Autor reportażu „Żeby nie było śladów…” poświęconego śmierci Grzegorza Przemyka oraz „Koronkowej roboty” traktującej o procesie Gorgonowej zmierzył się z kolejną niewyjaśnioną sprawą, która budziła i nadal budzi ogromne emocje. Książka o śmierci krakowskiego studenta jest jak znakomity kryminał, którego nie chce się odkładać. Choć zapewne każdy, kto przystępuje do lektury, ma wobec niej inne oczekiwania.

Rano 7 maja 1977 roku na klatce schodowej kamienicy na Szewskiej 7 w Krakowie znaleziono zwłoki studenta polonistyki – Stanisława Pyjasa, który współpracował z Komitetem Obrony Robotników. Tą śmiercią żył cały Kraków, bo podejrzenia padły od razu na Służbę Bezpieczeństwa, która miała Staszka śmiertelnie pobić. Tak myślała część znajomych i przyjaciół zmarłego. Aby wyrazić niezgodę na przemoc, krakowscy studenci zorganizowali tzw. czarne juwenalia – cichy marsz na Wawel, gdzie powołano zaraz Studencki Komitet Solidarności. Temat podchwycił również KOR. Tymczasem pierwsze dochodzenie wykazało, że przyczyną miał być raczej upadek na nierównej posadzce spowodowany tym, że Pyjas był pijany, a zatem śmierć nastąpiła w wyniku nieszczęśliwego wypadku.

Poza tym trudno było ustalić, co robił Pyjas po wyjściu z akademika dzień wcześniej w godzinach popołudniowych oraz kto mu towarzyszył. Z biegiem czasu pojawiali się nowi świadkowie i różne wersje wydarzeń, zależne od tego, kto w co wierzył albo co sądził. Ci sami ludzie przesłuchiwani byli po wielokroć i mimo kolejnych umorzeń postępowań przez lata sprawa pozostawała nierozstrzygnięta. Odbiła się za to na każdym, kto miał z nią styczność, najbardziej zapewne na bliskich Pyjasowi osobach – Bronisławie Wildsteinie, Lesławie Maleszce, Lilianie i Bogusławie Sonikach – ale też na prof. Zdzisławie Marku, który był kierownikiem Zakładu Medycyny Sądowej Akademii Medycznej – to jego zespół przeprowadził sekcję zwłok Pyjasa w 1977 roku. Odcisnęła również swoje piętno na Barbarze Paneczko, która znała Staszka, mieszkała w kamienicy na Szewskiej, gdzie go znaleziono, ale nic tamtej nocy nie słyszała. Nie uwierzyła jej ani milicja, ani jej bliscy.

W 2019 roku Dorota Nieznalska poprosiła Cezarego Łazarewicza, aby napisał tekst do katalogu wystawy, którą poświęciła Stanisławowi Pyjasowi i która miała być zorganizowana w Europejskim Centrum Solidarności. Łazarewicz sam przyznaje we wstępie, że niewiele o tej sprawie wiedział, w końcu jednak zaczął zapoznawać się z dostępną dokumentacją i uwierzył, że wyjaśni tajemnicę śmierci Pyjasa.

Tytuł: Na Szewskiej. Sprawa Stanisława Pyjasa
Autor: Cezary Łazarewicz
Wydawnictwo: Czytelnik
Rok wydania: 2023
Liczba stron: 424

Książka podzielona jest na wiele krótkich rozdziałów, które dotyczą trzech tematów: śledztwa, Staszka i Ketmana. Najwięcej miejsca poświęcił autor temu pierwszemu wątkowi. Wrócił więc do początkowego śledztwa, spróbował przekazać to, co można wyczytać dzisiaj z akt i co powiedzieli mu świadkowie. Sięgnął również do filmu „Śmierć studenta” nakręconego przez Jarma Jääskeläinena. Na marginesie warto wspomnieć, że film ten jest dzisiaj znakomitym źródłem dotyczącym całej sprawy. Nakręcony w 1978 roku, pokazuje i przyjaciół Pyjasa, i członków KOR-u, ale przede wszystkim daje wyobrażenie o kamienicy na Szewskiej, przekształconej dzisiaj w restaurację z fast foodem i hotel.

Łazarewicz przedstawia po kolei pracę medyków sądowych, zamknięcie pierwszego śledztwa, nowe tropy, jakie zaczęły się później pojawiać, i kolejne wznowienia postępowania. Autor bada każdy wątek, szuka świadków i próbuje zebrać całą dostępną wiedzę. Świetnie widać, że część osób brała na wiarę rozmaite scenariusze, a więc jedni wierzyli w upadek ze schodów, inni nie. Znamienne jest także, że nie wszyscy znajomi Pyjasa byli przekonani o uczestnictwie SB w całym zajściu.

Niemożność wyjaśnienia sprawy doprowadziła w końcu do ekshumacji i dokładnego zbadania szczątków Pyjasa w 2010 roku – noszą one wyraźne ślady świadczące o upadku. Mnie osobiście przekonała jedna rzecz – Pyjas miał złamaną miednicę. Na wszelkich kursach pierwszej pomocy zawsze słyszałam jedno – trzeba upaść z wysoka i mocno uderzyć o podłoże, żeby złamać taką kość. Nie oznacza to, że ktoś nie mógł mu pomóc, ale tego chyba naprawdę nigdy się nie dowiemy.

