozbudową gmachu, zawisły kartusze z kościoła pokarmelitańskiego z XVII wieku. W połowie XIX wieku klasztor i kościół przy ul. Psiej (dziś ul. Szkolna) należący do karmelitanek zburzono. Trzy kartusze zdjęto i przekazano w darze Towarzystwu, które znalazło dla nich nowe miejsce.

Muzeum im. Mielżyńskich, dziedziniec z pomnikiem Mickiewicza (fot. „Przewodnik Katolicki”, r. 1917, nr 15, s. 134)

Pamiątką z czasów zakonu jest również żeliwna kula armatnia wmurowana pod drugim kartuszem. Takimi kulami wojska saskie i rosyjskie bombardowały na początku XVIII wieku Poznań. Wiele z nich padło na budynki karmelitanek znajdujące się tuż przy miejskich murach. Być może o umieszczenie kartuszy i kuli postarał się Kazimierz Jarochowski, historyk, wiceprezes Towarzystwa i przewodniczący Wydziału Historyczno-Literackiego, który jako jeden z pierwszych w Polsce zajął się badaniem epoki saskiej.

Kartusz z kościoła pokarmelitańskiego i żeliwna kula armatnia (fot. Alina Kucharska)

Nie brakowało tablic poświęconych ważnym wydarzeniom i wielkim Polakom. Do pierwszej tablicy, poświęconej odsieczy wiedeńskiej, dołączyły kolejne, wystawione kompozytorowi Fryderykowi Chopinowi, filozofowi Augustowi Cieszkowskiemu i jego przyjacielowi, poecie Zygmuntowi Krasińskiemu, księgarzowi i wydawcy Józefowi Chociszewskiemu oraz darczyńcom Towarzystwa, ziemianom Konstancji i Stefanowi Łąckim, ks. Adamowi Czartoryskiemu, a także przemysłowcowi Romanowi Plewkiewiczowi. Tablica tego ostatniego, wykonana na przełomie 1911 i 1912 roku, umieszczona była w Muzeum im. Mielżyńskich:

Każdemu, kto wstępuje w progi naszego Muzeum, wpada w oczy marmurowa tablica, na której TPN składa hołd uznania i wdzięczność nie uczonemu, lecz przemysłowcowi za zasługi położone około Towarzystwa. Jest nim śp. Roman Plewkiewicz. Słowa, wyrzeźbione na owym marmurze, niechaj będą wiernym i niespożytym wyrazem niewygasłej wdzięczności, jaką dla niego żywimy i żywić nie przestaniemy.

W 1917 roku żołnierze służący na frontach wojny „z odłamków rozmaitych pocisków, kul karabinowych i medalików” wykonali tablicę dla Chociszewskiego. Być może byli to ci, którzy za młodu zaczytywali się w książeczkach publikowanych przez wydawcę. Tablica zawisła na pierwszym piętrze gmachu frontowego, w korytarzu, który oddzielał Dział Kulturalno-Historyczny od zbioru Józefa Ignacego Kraszewskiego.

W tym samym czasie na dziedzińcu odtworzono przewieziony z Tuczna, odkryty na tamtejszym cmentarzu, grób skrzynkowy. Jego zawartość można było obejrzeć w jednej z szaf działu przedhistorycznego.

Grób skrzynkowy z urnami odnaleziony w Tucznie na Kujawach, a przeniesiony na dziedziniec muzeum (fot. „Przewodnik Katolicki”, r. 1917, nr 15, s. 135)

W nowe czasy

Muzeum im. Mielżyńskich kontynuowało swoją działalność podczas I wojny światowej. Zatrudniono wówczas dwóch wykształconych młodych naukowców posiadających muzealną praktykę. Byli to dr Józef Kostrzewski, który zajął się działem przedhistorycznym, i ks. prof. Szczęsny Dettloff, nowy opiekun galerii malarstwa. Dr Kostrzewski był odpowiedzią na nową państwową ustawę o wykopaliskach, która zezwalała na prowadzenie badań jedynie profesjonalistom. Zgodnie z nią możliwe było nawet przejęcie zbiorów pozbawionych fachowej opieki. Choć powstałe w Poznaniu zaledwie parę lat wcześniej niemieckie Muzeum im. Cesarza Fryderyka miało takie plany co do polskiej kolekcji, to ostatecznie do tego nie doszło.

Kostrzewski objął badaniami całą Wielkopolskę, rozesłał do ziemian i duchowieństwa kwestionariusz dotyczący wykopalisk, pozyskał kolejne obiekty do zbiorów i stworzył pomieszczenie techniczne umożliwiające dokonywanie prac konserwatorskich, m.in. za pomocą zakupionego za ok. 500 marek aparatu do konserwowania zabytków żelaznych. Ks. Dettloff zajął się konserwacją obrazów znajdujących się w galerii, które przedstawiały sobą „smutny stan”. Należało także wymienić obramienia wielu dzieł, które „zasługują chyba na miano karykatur ram”. Odnowienia wymagały ponadto pomieszczenia, w których obrazy się znajdowały.