Łazarewicz przygląda się także samemu Pyjasowi. Ukazuje jego rodzinę, fascynację literaturą i wreszcie studia w Krakowie. Przy okazji portretuje środowisko „antymieszczańskich” i anarchistycznych studentów, którzy dużo dyskutowali, ale też dużo pili i potrafili głośno nie zgadzać się ze swoimi wykładowcami. Poza tym część z nich – tak jak Pyjas – często nie miała gdzie mieszkać, więc waletowali w akademiku Żaczek. Sam Staszek był w środku tego wszystkiego. Gdy studenci nawiązali kontakt z KOR-em, razem z Bronisławem Wildsteinem prowadził zbiórkę pieniędzy na Komitet, a wcześniej gromadził podpisy pod petycją o uwolnienie robotników z Radomia, ale na spotkanie z przedstawicielami KOR-u już nie chciał jechać. Planował wycofać się z polityki, choć nigdy tak naprawdę się w nią nie angażował. Z perspektywy czasu wydaje się, że był raczej lubiącym wypić poetą i anarchistą, bardziej zamkniętym w sobie outsiderem niż działaczem. Nieco żal, że samego Pyjasa jest w tej książce tak mało, choć na pewno odczarowuje ona trochę jego postać jako działacza opozycyjnego.

Chyba najbardziej wstrząsający jest wątek trzeci – dotyczący Ketmana, czyli tajnego współpracownika Służby Bezpieczeństwa aktywnego aż do 1989 roku. Nie zdradzę tutaj, kim był (choć łatwo można tę informację odszukać), żeby nie psuć lektury osobom, które o tej sprawie wcześniej nie wiedzieli. Łazarewicz zresztą nie wyjawia jego nazwiska od razu. Te rozdziały świetnie pokazują działania SB od zaplecza. Każdy TW miał swojego oficera prowadzącego i przykład takiej kariery również został opisany. Mamy więc werbunek, a potem działalność człowieka, który najpierw chciał podawać nieprzydatne informacje, ale poszedł w tym wszystkim tak daleko, że sam zaczął podsuwać SB pomysły na rozpracowanie konkretnych osób. Nie przeszkadzało mu to w zaangażowaniu się najpierw w SKS, a potem w „Solidarność” i w końcu w karierę dziennikarską po transformacji ustrojowej. I choć zdaje się, że i jego samego cała ta działalność zniszczyła, przez lata nie miał dość uczciwości i wyrzutów sumienia, by się do niej przyznać.

Być może niektórzy czytelnicy spodziewają się, że książka Łazarewicza to opowieść o tuszowaniu działań SB, ale tak nie jest. Nie można też powiedzieć, żeby prokuraturze nie zależało na wyjaśnieniu sprawy. Jeśli pokazuje ona system panujący w Polsce, to raczej jako tak opresyjny, że o zamordowanie studenta od razu posądzona była bezpieka. Wydaje się też, że nie ma tu postaci czarno-białych. Jest i oficer, który miał skrupuły, i przyjaciel, który zdradził.

Jest to wreszcie opowieść o budowaniu legendy Pyjasa. Z powodu jego śmierci studenci krakowscy powołali SKS jako pierwszą jawną studencką organizację opozycyjną w Krakowie, Chociaż on sam nie był wcześniej najbardziej zaangażowany w kontakty z KOR-em, to szereg jego znajomych podejmie działalność opozycyjną. Dzisiaj w Krakowie legendę Pyjasa podtrzymują przypominające o nim tablice zawierające informację o śmierci z rąk SB.

Cezary Łazarewicz korzystał z olbrzymiej bazy źródłowej, na którą składały się przede wszystkim zgromadzone w krakowskim Instytucie Pamięci Narodowej akta osobowe funkcjonariuszy SB, akta śledcze oraz akta Spraw Operacyjnego Rozpracowania i Sprawdzenia; poza tym autor korzystał z dokumentów krakowskiej prokuratury i akt Pyjasa z archiwum UJ. Dodajmy do tego jeszcze dziesiątki artykułów i wywiadów.

Autorowi wkradły się do tekstu dwa drobne błędy. Biuro Koordynacyjne (a właściwie Komitet Koordynacyjny) „Solidarności” mieściło się w Paryżu najpierw przy rue Cadet – tam, gdzie siedzibę miał związek zawodowy CFDT, a potem przy passage des Deux-Soeurs. Solidarność Francja-Polska, czyli prawdopodobnie Association Solidarité France-Pologne, nie mieściło się przy rue du Bac, ale kolejno na rue Saint-Simon, rue de Varenne i cité Bergère. Być może takie adresy podał autorowi któryś ze świadków, ale tego nie wiemy.

***

„Na Szewskiej” to wielowątkowy, dopracowany reportaż historyczny – pierwszy, który zbiera wszystkie tropy i świadectwa i jest podsumowaniem dotychczasowych ustaleń śledczych. Rozprawia się także z mitami, a jednocześnie pozwala czytelnikowi wyrobić sobie własną opinię na poruszane tematy.

Magdalena Heruday-Kiełczewska
Historyczka i archiwistka, doktor historii UAM i Paris IV – La Sorbonne. Pracowała dla Biblioteki Polskiej w Paryżu, była konsultantką zespołu opracowującego zbiory Instytutu Literackiego „Kultura” oraz współtworzyła archiwum o. Tomasza Alexiewicza OP. Zajmuje się historią Poznania, stosunków polsko-francuskich i metodyką archiwalną. Opublikowała książki: „Reakcja Francji na wprowadzenie stanu wojennego w Polsce: grudzień 1981–styczeń 1982” (Warszawa 2012), „«Solidarność» nad Sekwaną. Działalność Komitetu Koordynacyjnego NSZZ «Solidarność» w Paryżu 1981–1989” (Gdańsk 2016) oraz „Powszechna Wystawa Krajowa w 1929 r. w źródłach historycznych” (Warszawa–Poznań 2021).

Leave a Reply