Pracy było zatem sporo, a funduszy wciąż za mało, zwłaszcza w trudnym okresie wojny. Po jej zakończeniu członkowie Towarzystwa musieli zastanowić się nad nową formułą funkcjonowania instytucji i jej zbiorów. Ostatecznie podjęto decyzję o przekazaniu muzealnej kolekcji w depozyt nowopowstałemu Muzeum Wielkopolskiemu, które łatwiej mogło zapewnić jej opiekę. Były to dzieła malarstwa obcego i niektóre dzieła polskie z końca XVIII wieku, a także zbiory historyczno-kulturalne. Zabytki archeologiczne, które pozostały w gmachu Towarzystwa, weszły w skład Działu Prehistorycznego, a przyrodnicze zasiliły Dział Przyrodniczy.

Pod zarządem Towarzystwa pozostała część galerii polskiej, zbiór rycin i numizmatyki oraz gabinet Kraszewskiego, a w siedzibie przy dzisiejszej ul. Mielżyńskiego w okresie międzywojennym wciąż organizowano wystawy ukazujące cenne zbiory ikonograficzne i artystyczne. Dziś obiekty z dawnego Muzeum im. Mielżyńskich, które przetrwały II wojnę światową, można wciąż podziwiać w Muzeum Narodowym i jego oddziałach, oraz w Muzeum Archeologicznym w Poznaniu.

Muzeum Wielkopolskie w Poznaniu, dziś Muzeum Narodowe (fot. ze zbiorów PTPN, sygn. F 16/43)

Muzeum im. Mielżyńskich działało przez kilkadziesiąt lat w trudnym okresie zaborów. Było jedną z kilku ważnych instytucji na mapie Poznania utworzonych w tym czasie przez Polaków. Szukali wówczas dróg nie tylko do utrzymania narodowości, możliwości pielęgnowania pamięci o polskiej historii, ale i rozwoju, w tym przypadku polskiej nauki.

Bibliografia

  • Ars una species mille. 150 dzieł na 150-lecie Muzeum Narodowego w Poznaniu ze zbiorów Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk, red. Dorota Suchocka, Muzeum Narodowe, Poznań 2007.
  • Tadeusz Grabski, Rola Wawrzyńca Benzelstjerny- Engeströma w tworzeniu wystaw Muzeum im. Mielżyńskich w świetle korespondencji z Józefem I. Kraszewskim w latach 1880–1885, „Museion Poloniae Maioris”, t. 8, s. 105–122.
  • Kronika Miasta Poznania 2017/1.
  • Z powodu otwarcia Muzeum Towarzystwa Przyjaciół Nauk, „Kurier Poznański”, 1910, nr 2, s. 2.
  • Listy Stanisława Wyspiańskiego do Józefa Mehoffera, Henryka Opieńskiego i Tadeusza Stryjeńskiego, cz. 1, Listy, oprac. Maria Rydlowa, Wyd. Literackie, Kraków 1994.
  • Ryszard Marciniak, Panteon narodowy w siedzibie Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk, PTPN, Poznań 2005.
  • Muzeum Archeologiczne w Poznaniu. Historia i współczesność, red. Maciej Przybył, Muzeum Archeologiczne, Poznań 2007.
  • Sto lat Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk. Album, red. Maria Wojciechowska, PTPN, Poznań 1957.
  • Zbiory Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk w Muzeum Narodowym w Poznaniu. Katalog wystawy, Muzeum Narodowe, Poznań 1982.
Alina Kucharska
Ukończyła studia na Wydziale Historii Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza. Tytuł doktora nauk humanistycznych w zakresie historii uzyskała na podstawie pracy pt. „Poznań w cieniu Wielkiej Wojny. Żałoba i upamiętnienie poległych na frontach 1914–1918”. Jest autorką tekstów naukowych i popularnonaukowych dotyczących nie tylko I wojny światowej, ale także XIX wieku, m.in. historii Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk i jego członków. Artykuły publikowała m.in. w „Kronice Miasta Poznania”, „Wielkopolskim Powstańcu. Roczniku Towarzystwa Pamięci Powstania Wielkopolskiego”, „Przeglądzie Wielkopolskim”, w serwisie popularnonaukowym historiaposzukaj.pl i in. Pracowała w kilku poznańskich muzeach jako edukatorka oraz w Bibliotece Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk. Obecnie jest zatrudniona w Bibliotece Uniwersyteckiej w Poznaniu. Można ją także spotkać na ulicach miasta, jest bowiem licencjonowanym przewodnikiem PTTK po Poznaniu. Na Instagramie prowadzi profil „Poznańczyk pierwszowojenny”.

Skomentuj. Jesteśmy ciekawi Twojej opinii!